środa, 31 października 2012

Rozdział 10. Mimo wiatru w oczy, na drodze przeciwności. Będę tutaj stał jak Statua Wolności

Łukasz wsadził rękę pod sukienkę Wioli i masował jej pośladki. Dziewczyna oparła się o balustradę na balkonie, żeby ich ciała nie straciły równowagi.
- Boże, co my robimy? – wyszeptała Wiola.
- Ćśśśśś. – powiedział chłopak przykładając palec do Jej ust. – Tyle czasu na to czekałem. Wiola. – spojrzał jej głęboko w oczy. – Kocham Cię.
- Nie mogę! My nie możemy! – łzy popłynęły jej do oczu. – Przepraszam. – powiedziała i pobiegła do pokoju.
Położyła się na łóżku i zaczęła płakać. Jak mogła do tego dopuścić? Jak powie to Zbyszkowi? Musi powiedzieć, bo inaczej na pewno Łukasz się wygada. Tylko jak On zareaguje? Na pewno się wścieknie. Przecież Wiola za Jego pocałunek z Karoliną nie chciała Go znać, a teraz sama zrobiła to samo. Dlaczego życie musi być takie pogmatwane?
- Wiola? – Łukasz zapukał do drzwi jednak dziewczyna  nie odpowiedziała. – Wiola? Jesteś tam? – zapytał ponownie. Przyjaciółka nie odpowiedziała, ale mimo to wszedł do środka. Podszedł do Niej i położył rękę na Jej udzie. – Wiola, to ja Cię przepraszam, ale musiałem to zrobić. Chciałem zobaczyć, jak to jest z osobą, którą naprawdę się kocha.
- Przestań! – krzyknęła – Nie mów tak! Nie wolno Ci mnie kochać.
- Nic na to nie poradzę. Jesteś cudowna. Nigdy nie znałem wspanialszej dziewczyny. Dopiero niedawno dotarło do mnie jaki skarb jest obok mnie. Gdybyś tylko dała nam szansę.
- Łukasz, ja jestem ze Zbyszkiem. Dlaczego nie możesz mi dać być po prostu szczęśliwą?
- Wiesz jak mi pęka serce gdy widzę Cię z nim? Nie potrafię już sobie z niczym poradzić. Wiem, że zniszczyłem wszystko, naszą przyjaźń, ale proszę Cię, nie odwracaj się ode mnie.
- Potrzebuję czasu. Ale najlepiej zapomnijmy o tym co się stało na balkonie, dobrze? Wspanialszego przyjaciela nie znajdę.
- Jasne. Zapomnijmy o miłości. – Łukasz wyszedł z pokoju.
Wiola płakała cały czas. Nigdy nie miała powodzenia wśród mężczyzn, a teraz ma dwóch adoratorów. Jak postąpić, żeby nie zranić żadnego z nich? Zbyszek jest Jej wyśnionym ideałem, a Łukasz- jest przy niej na dobre i na złe. Na pewno wie, że nie chce rozstawać się z Bartmanem. Myślała o całej tej sytuacji i sama nie wiedziała kiedy zasnęła.  Ze snu wyrwał Ją dźwięk telefonu. To był Zibi, który oznajmił Jej, że właśnie po Nią jedzie i porywa Ją na 3 dni więc ma wziąć to co najważniejsze. Wrzuciła więc do plecaka bieliznę, parę spodni i kilka koszulek. Po 15 minutach pod blokiem zaparkował Zbyszek. Wiola zeszła do Niego, wrzuciła plecak na tylne siedzenie , dała buziaka Zbyszkowi i usiadła z przodu.
- Gdzie jedziemy? – zapytała bez entuzjazmu.
- Dlaczego nigdy nie chcesz niespodzianki?
