środa, 31 października 2012

Rozdział 12. If you want my future forget my past, If you wanna get with me better make it fast

Cały dzień Wiola spędziła w piżamie przed telewizorem. Zjadła wszystkie słodycze, które znalazła w domu i popiła colą. Leżała zastanawiając się jak można tyle pomieścić, ale szczerze mówiąc miała to głęboko w czterech literach. Nie zależało jej na przyziemnych sprawach, a już najmniej na dbaniu o linie. W tym momencie liczyło się jedynie rozwiązanie tej zagmatwanej sytuacji. Spojrzała na telefon, ale nie było tam niczego, czego by chciała. Ani znaku życia od Bartmana. Tak bardzo chciałaby usłyszeć Jego głos, ale nie zadzwoni pierwsza. Jest Jej tak cholernie głupio. Dobrze wiedziała, że to Ona nawaliła i dlatego tak ciężko było wykonać pierwszy krok.

Następnego dnia obudziła się około 9. Nie była wyspana, bo długo nie mogła zasnąć. Wstała i przejrzała się w lustrze. Zobaczyła w nim idiotkę; totalną kretynkę, która spieprzyła coś wspaniałego. Wzięła walizki spod łóżka i wrzuciła tam swoje rzeczy. Zadzwoniła do swojej przyjaciółki Asi, która pocieszała Ją po pocałunku Zbyszka z Karoliną. Opowiedziała jej co się stało, że tym razem to Ona spieprzyła.
- Dzwonię, bo wiesz… jest mi głupio o to prosić, bo wiem, że mieszkasz ze swoim chłopakiem, ale kurczę… nie przygarnęłabyś mnie na trochę? Jakieś 2-3 tygodnie, do końca sesji. Sama rozumiesz, że nie mogę dalej mieszkać z Łukaszem.
- Oj Wiolka, narozrabiałaś.
- Wiem. I cholernie mi z tym ciężko.
- Posłuchaj, oczywiście, że możesz się u nas zatrzymać, zaraz powiem Rafałowi, żeby po Ciebie pojechał. W końcu będziemy mieć czas, żeby spokojnie porozmawiać.
- Dziękuję, jesteś wielka. Do zobaczenia.
Rozłączyła się i wepchnęła do torby resztę rzeczy. Wyszła do kuchni, gdzie natknęła się na Łukasza.
- Cześć. – przywitał Ją.
- Hej. – odpowiedziała bez entuzjazmu.
- Wiola, przepraszam. Wszystko się popieprzyło przeze mnie. Jeżeli nie będziesz chciała mnie znać to zrozumiem. Myślałem tylko o sobie, lejąc na konsekwencje. Jeżeli mi pozwolisz to pogadam ze Zbyszkiem, może go jakoś przekonam.
- Nie. To nie jest najlepszy pomysł.
- Ok. A co dalej między nami? Co z naszą przyjaźnią?
- Nie wiem. Tylko jednego teraz jestem pewna. Wyprowadzam się. I to nie jest tak, że ja Cię obwiniam, bo wina nie leży po niczyjej stronie. Po prostu chcę sobie dać czas, muszę pogadać ze Zbyszkiem, ale nie reaguje na moje wiadomości. Jutro wyjeżdża więc nie mam wiele czasu. Pomieszkam u Aśki a potem się zobaczy.
- Boże, nie daruję sobie tego jak spieprzyłem. Nie dość, że naszą przyjaźń, to być może Twój związek. Przepraszam Cię  z całego serca. – przytulił Ją.
- Nie ma sprawy. – wyszła z kuchni. Tak naprawdę było Jej przykro z powodu tego co się stało. Sama ma do siebie pretensje, Łukasz ma cholerne wyrzuty sumienia, a Zbyszek… właśnie, co z Nim? Nie daje znaku życia. Wiolka doskonale wiedziała jak On się czuje, w końcu była w takiej samej sytuacji. Nie mogła jednak na razie dłużej o tym myśleć bo przyjechał Rafał. Zebrała swoje rzeczy i ruszyła do wyjścia.
- To na razie. – powiedziała do Łukasza.
- Do zobaczenia. Odezwij się do mnie. – odpowiedział z nadzieją w głosie.
- Ok. – zatrzasnęła za sobą drzwi.
Po przybyciu do nowego lokum rozpakowała część najpotrzebniejszych rzeczy. Nie była zbyt rozmowna, dlatego też przyjaciele nie ciągnęli Jej za język. Widzieli, że nie chce Jej się gadać i jest Jej ciężko. Asia starała się Ją podtrzymywać na duchu. Dziewczyny były przyjaciółkami od podstawówki i zawsze były razem w trudnych sytuacjach. Wiola nie chciała dusić się w czterech ścianach. Oznajmiła, że idzie się przejść. Zabrała mp3 i ruszyła w miasto. Chodziła uliczkami tracąc poczucie czasu. Mijała zakochane pary i wtedy jeszcze raz, jeszcze mocniej żałowała tego co się stało. Chciałaby złapać ogromną dłoń swojego mężczyzny i poczuć Jego ciepło. Nie zważając na przechodniów nuciła pod nosem jedną z najpiękniejszych piosenek o miłości, szła śpiewając „ często twe oczy, miast wiosennieć zielenią, są takie zimne i dziwne”. Nie zwracała również specjalnie uwagi na to, że zaczął padać deszcz.

