środa, 31 października 2012

Rozdział 13. Możemy żyć Możemy marzyć na jawie z niedowiarków kpić Leczyć się słowem nie ponurym gestem Wszędzie całować w miłości manifeście

- Nie gap się tak na mnie. – Wiola powiedziała do Zbyszka od razu po przebudzeniu.
- Nie mogę się oprzeć. Tak pięknie wyglądasz kiedy śpisz. – przywitał Ją pięknym uśmiechem i całusem w czoło. – Co chcesz dzisiaj robić?
- Iść na zajęcia. A Ty? O której jedziesz na zgrupowanie?
- Nie jadę.
- Słucham? – zdziwiła się.
- Oj, pojadę jutro. Andrea nic mi nie zrobi, a będę dłużej z Tobą.
- W takim razie nic nie chcę robić.Nie chce mi się nigdzie łazić, nikogo spotykać. Tylko Ty i ja, pasuje?
- Oczywiście! Spędzimy cały dzień tutaj! Zawsze kombinuję, jak zaciągnąć Cię do łóżka, a dzisiaj sama mi to proponujesz? Kochanie, nie mogę odmawiać kobiecie! Więc Ty nie idziesz na zajęcia i zostajemy w łóżku. I będziemy tu robić same nieprzyzwoite rzeczy. –wyszczerzył się.
- Na to liczyłam. – powiedziała zalotnie i pocałowała Go. – Ja nieprzyzwoicie długo śpię, więc dobranoc. –odwróciła się od Niego i przykryła kołdrą.
- No przestań! Chcesz spać cały dzień?
- Tak! Ale jeśli Ty nie chcesz to posmyraj mnie po pleckach.
Dni mijały wolno, jak dla Wiolety zbyt wolno. Już dwa tygodnie nie widziała się ze Zbyszkiem, ale na szczęście nadszedł koniec sezonu reprezentacyjnego i będą mieli dla siebie czas. Wiola zdała sesję w terminie więc też była wolna od wszelkich zobowiązań. Siedziała na podłodze w pokoju i pakowała swoje walizki.
- Będzie mi Ciebie brakowało. –powiedziała Asia do swojej przyjaciółki, a po policzku popłynęła jej łza.
- Mi Ciebie też. Ale nie płacz, bo ja też zacznę! Nie będziemy w końcu po dwóch stronach kraju. 2-3 godziny w samochodzie i się widzimy!- Wiola uśmiechnęła się.
- Jesteś pewna, że przeprowadzka do Rzeszowa to dobry pomysł?
- W tym momencie najlepszy. Nie chcę być tyle kilometrów od Zbycha, bo to nam nie służy.
- Jasne, doskonale Cię rozumiem, w takim razie będziemy do siebie dzwonić. – powiedziała Asia i dziewczyny przytuliły się.
- Dziewczęta! Nie rozklejajcie się tak!– w drzwiach stanął Zbyszek. – Cześć Asia. Hej Kochanie. – pocałował Wiolę w czoło.
- Ciekawe jak Ty żegnałeś się z Kubim? – Wiolka pokazała Mu język.
- Oj czule, czule. – wyszczerzył się.
Spakowali wspólnie resztę rzeczy i zanieśli do samochodu. Ruszyli w drogę do Rzeszowa, w drogę do nowego życia.Wiola nie była zbyt rozmowna. Patrzyła przez okno jak za Jej plecami zostaje wszystko to do czego była tak mocno przywiązana. Co prawda cieszyła się, że będzie blisko swojego faceta, ale jednak tutaj zostawia przyjaciół.
- Co? Żałujesz, że wyjeżdżasz? – Zibi zapytał swoją towarzyszkę.
- To nie tak, że żałuję. Po prostu jest mi smutno bo zostawiam tu miejsca i ludzi, których kocham. A tam muszę wszystko poznawać od nowa. Ale grunt, że będziesz obok. – posłała Mu uśmiech i złapała Jego dłoń.
