środa, 31 października 2012

Rozdział 8. Hey life! Why so serious?!

- A między nami wszystko ok.? – Zibi zapytał swoją dziewczynę. Bał się, że wydarzenia ostatniego wieczoru mogły coś zepsuć.
- A było nie ok.? – Wiola uśmiechnęła się.
- Myślałem, że … bo wczoraj… sama wiesz, tak bardzo Cię przepraszam. Nigdy sobie  nie wybaczę. – ukrył twarz w dłoniach.
- Daj spokój. – dziewczyna położyła dłoń na jego ramieniu. – Wczoraj to wszystko wyglądało inaczej. Dzisiaj nie urasta do rangi tak wielkiego problemu. Po prostu wczoraj się wystraszyłam. Mimo wszystko byłeś na czas, więc nie obwiniaj się. Poza tym ostatnio nie potrafię długo gniewać się na Ciebie.  – uśmiechnęła się.
- Jak zaniesiemy rzeczy od razu jedziemy na policję. Mam nadzieję, że rozpoznasz tego gnoja. – Zbyszek nadal nie odzyskał humoru.
- O nie! Powiedziałam wczoraj, nie nigdzie nie pójdę.
- Ale zrozum, że nie możesz. A co jeśli znowu…
- Powiedziałam już nie. – przerwała Bartmanowi – A teraz bierz walizki i idziemy na górę.
Zbyszek nie mógł zrozumieć dlaczego Wiolka jest taka uparta. Przecież nie można pozwolić, żeby tacy ludzie chodzili spokojnie po ulicy. Z drugiej strony starał się Ją jednak zrozumieć, nie chce przez to przechodzić drugi raz i opowiadać obcemu facetowi jak jakiś zboczeniec zaciąga Ją w krzaki. Bał się o Wiolę, w końcu nie zawsze będzie obok.
Przenoszenie rzeczy poszło błyskawicznie. Łukasz zrobił miejsce dla Wioli w pokoju swojego brata. Na co dzień mieszka on z rodzicami, ale teraz wyjechali do Włoch na 2 miesiące, więc całe mieszkanie jest puste. Wiola była pewna, że i tak nie mieliby nic przeciwko Jej mieszkaniu tutaj, zawsze traktowali j Ją jak członka rodziny. Kiedy już wszystko było   mniej więcej ułożone Zibi powiedział, że jedzie do hotelu, żeby spokojnie się wykąpać, przespać i że zobaczą się  po południu. Wiola postanowiła odprowadzić Go do samochodu.
- Dlaczego jesteś taki smutny? – zapytała Wiola kiedy wyszli z klatki.
- Nie będę owijał w bawełnę. Nie chcę, żebyś z nim mieszkała. – Zibi nie patrzył Jej w oczy.
- Ale dlaczego? Aż tak mi nie ufasz?
- Tobie ufam, ale nie jemu. Sam jestem facetem więc dobrze wiem co mu chodzi po głowie i jak na Ciebie patrzy.
- Zbyszek. – złapała Jego dłoń – Pamiętaj, że do tanga trzeba dwojga. Ja nie zamierzam wiązać się z Łukaszem, a przede wszystkim nie chcę rozstawać się z Tobą. Więc jeszcze odrobinę zaufania, ok.? Jesteś strasznie zazdrosny, a myślę, że to ja mam większe powody ku temu. – puściła mu oko. – Ostatnio cały czas jakieś wywiady, spotkania, sesje zdjęciowe…
- Przestań. Starasz się wszystko obrócić w żart, ale mi nie jest do śmiechu. Naprawdę boję się tego. Możesz pomyśleć, że jestem głupi, ale to i tak nic nie zmieni. To z nim będziesz prawie 24 godziny na dobę. Obiecaj mi tylko, że będziesz ze mną szczera, dobrze? Nie chcę niczego udawać. – spojrzał na Nią smutnymi oczami.
- Zawsze jestem z Tobą szczera. I możesz być pewny, że nie będzie w ogóle o czym mówić.
- Mam nadzieję. O której się dzisiaj widzimy? Może być 16? – Zbyszek zmienił temat.
- Kurcze. Z tego wszystkiego zapomniałam, że dzisiaj gramy z chłopakami w tym klubie co ostatnio. Mam nadzieję, że będziesz mi towarzyszył.
- Jasne! To przyjadę po Ciebie. Po was?
- Dziękuję. To bądź o której chcesz, byleby przed 19.
