Cały dzień
Wiola spędziła w piżamie przed telewizorem. Zjadła wszystkie słodycze, które
znalazła w domu i popiła colą. Leżała zastanawiając się jak można tyle
pomieścić, ale szczerze mówiąc miała to głęboko w czterech literach. Nie
zależało jej na przyziemnych sprawach, a już najmniej na dbaniu o linie. W tym
momencie liczyło się jedynie rozwiązanie tej zagmatwanej sytuacji. Spojrzała na
telefon, ale nie było tam niczego, czego by chciała. Ani znaku życia od
Bartmana. Tak bardzo chciałaby usłyszeć Jego głos, ale nie zadzwoni pierwsza.
Jest Jej tak cholernie głupio. Dobrze wiedziała, że to Ona nawaliła i dlatego
tak ciężko było wykonać pierwszy krok.
Następnego
dnia obudziła się około 9. Nie była wyspana, bo długo nie mogła zasnąć. Wstała
i przejrzała się w lustrze. Zobaczyła w nim idiotkę; totalną kretynkę, która
spieprzyła coś wspaniałego. Wzięła walizki spod łóżka i wrzuciła tam swoje
rzeczy. Zadzwoniła do swojej przyjaciółki Asi, która pocieszała Ją po pocałunku
Zbyszka z Karoliną. Opowiedziała jej co się stało, że tym razem to Ona spieprzyła.
- Dzwonię, bo
wiesz… jest mi głupio o to prosić, bo wiem, że mieszkasz ze swoim chłopakiem,
ale kurczę… nie przygarnęłabyś mnie na trochę? Jakieś 2-3 tygodnie, do końca
sesji. Sama rozumiesz, że nie mogę dalej mieszkać z Łukaszem.
- Oj Wiolka,
narozrabiałaś.
- Wiem. I
cholernie mi z tym ciężko.
- Posłuchaj,
oczywiście, że możesz się u nas zatrzymać, zaraz powiem Rafałowi, żeby po
Ciebie pojechał. W końcu będziemy mieć czas, żeby spokojnie porozmawiać.
- Dziękuję,
jesteś wielka. Do zobaczenia.
Rozłączyła się
i wepchnęła do torby resztę rzeczy. Wyszła do kuchni, gdzie natknęła się na
Łukasza.
- Cześć. –
przywitał Ją.
- Hej. –
odpowiedziała bez entuzjazmu.
- Wiola,
przepraszam. Wszystko się popieprzyło przeze mnie. Jeżeli nie będziesz chciała
mnie znać to zrozumiem. Myślałem tylko o sobie, lejąc na konsekwencje. Jeżeli
mi pozwolisz to pogadam ze Zbyszkiem, może go jakoś przekonam.
- Nie. To nie
jest najlepszy pomysł.
- Ok. A co
dalej między nami? Co z naszą przyjaźnią?
- Nie wiem.
Tylko jednego teraz jestem pewna. Wyprowadzam się. I to nie jest tak, że ja Cię
obwiniam, bo wina nie leży po niczyjej stronie. Po prostu chcę sobie dać czas,
muszę pogadać ze Zbyszkiem, ale nie reaguje na moje wiadomości. Jutro wyjeżdża
więc nie mam wiele czasu. Pomieszkam u Aśki a potem się zobaczy.
- Boże, nie
daruję sobie tego jak spieprzyłem. Nie dość, że naszą przyjaźń, to być może
Twój związek. Przepraszam Cię z całego
serca. – przytulił Ją.
- Nie ma
sprawy. – wyszła z kuchni. Tak naprawdę było Jej przykro z powodu tego co się
stało. Sama ma do siebie pretensje, Łukasz ma cholerne wyrzuty sumienia, a
Zbyszek… właśnie, co z Nim? Nie daje znaku życia. Wiolka doskonale wiedziała
jak On się czuje, w końcu była w takiej samej sytuacji. Nie mogła jednak na
razie dłużej o tym myśleć bo przyjechał Rafał. Zebrała swoje rzeczy i ruszyła
do wyjścia.
- To na razie.
– powiedziała do Łukasza.
- Do
zobaczenia. Odezwij się do mnie. – odpowiedział z nadzieją w głosie.
- Ok. – zatrzasnęła
za sobą drzwi.
Po przybyciu
do nowego lokum rozpakowała część najpotrzebniejszych rzeczy. Nie była zbyt
rozmowna, dlatego też przyjaciele nie ciągnęli Jej za język. Widzieli, że nie
chce Jej się gadać i jest Jej ciężko. Asia starała się Ją podtrzymywać na
duchu. Dziewczyny były przyjaciółkami od podstawówki i zawsze były razem w
trudnych sytuacjach. Wiola nie chciała dusić się w czterech ścianach.