W tym samym czasie Zbyszek siedział w fotelu patrząc przez okno hotelowego pokoju. Myślał o tym co zrobił, dlaczego tak się zachował. W końcu powiedział Jej, że wybacza, a na drugi dzień zrobił awanturę. Tak nie zachowuje się prawdziwy facet. Trzeba było od razu powiedzieć co leży na sercu. A teraz co ma zrobić? Po tym jak dowiedział się, że Wiola chciała przenieść się do Rzeszowa umocnił się w przekonaniu o Jej uczuciach. Nie zostawia się rodziny, przyjaciół, domu dla byle kogo. Niezaprzeczalnie za winnego uważał Łukasza, którego w myślach obrzucał najgorszymi wyzwiskami. Chciałby Ją zobaczyć. Tak naprawdę nie wie, kto kogo ma przepraszać, kto komu wybaczać. Gapił się w jakiś martwy punkt kiedy usłyszał pukanie do drzwi.
- Niczego nie zamawiałem! – krzyknął nie ruszając się z miejsca. Osoba pod drzwiami nie dawała jednak za wygraną pukając drugi raz. W końcu wstał i podszedł do drzwi. – Co Ty tu robisz? – zapytał po otwarciu ich.
- Mogę wejść?
- Tak. – na potwierdzenie słów wskazał ręką pokój.
Patrzył jak podchodzi do okna. Była cała mokra, pewnie zapomniała parasola. Miał w tym momencie jedno marzenie, podejście do Niej i wzięcie w ramiona. Nie zrobił jednak tego. Wziął z łazienki ręcznik i szlafrok i podał Jej.
- Trzymaj. Wysusz się trochę, bo się przeziębisz. – powiedział.
- Dziękuję. – wytarła włosy i owinęła się szlafrokiem od stóp do głów. Usiadła na fotelu przyciągając kolana do brody i umieszczając wzrok w podłodze. Ani Ona, ani On nie wiedział co powiedzieć. Po kilku minutach Zbigniew, jak na mężczyznę przystało, zabrał głos.
- chyba wszystko trochę nam się popieprzyło.
- Chyba nawet bardzo. – odpowiedziała nie podnosząc wzroku.
- Tylko co dalej zrobimy?
- Nie wiem. Nie chcę, tzn. mam nadzieję, że to nie koniec.
- To zależy od nas.
- Nie. Tym razem to zależy od Ciebie. – spojrzała w Jego tęczówki, które były pozbawione jakichkolwiek emocji. Zbyszek cały czas wlepiał w Nią wzrok, a Ona nie zdawała sobie sprawy jak bardzo chciał Ją przytulić.
- Nie wszystko. Wioluś, jeżeli Ty nie zmienisz relacji z Łukaszem, nic z tego nie będzie.
- Zdaję sobie z tego sprawę. Musisz wiedzieć, że właśnie się od niego wyprowadziłam. Mieszkam teraz u Aśki, a w wakacje jadę do rodziców.
- Wyprowadziłaś się? – widocznie Go to ucieszyło – Nie chcę, żebyś źle to odebrała, ale naprawdę się cieszę. Wcześniej za nim nie przepadałem, a teraz, delikatnie mówiąc, nie toleruję go. Tak w ogóle muszę Cię przeprosić. Poniosło mnie i powiedziałem rzeczy, których nie powinienem. Wkurzyłem się totalnie i tylko to mnie może usprawiedliwiać.
- Miałeś prawo się zdenerwować i to ja powinnam Cię przepraszać. To była chwila, której strasznie żałuję. Zawiodłam Twoje zaufanie. Wiem, że ciężko jest to odbudować, że możesz wątpić we mnie, ale chcę Cię zapytać, a w zasadzie prosić o jeszcze jedną szansę.
- Wiola, ja nie chcę kolejnej szansy.
- Aha, jasne rozumiem. – w Jej oczach zaczęły gromadzić się łzy, ale nie chciała tego dać po sobie poznać.