- Masz to jak w banku. – pocałował Wiolę w czoło i wsiadł do samochodu.
Wiola pomachała mu na pożegnanie i patrzyła jak odjeżdża. Myślała o tym co jej powiedział. Dlaczego On tak bardzo boi się obecności Łukasza? W końcu Zibi zawsze jest taki pewny siebie, świadomy własnej wartości, a teraz pogrążony jest w jakichś czarnych myślach. W tym momencie, patrząc na to jak się męczy, Wiola żałowała, że wprowadziła się do przyjaciela. Po chwili wróciła do mieszkania i usiadła na łóżku kiedy usłyszała pukanie do drzwi, w których stanął Łukasz.
- Może masz ochotę na herbatę? – zapytał wyciągając rękę z kubkiem pełnym gorącego płynu.
- Pewnie! – Wiola przywitała go uśmiechem.
- A teraz może mi powiesz co się stało, że się wyprowadziłaś.
Dziewczyna opowiedziała przyjacielowi wszystko co zdarzyło się od wyjścia z klubu po zamknięcie drzwi od mieszkania dzielonego z Karoliną. Łukasz patrzył na Nią z przerażeniem w oczach.
- Byłaś na policji?
- Nie. I nie pójdę.
- Chyba sobie żartujesz. Przecież tacy jak on nie mogą chodzić po ulicach.  – oburzył się.
- Gadasz identycznie jak Zbyszek. Ja już zdecydowałam. W gruncie rzeczy nic się nie stało…
- Nic się nie stało? – Łukasz przerwał przyjaciółce. – A ten też zamiast być przy Tobie to sobie siedział w klubie. Nie zasługuje na Ciebie. Gdyby wtedy nie poszedł…
- Ale poszedł. Łukasz nie uruchamiaj się. – nie chciała ciągnąć wątku Bartmana. – Dziękuję, że mnie przygarnąłeś. – dała mu całusa w policzek.
- Nie ma za co. Cała przyjemność po mojej stronie. – zrobiło mu się cieplej na sercu, Wiola nie wiedziała, jak wiele te buziak dla niego znaczył. – Tylko jakoś trudno mi uwierzyć, że Mr Bartman nie uległ urokowi Karoliny. Jesteś pewna, że nic nie było?
- Tak. Ufam Mu. Możesz mi powiedzieć, dlaczego wy obaj się tak nie znosicie? Ty cały czas próbujesz Go oczernić, On reaguje na Ciebie jak pies na kota. Czy naprawdę dwaj najważniejsi mężczyźni mojego życia nie mogą żyć w zgodzie?
- Nie przesadzaj. To nie tak, że ja chcę go pogrążyć. Ja się o Ciebie martwię. Raz już przez niego cierpiałaś. – prawda była taka, że miał nadzieję, że Zibi nie zagrzeje długo miejsca u boku Wiolety. Fakt, że dziewczyna świata poza Nim nie widzi co prawda nie ułatwia tego, ale jak to mówią, nie ma takiej ściany, której nie da się przestawić.
Dzień spędzili na plotkowaniu i oglądaniu komedii romantycznych. Oboje nie lubią filmów tego typu, ale zależało im na włączeniu czegoś, przy czym nie trzeba myśleć, w końcu trudno jest rozmawiać o głupotach i skupiać na fabule. Około 16 zaczęli zbierać się do kupy i szykować a wieczorne granie. Wiola przez blisko pół godziny wybierała co na siebie założyć. W końcu znalazła; dziś nie będzie stawiała na pełen luz, naszykowała sukienkę, granatową i dopasowaną do sylwetki, a do niej wybrała baleriny- mimo wszystko wysokie obcasy nie są dla Niej stworzone. Po spojrzeniu w lusterku stwierdziła, że czas na zmianę. Wyskoczyła więc szybko do drogerii. Powrót do rudych włosów, tego jej trzeba! Kiedy nałożyła farbę zadzwonił telefon. Spojrzała na wyświetlacz i zobaczyła, że to Karolina. Odrzuciła połączenie, bo rozmowa z nią nie ma sensu. Odrzucała ją chyba z 8 razy, a ona nadal nie dawała spokoju.
- Czego Ty ode mnie chcesz! Powiedziałam, że nie chcę mieć z tobą nic do czynienia! – krzyknęła do słuchawki.
- Co? Ale dlaczego? – usłyszała męski głos w słuchawce.
- Kubiak? Przepraszam, myślałam, że to Karolina. – Wiola rozpoznała najlepszego przyjaciela swojego ukochanego.