- W zasadzie to wiem co czujesz, też zmieniam miasto. Fakt, że znam część chłopaków z drużyny, ale to zupełnie coś innego. Mam tylko nadzieję, że będę pomocny przy obronie mistrzowskiego tytułu.
- Hahahahahaha! – Wiola wybuchła śmiechem.
- Cooo? Nie wierzysz we mnie?
- Ależ wierzę. Po prostu teraz tytuł wraca do Bełchatowa, nie ma innej opcji! Nawet Zbigniew Bartman na ataku w Resovii tego nie zmieni.
- Wiesz co? Jak ja tam gram, to powinnaś nam kibicować.
- Przestań, nie zmienię swojej sympatii do moich klubów! Ale ok., jak będziecie grać z jakąś Zaksą to wam pokibicuję!
- A z Jastrzębiem?
- Chyba znasz moje zdanie na ten temat.
- Jasne, nie mogę liczyć na Twoje wsparcie. – udał smutnego.- A jak tam impreza pożegnalna? Upiłaś się?
- No jasne! Żebrałam drinki w zamian za pocałunki, robiłam striptiz na parkiecie, a na koniec musieli mnie targać,bo nie byłam w stanie ustać na nogach!
- Aha. Czyli siedzieliście w domu i gadaliście? – uśmiechnął się.
- Przed Tobą nic się nie ukryje.
- A Łukasz był? – zapytał unikając Jej wzroku.
- Wiedziałam, że o to zapytasz. Był.
- I co?
- I nic. Pogadaliśmy trochę i poszedł. Podobno spotyka się z jakąś dziewczyną, znam ją, ale nie chce powiedzieć kto to jest.
- I bardzo dobrze. W końcu da Ci spokój. Uprzedzę Twoje pytanie, Karolina nie odzywała się od ponad tygodnia.
- Cieszę się. Może w końcu uwolnimy się od problemów.
- A! Zapomniałbym! W niedzielę przyjeżdżają moi rodzice. Cieszą się, że w końcu będą mogli Cię poznać.
- Co? O nie! Ja się boję! Czy Ty wiesz, że dzisiaj jest już piątek? A ja…
- Wiem – przerwał Jej – nie masz się w co ubrać, nie masz czasu nic przygotować i w ogóle się denerwujesz.
- Właśnie….
- Poradzisz sobie. – uśmiechnął się.
Na miejsce dojechali późnym popołudniem. Zjedli spaghetti przygotowane przez Zbyszka, a później Bartman przygotowywał po kąpieli dla nich gorącą herbatę. Wiola cieszyła się, że jest blisko ze swoim ukochanym i nie musi się martwić kiedy w końcu Go zobaczy. Nie mogła oderwać od Niego wzroku. Już nie raz widziała go w pełnej okazałości, ale nadal widok jego nagiego torsu wywierał na Niej ogromne wrażenie. Podeszła do Niego od tyłu i przytuliła się do Jego pleców, zaplatając dłonie na Jego brzuchu.
- Co chcesz robić? – zapytał.
- Może coś obejrzyjmy.
Ułożyli się wygodnie na kanapie przed ogromnym telewizorem. Wiola usiadła kładąc nogi na stoliku, a Zbyszek położył się obok z głową na Jej kolanach. Dziewczyna głaskała Go po włosach i karku, w miejscach, które lubił najbardziej. Patrzyli na drugą część „Władcy Pierścieni”chociaż oboje znali to na pamięć.
- Wiesz, że teraz będziemy mogli spędzać w łóżku każdą wolną chwilę? – zaczął Zbyszek.
- A Ty znowu zaczynasz?
- Posłuchaj. Jestem kipiącym testosteronem mężczyzną, który ma obok piękną kobietę. Nie dziw się, że jak na Ciebie patrzę, to nie myślę o grze w karty.
- Zawsze możemy pograć w pokera.
- Rozbieranego?! – krzyknął z taką radością, jak dziecko, które dostało coś słodkiego.