- Nie rozumiesz. – uśmiechnął się. – Ja miałem wpadkę, Ty też. Nazwijmy to, że mamy wyrównane rachunki. Tak więc zaczynamy wszystko od nowa, od zera, ok.? – kucnął naprzeciwko Wioli o położył dłonie na Jej zimnych stopach. Teraz Jego oczy nie były już takie puste, ale pełne miłości, którą tak bardzo darzył tę rudowłosą istotę, po której twarzy spłynęła pierwsza kropla, a za nią kolejne. – Tylko nie płacz! – zaprotestował – Chodziło mi o coś zupełnie innego. Chcę, żebyś była szczęśliwa. A skoro zaczynamy od nowa to pozwól, że się przedstawię. – wstał i wyciągnął do Niej rękę. – Cześć. Jestem Zbyszek. – pokazał rząd białych zębów.
- Hej. – zaśmiała się. – Wiolka.
- Wiola? Bardzo ładnie. Miło Cię poznać. Wiem, że znamy się jakieś 30 sekund, ale nie mogę się pohamować i pragnę Cię pocałować. – nie czekał na Jej przyzwolenie, tylko złożył na ustach ukochanej delikatny pocałunek.
- Hej! Nie za wcześnie? Najpierw zabrałbyś mnie na jakąś randkę?! – uśmiechnęła się.
- Dobrze, w takim razie jesteśmy umówieni na wieczór. Jestem dżentelmenem, więc pozwolę Ci wybrać czas i miejsce.
- 19. Kino, kolacja, wino?
- Jasne! To jesteśmy umówieni. A idziemy na film czy do kina? – uśmiechnął się łobuzersko.
- Oj Zbysiu, Zbysiu. – puściła mu oczko. – Zbieram się i widzimy się wieczorem, adres znasz.
Wyszła z hotelu i wsiadła w autobus. W najbardziej optymistycznych myślach nie wyobrażała sobie, że tak szybko się pogodzą. Ludzie patrzyli na Nią jak na wariatkę, bo uśmiech nie schodził Jej z twarzy. Kiedy dotarła do domu podzieliła się dobrą nowiną ze współlokatorami i zniknęła za drzwiami łazienki. Po długiej kąpieli założyła  czarną, ołówkową spódnicę przed kolano i czerwoną koszulę podkreślającą to, co Zibi lubi najbardziej.  Tego dnia nie wyprostowała włosów, więc miała na głowie rude loki. Zrobiła mocniejszy makijaż i była gotowa. Punktualnie o 19 do drzwi zadzwonił Zbyszek. Wyglądał fantastycznie i pachniał nieziemsko. Wiola przywitała się, wsunęła szpilki na stopy. Na ten wieczór wybrali komedię romantyczną, która była tak przewidywalna, że wyszli w połowie. Zamiast na kolację wybrali się na ogromne ciastko o gorącą czekoladę. Jedyne co zgadzało się z obranym scenariuszem to wieczór w hotelowym pokoju z butelką czerwonego wina.
- To co? Na wakacje jedziesz do rodziców?
- Tak, nie będę przecież siedziała Aśce i Rafałowi na głowie.
- Jasne, ale moje mieszkanie w Rzeszowie pomieści nas oboje. Skoro już dostałaś pismo z uczelni nie mamy na co czekać. W końcu będziemy razem na co dzień. Będę Cię zawoził na zajęcia, będziemy chodzić na Twoje studenckie imprezy, a Ty będziesz mi kibicowała na każdym meczu. Będę Ci gotował pyszne obiadki, a Ty będziesz przygotowywała pożywne śniadania. Będzie cudownie.
- Wszystko masz zaplanowane?
- No raczej! Nawet każde z naszych pięciorga dzieci.
- Zapomnij. Chyba, że sam je urodzisz. – zaśmiała się.
- Dla Ciebie mogę nawet urodzić. Dla Ciebie zrobię wszystko. – podszedł do Wioli, która siedziała na łóżku oparta o ścianę i zabrał Jej kieliszek.
- Mówiłem Ci już, że pięknie dziś wyglądasz? – nie czekał na żadną odpowiedź z Jej strony tylko od razu Ją pocałował, a po chwili zaczął rozpinać Jej koszulę. Wiola poddała się Jego dotykowi i ułożyła wygodnie na łóżku.
- Nie myśl, że jestem łatwa. Nigdy nie robię tego na pierwszej randce. – powiedziała z uśmiechem.
- Nikomu nie powiem. – odpowiedział i poddał się namiętności.

1 komentarz:

  1. Ach, no ja po prostu uwielbiam jak Zbyszek i Wiolka się godzą. Krótka wymiana zdań i przechodzimy do konkretów. :D

    OdpowiedzUsuń