- Tak, to ja. Dobrze się czujesz. Zbyszek mi mówił co zaszło. Mam nadzieję, że się trzymasz.
- Jest w porządku. Przynajmniej wiem, na kogo naprawdę mogę liczyć. Swoją drogą dawno się nie odzywałeś.
- wiem, przepraszam. Miałem kila spraw na głowie. A jak tam Twoje nowe mieszkanie? Zadomowiłaś się już? Mam nadzieję, że nie, jeśli nie chcesz, żeby Zbycho dostał wrzodów. Dawno nie był taki struty.
- Już Ci się żalił? Wiem, że jest zazdrosny, ale nie dałam mu nigdy powodów, żeby mógł mi nie ufać.
- Wiesz, czasem niewiele trzeba, żeby między kobietą a mężczyzną do czegoś doszło. Krew nie woda. Ty jesteś ładna, a Łukasz to tylko facet. Tak więc nie daj się zwieść.
- Widzę, że Zibi kazał Ci mnie uświadomić. – Wiola zaszydziła z Michała.
- Nie, po prostu jesteście świetną parą i nie chcę, żeby coś się między wami zepsuło.
- Obiecuję prowadzić się godnie. – Wiola zasalutowała chociaż Kubiak nie mógł tego zobaczyć.
- Dobra, już Ci daję spokój. Odezwę się niedługo. Pa Kochana. – powiedział i zakończył rozmowę.
Wiola nie mogła uwierzyć, że Bartman nasłał na Nią kumpla. Na serio musi być zestresowany. Wiola wyrzuciła jednak te myśli z głowy i zajęła się sobą. Dochodziła 18 a Ona jeszcze nie była gotowa. Ułożyła świeżo umalowane włosy, zrobiła lekki makijaż i założyła sukienkę. Poszła jeszcze do kuchni i zjadła kanapkę z Nutellą. Chrzanić dietę- w życiu nie mogła sobie odmawiać przyjemności! Kiedy przełknęła ostatni kęs do drzwi zadzwonił Bartman.
- Znowu jesteś ruda! Pięknie wyglądasz. – powiedział na powitanie. Podniósł Wiolę i pocałował w usta. – I do tego słodko smakujesz. Już nie mogę się doczekać aż wieczorem zostaniemy sami. – Wiola odwdzięczyła się uśmiechem. Poszła do pokoju po torebkę, a Zibi patrzył jak jej biodra rysują  w powietrzu ósemki. Jeszcze nigdy żadna kobieta tak nie zawróciła mu w głowie. Po chwili Wiola pojawiła się ponownie z Łukasz u boku. Przyjaciel nie był zachwycony z jazdy z rywalem, ale przynajmniej nie musiał telepać się autobusem. W samochodzie panowała niezręczna cisza. Nikt nie wiedział jaki temat narzucić więc jechali w milczeniu.
- Wiola, dzisiaj w tej sukience zachwycisz widownię nie tylko głosem. – odezwał się w końcu Łukasz.
- Daj spokój. – Wiola speszyła się. Nie lubiła być tak postrzegana, chyba że przez Zbyszka. A On tylko spojrzał w lusterko i ujrzał błyszczące oczy Łukasza wpatrzone w Jego kobietę. To właśnie dlatego tak bardzo go nie znosił- na pozór miły chłopak, a tak naprawdę chce pozbawić Go największego skarbu.
- To prawda Kochanie. Dzisiaj wyglądasz pięknie. Ale naprawdę zjawiskowo będziesz wyglądała wieczorem, w łóżku, wtulona we mnie. To w tych momentach wyglądasz najpiękniej. – Zibi wyszczerzył się, a Łukasz zacisnął palce na kolanie.
- Zibi! – Wiola starała się przywołać Go do porządku, ale On tylko uśmiechnął się jeszcze szerzej i wplótł palce w dłoń dziewczyny.
- O co Ci chodzi. Po prostu się rozmarzyłem. – puścił jej oczko.
Przez całą drogę jeszcze żartowali i rzucali jednoznacznymi tekstami, a Wiola siedziała czerwona jak burak. Po wejściu do klubu nie mieli już wiele czasu dla siebie, bo Wiola musiała iść na scenę, żeby podbić publikę. Zbyszek przytulił Ją mocno i szepnął „powodzenia”.