- Ok, może być niespodzianka.  Tylko jedź ostrożnie bo już późno. – miała rację. Na zewnątrz było już zupełnie ciemno,  a jak wiadomo drogi w naszym kraju nie należą do najbezpieczniejszych. Zbyszek tylko przytaknął zastanawiając się, dlaczego Wiola jest taka nieobecna. W końcu wyruszyli w drogę, jechali bez słowa, a kiedy wyjechali za miasto Zbyszek pędził 180km/h.
- Zwolnij. – powiedziała Wiolka.
- Myślałem, że lubisz ostrą jazdę. – puścił Jej oczko.
- Proszę Cię, zwolnij. – w tym samym momencie, kiedy to wypowiedziała, coś strzeliło w samochodzie, a Zbyszek ledwo utrzymał panowanie nad kierownicą. – Chcesz na zabić? – krzyknęła.
- Wybacz! – wyskoczył z samochodu. – To opona. Strzeliła. Mam jednak złą wiadomość, nie mam zapasowej. Trzeba by czekać na pomoc drogową, ale jest pierwsza w nocy więc i tak będziemy musieli poczekać do rana. Tylko nie mamy nic do jedzenia. Jakieś 3 km stąd był CPN. To Ty zaczekaj w samochodzie a ja wrócę za jakąś godzinę.
- Oszalałeś! Tyle się naoglądałam filmów. Jakbyś nie zauważył jesteśmy w lesie! – miała rację, awaria przytrafiła im się akurat na drodze w środku lasu. – jest zupełnie ciemno! Nie zostanę tu sama!
- To chodź ze mną.
- Taki głodny jesteś? Poczekajmy  w samochodzie do rana.
- Ok. Jak chcesz. – uśmiechnął się. Usiedli na tylnym siedzeniu. Wiola usadowiła się przy samych drzwiach. Zbyszek starał się Ją przytulić, ale mało miejsca i dziewczyna skutecznie mu to utrudniało. Wiola cały czas milczała. Patrzyła w czarną przestrzeń nie wypowiadając ani słowa. Miała cholerne wyrzuty sumienia.
-  Jeszcze Ci nie przeszło od rana? Kochanie, przecież życie w ogóle się nie zmienia. – uśmiechnął się. – Jak na razie nie będziemy rodzicami, ale jeśli byś jednak chciała, to możemy się oto postarać choćby zaraz. – pocałował Ją, ale nie odwzajemniła czułości. – Dobrze już wiem, że to moja wina, że tkwimy w środku nocy na tym pieprzonym pustkowiu. Ale już się na mnie nie gniewaj.
- Cłwmś z Łksz. – wymamrotała Wiola.
- Co? – Zbyszek zupełnie nic nie zrozumiał.
- Cłaamś z Łkszem. – powtórzyła równie niewyraźnie.
- Co?
- CAŁOWAŁAM SIĘ Z ŁUKASZEM! – krzyknęła dziewczyna, a Bartman patrzył na Nią zdziwionymi oczami i z otwartymi ustami.
- Słucham? Kiedy? – zapytał.
- Dzisiaj.
- Jak do tego doszło?
- Rozmawiałam z Nim, że musi sobie dać ze mną spokój, a on mnie pocałował. – Wiola spuściła głowę, a z oczu poleciały jej łzy. - Jestem idiotką!
- Dlaczego?
- Ostrzegałeś mnie. Zbyszek – wzięła Jego dłoń – Przepraszam. Zrozumiem, jeżeli teraz mnie zostawisz. Nie chciałam tego ukrywać, bo mieliśmy być ze sobą szczerzy. Przeżyłam z Tobą cudowne chwile. Dziękuję Ci za wszystko.  – wybuchła płaczem.
- Wiola! Weź się w garść! Nie ma mowy, nie zostawię Cię! Ale ten Twój Łukasz ma przejebane. Jestem pewien, że to wyszło z Jego inicjatywy, Ty nigdy byś tego nie zrobiła.
- Ale wtedy , jak Ty z Karoliną, to była identyczna sytuacja. Ja przecież nie chciałam Cię znać.
- Popatrz na mnie. – Wiola posłuchała swojego mężczyzny i zatopiła zapłakane oczy  w zielonych tęczówkach. – Kocham Cię! Jesteś moją drugą połówką więc przestań płakać! Cieszę się, że mi o tym powiedziałaś. A gdybyśmy się rozstali zrobiłbym mu tylko przysługę. Jego niedoczekanie, żeby mógł Cię mieć.
