środa, 31 października 2012

Rozdział 9. A Ty jesteś już tak blisko, jesteś już o krok.

- No zrób to! Dopóki nie sprawdzisz będziesz się denerwować do granic możliwości! – powiedział Zbyszek przesuwając na stoliku w Wioli stronę pudełeczko z testem ciążowym, po który biegł z samego rana.
- Ale ja się boję. Boję się wyniku. A co jeśli wyjdzie pozytywnie? Co z moimi planami? Studiami? Marzeniami? Ja mam dopiero 21 lat! Całe życie przede mną. Nie chcę żeby jakaś chwila uniesień zniszczyła mi życie! – Wiola podeszła do okna żeby nie patrzeć na Zibiego.
- Przykro mi, że możliwe, że je zniszczyłem. Myślałem, że … a zresztą nie ważne. – Bartman widocznie posmutniał, bał się ojcostwa, ale z drugiej strony miałby syna z kobietą swojego życia. Czuł się podle z tym, że Ona uważa to za błąd.
- Zbyszek, to nie tak.  – podeszła i położyła rękę na Jego ramieniu. – To za wcześnie. Ja nawet nie lubię dzieci.
- Jeszcze nic nie wiadomo. No idź do tej cholernej łazienki!
Wiola w końcu posłuchała się. Zamknęła na sobą drzwi i usiadła na ubikacji. Wyjęła z opakowania kawałek plastiku decydujący o jej życiu. Jedna kreska- witaj przygodo, dwie- żegnaj moja cudowna, swobodna egzystencja.  Z duszą na ramieniu wsadziła urządzenie między uda i napięła mięśnie, żeby zrobić to co nakazano w instrukcji. Teraz wystarczy odczekać dwie minuty i wszystko jasne. A zawsze mówiła, że nie urodzi dziecka. Tyle maluchów czeka na adopcję. Zamknęła oczy i zobaczyła siebie w stercie brudnych pieluch. Nie takie życie sobie wymarzyła. Z sercem bijącym chyba z 200 razy na minutę otworzyła oczy. Popatrzyła na test i wyszła z łazienki.
- I co? – zapytał Zbyszek, który z nerwów obgryzał paznokcie. Wiola nic nie odpowiedziała. Podeszła do Niego i wtuliła się w umięśniony tors. Zaplotła mocno ręce za jego plecami i zaczęła płakać. – Kochanie uspokój się. Poradzimy sobie. – głaskał Ją po głowie. – Moi rodzice nam pomogą. A Ty skończysz studia, nawet jeśli będę musiał przekupić Twoich profesorów. Tak więc nie płacz, bo czuję, że masz mi to za złe. Wiem, że to moja wina bo nie potrafię trzymać swoich żądz na wodzy. Przepraszam. Po raz kolejny muszę Cię przepraszać.
- Ale… - spojrzała na twarz Bartmana – ale ja nie jestem w ciąży.
- Nie?! To dlaczego płaczesz? – Zibi był zdezorientowany.
- Nie wiem. – uśmiechnęła się i wybuchła płaczem jednocześnie.
- Wiola, Kochanie. Przecież tego chciałaś.
- Wiem. Kocham Cię. – wtuliła się jeszcze mocniej.
- Po raz pierwszy powiedziałaś to pierwsza.  – uśmiechnął się. Usiedli w wielkim fotelu. Wiola przełożyła swoje nogi przez nogi Zbyszka i bokiem oparła się o Jego klatkę piersiową. Trzymali się za ręce i patrzyli sobie w oczy.
- Nie chcę żebyś myślał, że uważam, że mógłbyś zniszczyć mi życie.  – Wiola zaczynała się uspokajać i docierało do niej jak wiele przykrych rzeczy powiedziała swojemu mężczyźnie.
- Daj spokój. Wiem, że tak naprawdę tak nie myślisz. Jesteś cudowna. A co z mieszkaniem. Nadal chcesz u niego mieszkać?
- Nie mam wyjścia. Poza tym to jest jednak mój przyjaciel. Chcę tylko żebyś był pewien, że ja nie chcę się z nim wiązać. Nawet uczucie, którym mnie darzy tego nie zmieni.