Koncert mijał bardzo szybko, a Wiola na deskach czuła się jak ryba w wodzie. Dzisiaj był eksperymentalny wieczór, ponieważ chłopcy stwierdzili, że chcą wpleść do repertuaru trochę rapu. Szczególnie Łukasz był zadowolony z tego faktu, zawsze jarał się tą muzyką. Na sam koniec występu wykonywał numer Pezeta. Patrzył w oczy Wiolety wypowiadając słowa
„Może zadzwoniłbym do ciebie z budki
Mówiąc, że zależy mi na tobie i jestem smutny
I mam w bagażniku kierowcę taksówki
Którą porwałem razem z nim i stoję na dole z flaszką wódki
Wziąłbym łyka i o nic nie pytał
Pocałowałbym cię w usta, by poczuć smak życia
Odwrócił się, przyłożył sobie lufę do skroni
Gdyby miało nie być jutra tak właśnie bym zrobił”
Wiolka spuściła wzrok. Nie chciała, żeby Łukasz nadal starał się Ją zdobyć. Przecież wie, że ma mężczyznę u boku. Trochę zepsuło jej to humor. Kiedy zeszła ze sceny od razu odlazła w tłumie Zbyszka.
- Chodźmy stąd. – powiedziała i wtuliła się w Jego klatkę piersiową.
- W porządku. Jeśli tylko chcesz. – przycisnął Ją ramieniem do siebie i wyszli z klubu.
- Przejdźmy się, to nie daleko. – zaproponowała kiedy Zibi sięgnął po kluczyki.
- Wszystko dla Ciebie.- szli już blisko 10 minut, a Wiola nie wypowiedziała jeszcze ani słowa. – Co się dzieje? – zapytał w końcu Zbyszek.
- Nie wiem. To znaczy wiem. Przepraszam.
- Ale za co? – Bartman nie przypominał sobie, żeby coś było nie tak.
- Miałeś rację. Ja wiedziałam wcześniej, że Łukasz coś do mnie czuje, ale zapewniał mnie, że nie będzie mi stał na drodze. Wtedy, kiedy między nami nie było najlepiej powiedział mi o swoich uczuciach, a potem drugi raz. Nie chciałam tego dopuścić do siebie. Teraz wiem, że on nadal chciałby czegoś więcej. Teraz już wiem, że Ty się domyśliłeś i dlatego tak reagujesz na niego i na to, że u niego zamieszkałam. Ale uwierz mi, że ja tego nie chcę. Chcę tylko Ciebie. Mam nadzieję, że nie jesteś na mnie zły. Przepraszam.
- Nie przepraszaj, bo nie masz za co. – Zibi popatrzył w oczy Wioli. – I nie płacz bo nic się nie dzieje. – świeczki w oczach dziewczyny zamieniły się w łzy spływające po twarzy. – Przecież ja Cię o nic nie podejrzewam, nie ufam jemu. – Wiola nie odpowiedziała tylko wtuliła się w tors siatkarza. Po chwili jednak wyrwała się i pobiegła na pobocze. Schyliła się i zwymiotowała. Wyjęła z kieszeni gumę i zaczęła rzuć dla odświeżenia oddechu.
- Nie wiem co się ze mną dzieje. – powiedziała dołączając do Zbyszka.
- Masz jakąś depresję, płaczesz, wymiotujesz. Może Ty jesteś w ciąży? – powiedział poważnie Bartman. Wiola tylko spojrzała na Niego przerażonymi oczami.

1 komentarz:

  1. Podziwiam Wiolkę za jej silną psychikę, po takim zajściu w tym parku, tak szybko się ogarnęła... Choć widzę, że na policję nie chce iść, z jednej strony to się jej nie dziwię, ale jestem też za twierdzeniem Zbyszka: nie można pozwolić by tacy ludzie spokojnie chodzili ulicami! Po tej całej sytuacji, również podobnie jak Zibi nie wprowadzałabym się do Łukasza, w końcu może podkusić Wiolkę, ale mam nadzieję, że zostanie prawdziwym przyjacielem i niczego nie odstawi. O mamo, ale Zibi pięknie zgasił Łukasza w aucie, o jooo. <3 Ale ten Łukasz niech już lepiej hamuje, jak nie chce oberwać od Zbycha. Chciałabym żeby związek Wiolki i Zbyszka nigdy się nie rozpadł, ale nie muszą się od razu łączyć przez dzieci! ; o Kiedyś w przyszłości może tak, ale jeszcze nie teraz. To zakończy imprezowy styl życia. ; (

    OdpowiedzUsuń