Oznajmiła, że idzie się przejść. Zabrała mp3 i ruszyła w miasto. Chodziła
uliczkami tracąc poczucie czasu. Mijała zakochane pary i wtedy jeszcze raz,
jeszcze mocniej żałowała tego co się stało. Chciałaby złapać ogromną dłoń
swojego mężczyzny i poczuć Jego ciepło. Nie zważając na przechodniów nuciła pod
nosem jedną z najpiękniejszych piosenek o miłości, szła śpiewając „ często twe
oczy, miast wiosennieć zielenią, są takie zimne i dziwne”. Nie zwracała również
specjalnie uwagi na to, że zaczął padać deszcz.
W tym samym
czasie Zbyszek siedział w fotelu patrząc przez okno hotelowego pokoju. Myślał o
tym co zrobił, dlaczego tak się zachował. W końcu powiedział Jej, że wybacza, a
na drugi dzień zrobił awanturę. Tak nie zachowuje się prawdziwy facet. Trzeba
było od razu powiedzieć co leży na sercu. A teraz co ma zrobić? Po tym jak
dowiedział się, że Wiola chciała przenieść się do Rzeszowa umocnił się w
przekonaniu o Jej uczuciach. Nie zostawia się rodziny, przyjaciół, domu dla
byle kogo. Niezaprzeczalnie za winnego uważał Łukasza, którego w myślach
obrzucał najgorszymi wyzwiskami. Chciałby Ją zobaczyć. Tak naprawdę nie wie,
kto kogo ma przepraszać, kto komu wybaczać. Gapił się w jakiś martwy punkt
kiedy usłyszał pukanie do drzwi.
- Niczego nie
zamawiałem! – krzyknął nie ruszając się z miejsca. Osoba pod drzwiami nie
dawała jednak za wygraną pukając drugi raz. W końcu wstał i podszedł do drzwi.
– Co Ty tu robisz? – zapytał po otwarciu ich.
- Mogę wejść?
- Tak. – na
potwierdzenie słów wskazał ręką pokój.
Patrzył jak
podchodzi do okna. Była cała mokra, pewnie zapomniała parasola. Miał w tym
momencie jedno marzenie, podejście do Niej i wzięcie w ramiona. Nie zrobił
jednak tego. Wziął z łazienki ręcznik i szlafrok i podał Jej.
- Trzymaj.
Wysusz się trochę, bo się przeziębisz. – powiedział.
- Dziękuję. – wytarła
włosy i owinęła się szlafrokiem od stóp do głów. Usiadła na fotelu przyciągając
kolana do brody i umieszczając wzrok w podłodze. Ani Ona, ani On nie wiedział
co powiedzieć. Po kilku minutach Zbigniew, jak na mężczyznę przystało, zabrał
głos.
- chyba
wszystko trochę nam się popieprzyło.
- Chyba nawet
bardzo. – odpowiedziała nie podnosząc wzroku.
- Tylko co
dalej zrobimy?
- Nie wiem.
Nie chcę, tzn. mam nadzieję, że to nie koniec.
- To zależy od
nas.
- Nie. Tym
razem to zależy od Ciebie. – spojrzała w Jego tęczówki, które były pozbawione
jakichkolwiek emocji. Zbyszek cały czas wlepiał w Nią wzrok, a Ona nie zdawała
sobie sprawy jak bardzo chciał Ją przytulić.
- Nie
wszystko. Wioluś, jeżeli Ty nie zmienisz relacji z Łukaszem, nic z tego nie
będzie.
- Zdaję sobie
z tego sprawę. Musisz wiedzieć, że właśnie się od niego wyprowadziłam. Mieszkam
teraz u Aśki, a w wakacje jadę do rodziców.
-
Wyprowadziłaś się? – widocznie Go to ucieszyło – Nie chcę, żebyś źle to
odebrała, ale naprawdę się cieszę. Wcześniej za nim nie przepadałem, a teraz,
delikatnie mówiąc, nie toleruję go. Tak w ogóle muszę Cię przeprosić. Poniosło
mnie i powiedziałem rzeczy, których nie powinienem. Wkurzyłem się totalnie i
tylko to mnie może usprawiedliwiać.
- Miałeś prawo
się zdenerwować i to ja powinnam Cię przepraszać. To była chwila, której
strasznie żałuję. Zawiodłam Twoje zaufanie. Wiem, że ciężko jest to odbudować,
że możesz wątpić we mnie, ale chcę Cię zapytać, a w zasadzie prosić o jeszcze
jedną szansę.
- Wiola, ja
nie chcę kolejnej szansy.
- Aha, jasne
rozumiem. – w Jej oczach zaczęły gromadzić się łzy, ale nie chciała tego dać po
sobie poznać.