- Ale czujesz coś do niego, prawda?
- Tak. Kocham Go.
- Wiedziałem. – odwrócił wzrok.
- Kocham go, ale nie tak jak Ciebie Głuptasie. – przekręciła Jego twarz tak, żeby móc patrzeć prosto w zielone tęczówki.- Łukasza kocham tak jak przyjaciela, starszego brata, którego nigdy nie miałam. Ty jesteś częścią nie tylko mojego życia, ale mnie samej. Chcę z Tobą dzielić noce, poranki, porażki i sukcesy. Dlatego uwierz mi, że nikt inny nie ma dla mnie znaczenia. – pocałowała delikatnie gorące usta swojego mężczyzny, a ich języki tańczyły w rytm tej samej melodii.
- Gdzie byłaś, przez całe moje życie? – wyszeptał Jej do ucha.
- Zaliczałam niepowodzenia, żeby teraz już było tylko dobrze.
- Tak w ogóle, to moi rodzice chcą Cię poznać. – diametralnie zmienił temat.
- Słucham? Nie, nie. Nie znam ich, ale Twój tata mnie przeraża.
- On tylko tak strasznie wygląda. Całkiem sympatyczny z niego gość. Lubi sobie żartować z ludzi, ale tak, żeby przy tym nikogo nie urazić.  Jedyną osobą, którą potrafi ustawić do pionu krzykiem, jestem ja.
Wiolka tylko się uśmiechnęła. Zawsze jak oglądała meczowe studio i widziała Pana Bartmana czuła, że patrzy na niemiały autorytet. Nie wyobrażała go sobie żartującego przy niedzielnym obiedzie. Z chwil bliskości wyrwał ich dźwięk telefonu Zibiego.
- Kto to? – spytała Wiola widząc, że Zbyszek lekko się zmieszał.
- Nie zrozum tego źle. To Karolina.
- Co? Piszecie razem? Skąd masz jej numer?
- Nie piszemy. To ona wysyła mi wiadomości, ja nie odpisuję. A numer ma pewnie z Twojej komórki. Pisze do mnie, że… a zresztą sama zobacz – podał Jej swój telefon.
- „ I tak będziesz mój.”? „Ona nie jest Ciebie warta.”? „jeżeli chcesz zobaczyć prawdziwą kobietę w akcji, wiesz gdzie mnie szukać.”? To są jakieś jaja! – krzyknęła Wiolka.
- Nie denerwuj się. Sama widzisz, że nie reaguję.
- Ja jej chyba wyrwę te kudły. Jak można być takim fałszywym?!
- Nie wiem. To ty znasz ją dłużej.
- I pomyśleć, że kiedyś byłyśmy nierozłączne.
Wiola pojechała do mieszkania Łukasza, żeby trochę odpocząć. Poza tym nie może siedzieć w hotelu 24 godziny na dobę. Kiedy otworzyła drzwi zobaczyła przyjaciela krzątającego się po kuchni i sądząc po zapachu robił coś pysznego.
- No hej! Czemu tak od razu zniknęłaś wczoraj? – przywitał Ją Łukasz.
- Nie miałam ochoty na zabawę. Poza tym musimy pogadać.
- Ok. A co? Coś się stało?
- Można to tak nazwać.
Najpierw zjedli spaghetti przygotowane przez Łukasza, a później usiedli na kanapie z kubkami herbaty.
- No to o co chodzi? – zaczął chłopak.
- O mnie i o Ciebie.
- To znaczy? Nie bardzo wiem, co masz na myśli.
- Dobrze wiesz. Przestań myśleć o mnie jak o kobiecie. Wiem, że nadal masz nadzieję, że między nami coś może być. Czuję się idiotycznie rozmawiając o tym z Tobą, ale nie chcę, żebyś się łudził.
- Wiola, to trudne. Jesteś obok, a ja nie mogę Cię mieć. Poza tym wiem, że Ty też coś do mnie czujesz. Ja mogę dać Ci więcej, niż On. Przecież mogę być przy Tobie cały czas, nie wyjadę do drugiego miasta, nie zdradzę Cię, z Twoją przyjaciółką, nie będę Cię obwiniał za niepowodzenia. Znam Cię dłużej i wiem czego pragniesz. Zwykłego ciepła mi miłości, a nie tylko seksu.