- Jesteś ideałem. – wyszeptała. Ich usta momentalnie spotkały się. Zbyszek był zaskoczony, bo Wiola jeszcze nigdy tak łapczywie nie całowała Jego warg.
Ich pocałunki były co raz bardziej namiętne. Wiola usiadła na kolanach Zbyszka, a ruchy jej bioder spowodowały, że Jej ukochany nabrał ochoty na więcej. Złapał dziewczynę za włosy i odchylił Jej głowę do tyłu tak, że miał teraz pełny dostęp do Jej szyi. Całował ją, a rękami masował jej piersi i pośladki. Dziewczyna zaczęła cicho jęczeć, jednocześnie błądząc dłońmi po Jego rozpalonym ciele. Wyswobodziła się na chwile z rąk Bartmana, żeby pozbyć się bluzki i spodenek zostając w samej bieliźnie. Zdjęła koszulkę Zbyszkowi i rękami przesuwała się co raz to dalej na dół. Nie mieli zbyt wiele miejsca. Zbyszek usadowił się wygodnie i posadził Wiolę na swoich biodrach. Bliskość ich ciał podgrzała odczuwalnie temperaturę w samochodzie. Nie czekali dłużej z tym do czego dążyli. Zbyszek cały czas całował te fragmenty ciała Wiolety, do których miał dostęp. Po jakimś czasie jej ciało wygięło się w łuk, a następnie opadło zmęczone na silny tors mężczyzny. Pocałowała Go penetrując dokładnie wnętrze jego ust. Nie musieli się ubierać, ponieważ nie zdążyli się zupełnie rozebrać. Zbyszek siedział w samych spodniach, a Wiola położyła się na tylniej kanapie kładąc głowę a Jego kolanach. Bartman wplótł palce w dłoń dziewczyny, a drugą ręką gładził Jej ciało. Przez dłuższy czas nie odzywali się do siebie tylko cieszyli chwilą.
- A co jeśli zaraz wpadnie tu jakiś psychopata? – zaczął żartować.
- Przestań!
- No nie mów, że się boisz. – zaczął się śmiać.
- Boję się. Poza tym muszę siku.
- To idź.
- Dowcipniś z Ciebie. Nigdzie nie pójdę. Jeżeli nie uda mi się dotrzymać do rana będziesz prał tapicerkę.
- Chodź pójdę z Tobą. – Wiola założyła na siebie tylko t-shirt Bartmana i wyszli z samochodu. Nie wchodzili głęboko w las, ale otoczenie i tak wyglądało przerażająco.
- Idź za ten krzak. – wskazał palcem.
- Zbigniewie. Zbyszku. Zbysiu. Wiem, że to nie jest zbyt romantyczne, ale nie puszczaj przez całe czas mojej ręki. – zaśmiał się, ale spełnił prośbę dziewczyny. Nie ma rzeczy, której by dla niej nie zrobił. Kiedy wrócili do samochodu Wiola ułożyła się na przednich siedzeniach, a Zbyszek zwinął z tyłu, tak aby mogli się jako tako przespać. Cały czas jednak trzymali się za dłonie. Wiola pomyślała, że mimo wszystko był to ich najcudowniejszy wieczór. I była pewna, że to u boku tego ciemnowłosego olbrzyma chce spędzić resztę życia. 

1 komentarz:

  1. Jejku, już myślałam, że przez ten pocałunek coś się miedzy nimi zepsuje, ale widzę, że jest OK. A kiedy Wiolka załatwiała się za krzaczkiem już byłam pewna, że coś ją złapie od tyłu, albo ktoś uderzy w głowę Zbycha. xD

    OdpowiedzUsuń