- Nie
rozumiesz. – uśmiechnął się. – Ja miałem wpadkę, Ty też. Nazwijmy to, że mamy
wyrównane rachunki. Tak więc zaczynamy wszystko od nowa, od zera, ok.? – kucnął
naprzeciwko Wioli o położył dłonie na Jej zimnych stopach. Teraz Jego oczy nie
były już takie puste, ale pełne miłości, którą tak bardzo darzył tę rudowłosą
istotę, po której twarzy spłynęła pierwsza kropla, a za nią kolejne. – Tylko
nie płacz! – zaprotestował – Chodziło mi o coś zupełnie innego. Chcę, żebyś
była szczęśliwa. A skoro zaczynamy od nowa to pozwól, że się przedstawię. –
wstał i wyciągnął do Niej rękę. – Cześć. Jestem Zbyszek. – pokazał rząd białych
zębów.
- Hej. –
zaśmiała się. – Wiolka.
- Wiola?
Bardzo ładnie. Miło Cię poznać. Wiem, że znamy się jakieś 30 sekund, ale nie
mogę się pohamować i pragnę Cię pocałować. – nie czekał na Jej przyzwolenie,
tylko złożył na ustach ukochanej delikatny pocałunek.
- Hej! Nie za
wcześnie? Najpierw zabrałbyś mnie na jakąś randkę?! – uśmiechnęła się.
- Dobrze, w
takim razie jesteśmy umówieni na wieczór. Jestem dżentelmenem, więc pozwolę Ci
wybrać czas i miejsce.
- 19. Kino,
kolacja, wino?
- Jasne! To
jesteśmy umówieni. A idziemy na film czy do kina? – uśmiechnął się łobuzersko.
- Oj Zbysiu,
Zbysiu. – puściła mu oczko. – Zbieram się i widzimy się wieczorem, adres znasz.
Wyszła z
hotelu i wsiadła w autobus. W najbardziej optymistycznych myślach nie
wyobrażała sobie, że tak szybko się pogodzą. Ludzie patrzyli na Nią jak na
wariatkę, bo uśmiech nie schodził Jej z twarzy. Kiedy dotarła do domu
podzieliła się dobrą nowiną ze współlokatorami i zniknęła za drzwiami łazienki.
Po długiej kąpieli założyła czarną,
ołówkową spódnicę przed kolano i czerwoną koszulę podkreślającą to, co Zibi
lubi najbardziej. Tego dnia nie
wyprostowała włosów, więc miała na głowie rude loki. Zrobiła mocniejszy makijaż
i była gotowa. Punktualnie o 19 do drzwi zadzwonił Zbyszek. Wyglądał
fantastycznie i pachniał nieziemsko. Wiola przywitała się, wsunęła szpilki na
stopy. Na ten wieczór wybrali komedię romantyczną, która była tak
przewidywalna, że wyszli w połowie. Zamiast na kolację wybrali się na ogromne
ciastko o gorącą czekoladę. Jedyne co zgadzało się z obranym scenariuszem to
wieczór w hotelowym pokoju z butelką czerwonego wina.
- To co? Na
wakacje jedziesz do rodziców?
- Tak, nie
będę przecież siedziała Aśce i Rafałowi na głowie.
- Jasne, ale
moje mieszkanie w Rzeszowie pomieści nas oboje. Skoro już dostałaś pismo z
uczelni nie mamy na co czekać. W końcu będziemy razem na co dzień. Będę Cię
zawoził na zajęcia, będziemy chodzić na Twoje studenckie imprezy, a Ty będziesz
mi kibicowała na każdym meczu. Będę Ci gotował pyszne obiadki, a Ty będziesz
przygotowywała pożywne śniadania. Będzie cudownie.
- Wszystko
masz zaplanowane?
- No raczej!
Nawet każde z naszych pięciorga dzieci.
- Zapomnij.
Chyba, że sam je urodzisz. – zaśmiała się.
- Dla Ciebie
mogę nawet urodzić. Dla Ciebie zrobię wszystko. – podszedł do Wioli, która
siedziała na łóżku oparta o ścianę i zabrał Jej kieliszek.
- Mówiłem Ci
już, że pięknie dziś wyglądasz? – nie czekał na żadną odpowiedź z Jej strony
tylko od razu Ją pocałował, a po chwili zaczął rozpinać Jej koszulę. Wiola
poddała się Jego dotykowi i ułożyła wygodnie na łóżku.
- Nie myśl, że
jestem łatwa. Nigdy nie robię tego na pierwszej randce. – powiedziała z
uśmiechem.
- Nikomu nie
powiem. – odpowiedział i poddał się namiętności.
Ach, no ja po prostu uwielbiam jak Zbyszek i Wiolka się godzą. Krótka wymiana zdań i przechodzimy do konkretów. :D
OdpowiedzUsuń