- Masz rację. I właśnie to dostaję u boku Zbyszka. Jest czuły i troskliwy. Proszę Cię, nie psuj mojego związku. Ostatnią rzeczą jakiej bym pragnęła jest Jego strata.
- Nawet nie wiesz jak mogłoby być nam cudownie.
- Łukasz, czego Ty mi to tak utrudniasz? – Wiola zrezygnowana opadła na oparcie sofy.
- Ja? Ja chcę po prostu, żeby dwoje ludzi było szczęśliwych. Powiedz mi, że naprawdę nic do mnie  nie czujesz.  – Wiola spuściła wzrok. – No właśnie. Sama mówiłaś, że kiedyś chciałaś ze mną być. A czy On wie, że kiedyś miałaś wypadek? Że najbardziej na świecie pragniesz, żeby stworzono eliksir młodości? Że twój ojciec prawie zabił twoją mamę? Że kiedyś w rodzinnej awanturze złamałaś mu rękę? Że wstydzisz się swoich odstających uszu chociaż wcale takie nie są? Że z Karoliną wsiadłyście pijane do jakiegoś samochodu bo nie chciało wam się wracać z imprezy na piechotę? Że na uczelnianym wyjeździe podglądałyście profesora? Że ukradłaś egzamin bo bałaś się poprawki? Że za twoim lewym uchem jest mała blizna po tym jak spadłaś z huśtawki? Że razem z siostrą przegrałyście zakład i musiałyście biegać topless po parku? Że masz nadzieję, że Twoje życie skończy się przed pięćdziesiątką?
- Dobra! Masz rację, to Ty wiesz o mnie wszystko! Ale o to właśnie chodzi, żebyśmy się odkrywali. To chyba był błąd, że u Ciebie zamieszkałam.
- Nie mów tak! Przecież jesteśmy przyjaciółmi, a przyjaciele trzymają się razem.
- Tak, ale widzę, że się męczysz. To nie ma sensu. – Wiola wstała i poszła na balkon. Co ma zrobić, żeby jej życie pozostało bez zmian? Nie chce stracić przyjaciela, ale obawia się, że właśnie do tego dojdzie. Przecież nie może być obok niego wiedząc o jego uczuciach. Gdyby nie ten dzień, w którym poznała Zbyszka, być może teraz byliby razem. Ale spotkała na swojej drodze zielonookiego bruneta i nie ma zamiaru rezygnować ze szczęścia. Ktoś powinien napisać poradnik, jak żyć. Albo przez narodzinami powinniśmy przechodzić jakiś kurs. Wiolka stała patrząc na panoramę miasta, kiedy poczuła dotyk na ramieniu. Odwróciła się. Już miała coś powiedzieć, kiedy jej usta napotkały usta Łukasza. Chłopak wplótł palce w jej włosy, a drugą dłonią gładził jej plecy. Wiola byłą zdezorientowana. Pocałunek był zupełnie inny niż ze Zbyszkiem.  Łukasz był dużo bardziej delikatny. Wiedział czego pragnie ciało Wioli. Powoli do ruchu warg dodał ruchy języka, rysując różne kształty na zębach i podniebieniu dziewczyny. Pachniał nieziemsko,  tak bardzo męsko. Mózg Wioli wysyłał sprzeczne sygnały. Pożądanie jest jednak najsilniejszym uczuciem w organizmie człowieka. Położyła dłoń na piersi chłopaka, a drugą na jego szyi. Odwzajemniła pocałunek, czując jego miękkie wargi na swoich ustach. Czuła się fantastycznie. „Jeżeli tak wygląda niebo, to ja już mogę umierać” – pomyślała.

1 komentarz:

  1. Ło Jezu, ale miałam pietra z tym testem, ma sa kra. ; o
    Wiedziałam, ze Łukasz ją zwiedzie! Tylko nie to!

    OdpowiedzUsuń