- Zbysiu, Zbysiu. Muszę coś zrobić z Twoim popędem. – zaśmiała się. – Może zacznę się inaczej ubierać?
- No mogłabyś. Np. po domu możesz chodzić w samej bieliźnie.
- Ok. pod warunkiem, że będziesz smyrał mnie po plecach 30 minut przed zaśnięciem.
- Załatwione. Rozbieraj się i już zamieniamy się miejscami. – podniósł się z kanapy i to samo nakazał Wiolecie.Rozłożył mebel, żeby mieli więcej miejsca, przyniósł ciepły koc i ułożył się wygodnie. Wiola zdjęła koszulkę Zibiego służącą Jej za piżamę i zajęła miejsce na torsie swojego mężczyzny przesuwając palcami po Jego wyrzeźbionym brzuchu.
- Nie wiem jak mogliśmy wyrządzić sobie tyle złego.  – powiedział Zbyszek i pocałował ukochaną we włosy.
- Daj spokój. Nie wracajmy do tego.Nie chcę pamiętać tego co się stało, bo wiem, że nie darowałabym sobie gdyby wszystko rozpieprzyło się przeze mnie. Jest dobrze, wyjaśniliśmy sobie sytuacje, zamieszkaliśmy razem. Teraz tylko pozostaje mi czekać na Twoje oświadczyny! – pokazała Mu język.
- A chciałabyś?
- Kiedyś pewnie tak, ale…
- wiem, jeszcze mamy czas. –posmutniał.
- Ale nie martw się. Nie zamierzam zamieniać Cię na inny model. Najpierw muszę skończyć studia, chciałabym, żebyś związał się na stałe z jakimś klubem, żebyśmy nie musieli się przeprowadzać.Wtedy będzie czas na takie rzeczy jak śluby.
- A dzieci?
- Zibi! Od kiedy Ty myślisz o takich rzeczach?!
- Odkąd poznałem kobietę swojego życia. – powiedział patrząc Jej w oczy a następnie pocałował.
- Też Cię kocham. – uśmiechnęła się.– Boże! Mam dopiero 21 lat. Kto by pomyślał, że będę sobie już układała życie.Miałam się bawić, imprezować, szaleć, a wolę spędzać czas w domu z Tobą.
- Ja też. Kiedyś nie mogłem usiedzieć w czterech ścianach, a teraz nie będę mógł doczekać się końca treningu, żeby wrócić do Ciebie.
- Tylko wracaj szybko bo obiecałeś  gotować obiadki! – wyszczerzyła się.
- A propos! Co przygotowujemy naprzyjazd moich rodziców?
- O masz! Już mnie zestresował!
- Spokojnie, zaraz się wyluzujesz. –przewrócił Wiolę na plecy i zaczął całować Jej ciało.
- Weź przestań! Zmęczona jestem i chciałabym spokojnie odpocząć.
- A jednak to prawda. – ułożył się obok Niej.
- Co?
- Że jak zamieszkasz z kobietą, to wasze stosunki się zmieniają, a Ją co raz częściej boli głowa. – mówił tonem niczym jakiś uczony profesor.
- Zbysiu. – pocałowała Go. – Mamy wiele czasu, nocy na to, żeby cieszyć się sobą. A teraz smyraj!- wystawiła Mu plecy.
- Co Ty masz z tym smyraniem? –zaśmiał się, ale spełnił Jej prośbę.
- A co Ty masz z tym seksem? –puściła Mu oko.
Po pewnym czasie zasnęła w Jego objęciach. Zibi również szedł w Jej ślady i już zasypiał kiedy usłyszał dźwięk SMSa. „ To jeszcze nie koniec. Jeszcze będziemy razem”. Tak, to była Karolina.Odpisał jej samymi niecenzuralnymi słowami, żeby dała Mu spokój. Nie rozumiał jaką trzeba być osobą, żeby tak zachowywać się przez tak długi okres czasu.Zasypiał z myślą, jak dobrze, że nigdy nie uległ tej dziewczynie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz