środa, 31 października 2012

Rozdział 7. Miałeś być przy niej

Może jednak zgodzić się na propozycję Zbyszka? Wiola leżała po przebudzeniu i rozmyślała o swoim życiu. Całkiem przyjemnie było zaczynać dzień u Jego boku, zasypiać w Jego ramionach, rozmawiać o niczym, wygłupiać się. Jeżeli ludzi dzieli duża odległość, a po przeprowadzce Bartmana do Rzeszowa będzie to jakieś 150km,tęsknota przyćmiewa wszystkie inne uczucia. Związki osób, które nie mogą na co dzień cieszyć się swoją bliskością są narażone na szybkie zakończenie. A ostatnią rzeczą, której pragnęłaby teraz Wiolka jest utrata Zbyszka. U Jego boku czuje się naprawdę szczęśliwa. Niby 150km to nie jest drugi koniec świata,ale i nie druga strona łóżka. Szkoda, że Lublin nie ma swojej drużyny, już Wiola postarałaby się wtedy, żeby Pan Idealny tam grał, nawet z dopłatą.

2 tygodnie później

Wiosna na dobre zagościła za oknem i w sercu. Nie sprzyjało to jednak Wioli, bo zamiast się uczyć łaziła ze znajomymi na boisko, na ławkę, na piwo, na piknik, na wszystko, byleby tylko nie zająć się książkami. Dzisiaj też nie zacznie się uczyć, bo Zbigniew ma kilka dni wolnego. Poza tym, życie jest zbyt krótkie,żeby tracić czas na naukę. Jak skończymy studia nikt nas nie zapyta jaką mieliśmy średnią, grunt że mamy papier. Dlatego też zamiast wpadać w depresję z powodu niezadowalającego stanu wiedzy, Wiola zajęła się przygotowaniem obiadu.Kiedy Zibi zadzwonił do drzwi, cała w skowronkach otworzyła i rzuciła mu się naszyję. Rozmawiali przy obiedzie o tym co działo się przez ostatni czas. I chociaż codziennie gadali przez telefon, nie mogli się nagadać. Na szczęście Zbyszek ma prawie tydzień wolnego więc zdążą trochę nadrobić.
- Może  wybierzesz się ze mną do Rzeszowa?- zapytał Bartman.
- Jasne! Kiedy?
- Dzisiaj!Muszę szybko znaleźć jakieś mieszkanie. Z dużym łóżkiem, ogromną wanna… wiesz sam nie będę w stanie sprawdzić czy wszystkie sprzęty są dobrze dostosowane. –pokazał rząd białych zębów.
- Widać, że ostatnio przebywałeś z samymi facetami. – Wiola przewróciła oczami. – ale chętnie się z Tobą wybiorę. W końcu muszę dopilnować, żebyś nie starał się za bardzo targować i nie używać swoich sztuczek na właścicielkach mieszkań.
Podczas wyboru mieszkania Bartman był bardziej upierdliwy niż kobieta przy wyborze nowych butów. A to za małe, za duże, za mały balkon, za dużo ludzi, za daleko, za wysoko, beznadzieja okolice. Boże, czy Ty to widzisz? Czy nie wystarczy, że jest ciepło i nie pada na głowę? W końcu znalazł idealne z wielką łazienką i ogromna sypialnią, gdzie łóżko było wielkości chyba całego pokoju Wiolki na stancji. Mieszkanie było jakieś 15 minut pieszo od hali więc nie będzie musiał stać w korkach- żyć nie umierać. Jako że właścicielom się spieszyło, od razu dostali klucze i mogli przenocować. Wyskoczyli więc do supermarketu po to co najważniejsze- jedzenie,rzeczy do kąpieli. Kiedy wrócili  z zakupów Zibi już miał przepuścić w drzwiach swoją dziewczynę w drzwiach od mieszkania, ale krzyknął „Czekaj!”. Wiola już miała w głowie scenariusze ze wszystkich filmów kryminalnych. Pewnie ktoś chce ich zamordować! W tym momencie Zbyszek wziął ją na ręce i przeniósł przez próg.
- Teraz zaczyna się taka nasza nowa droga życia. Teraz będziemy już tylko szczęśliwi. –powiedział i pocałował swoją dziewczynę. Zupełnie nie wiem, po co robili zakupy na kolację skoro i tak od razu wylądowali w łóżku. Zbyszek zaniósł Wiolę do sypialni i położył na tym małżeńskim łożu. Nachylił się nad nią i razem z pocałunkami schodził w dół, zaczynając od ust. Rozpiął jej koszule i zaczął rękami błądzić po  brzuchu. Wiola nie znała piękniejszego uczucia niż  dotyk Jego rąk. Brakowało jej Jego obecności przez ostatnie 2 tygodnie i cieszyła się, że mogą być sami. Przesunęła się na łóżku tak, że ich usta znów się spotkały. Przekręciła się, że teraz to jej mężczyzna leżał na plecach, a ona siedziała na jego biodrach. Czuła, że Zibi nie chce już dłużej walczyć z pożądaniem.Stanęła nad Nim na łóżku i zdjęła spodnie rzucając je w kąt. Zibi usiadł i pocałował dziewczynę w brzuch, a Wiola zaczęła Go rozbierać. Ich ciała przyciągały się jak magnes, a usta nie potrafiły się rozłączyć. Po kilkunastu minutach cieszenia się sobą ich ciała przeszła fala rozkoszy. Leżeli później wtuleni w siebie nie zamieniając ani słowa. Zibi leżał za plecami dziewczyny, w końcu Jego oddech zrobił się miarowy, co oznaczało, że zasnął. Wiola przekręciła się i wtuliła w Jego tors. Tej nocy nie wiedzieć czemu nie mogła zasnąć. Leżała pod kołdrą i rozmyślała nad przyszłością. Zaczynało już świtać. Poszła się wykąpać i przygotować śniadanie. Jeżeli chodzi o zawartość lodówki to nie można było poszaleć, ale kanapki i kawa muszą wystarczyć.
- Jesteś najlepsza! – powiedział Zbyszek wchodząc do kuchni. Od razu połknął czary płyn  i pochłonął talerz kanapek. Podobno sportowcy muszą przestrzegać diety, a On ot tak zjada pół kilograma chleba! W sumie to dobrze, musi mieć dużo siły, żeby móc sprostać wszystkim zachciankom Wiolety. Po śniadaniu zebrali się i ruszyli z powrotem do Lublina. Planowali pójść na imprezę, w końcu oboje mają czas,więc trzeba się zabawić.
Wieczorem Wiolka zebrała swoich znajomych i poszli do klubu. Zbyszek oczywiście nie był zadowolony z obecności Łukasza, ale nie miał nic do gadania. Wiola już nie raz postawiła na swoim i Bartman wie, że musi się pogodzić z jego obecnością. Nikt nie chciał nawet tracić czasu na zbędne kłótnie i słowne przepychanki. Na wejście wypili kilka drinków i ruszyli na parkiet. Jak na dwumetrowego mężczyznę Zbyszek radził sobie całkiem dobrze w tańcu. Tylko Wiola miała problemy  z podniesieniem ręki kiedy chciał się obrócić.Niestety dość szybko jej wybranek się zmęczył. Porwała więc do tańca swojego przyjaciela. Zibi wiedział dobrze, że ma teraz kilka dni wolnego, więc nie stronił od alkoholu. Z każdym kieliszkiem robił się co raz bardziej upierdliwy.
- Możesz w końcu skończyć? – powiedział do Wioli ciągnąc ją za rękę.
- Skończyć co?– odpowiedziała wkurzona.
- Przytulać się do tego buraka i podrywać go!
- Słucham? –Wiolka byłą zdezorientowana.  – chyba przyszliśmy potańczyć. To, że Ty wolisz siedzieć na dupie, nie znaczy, że ja też mam tak spędzić wieczór.
- Mogłabyś go chociaż nie prowokować.
- A kogo ja prowokuję?! Człowieku, co Ty sobie wkręcasz? Pogódź się z tym, że nie jesteś jedynym facetem w moim otoczeniu i nie myśl, że zerwę znajomości z moimi przyjaciółmi! Twoje widzi mi się nic nie zmieni.
- Ok. W takim razie też będę się dobrze bawił. – powiedział wściekły przybliżając się do Karoliny. Dziewczyna od razu to podłapała kokietując wstawionego siatkarza.Wiola zauważyła, że sytuacja nie jest najlepsza, więc zwróciła się do swojego chłopaka.
- Dobrze Kochanie. – położyła rękę na Jego udzie – na dzisiaj już chyba wystarczy.
- Może dla Ciebie. Ja dopiero zaczynam. – rozsiadł się na kanapie.
- Proszę Cię,nie rób scen. Wracajmy.
- Ja nie wracam, jak chcesz to idź sama.
- Ok. – odpowiedziała krótko powstrzymując łzy.
Miała nadzieję, że Zibi pójdzie jednak za nią, czekała nawet chwilę przez wejściem,ale tak się nie stało. „Świetnie” pomyślała. Dobrze wie, że ludzie po alkoholu nie mówią głupot, tylko to, co naprawdę myślą. Czyli Bartman cały czas podejrzewają o romanse. Palant! Wiolka ruszyła szybkim krokiem do domu.
- Co Ty do cholery wyprawiasz?! – ryknął Łukasz do Zbyszka.
- Spieprzaj,nie twoja sprawa. Nie udawaj takiego dobrodusznego, bo wszyscy wiemy, że coś do niej czujesz. I tylko czekasz, aż miedzy nami coś się popsuje.
- Nie bądź śmieszny. To jest moja PRZYJACIÓŁKA i chcę jej dobra. Widziałem jaka jest z Tobą szczęśliwa więc nie mam zamiaru jej w tym przeszkadzać. A ty jeżeli nadal będziesz się tak zachowywał to Ją stracisz bezpowrotnie. A teraz pozwoliłeś jej samej wyjść w nocy. Ty jesteś chyba nienormalny. Jeśli coś jej się stanie…
Nie zdążył dokończyć, bo Bartmana już nie było na miejscu. Wybiegł z klubu i ruszył w kierunku mieszkania swojej dziewczyny. Szedł ulicą myśląc o tym, że na serio jest totalnym debilem. Przecież zna Wiolę i wie, że nigdy nie robi tego, czego nie chce. Gdyby nie chciała z Nim być, to by Go zostawiła. A jednak była u Jego boku mimo tego, że czasem Ją ranił.
Kiedy przechodził koło starego parku usłyszał krzyk. Postanowił nie reagować, ale sumienie nie dawało mu spokoju. Skręcił między drzewa wytężając wzrok. Zobaczył jak jakiś  facet trzymał ręce kobiety za jej plecami, a drugą rękę próbował wsadzić do jej spodni.
- Zostaw mnie!- krzyknęła kobieta. Zibiemu krew zagotowała się w żyłach. Był pewien na100%, że to była Wiola. Podbiegł do niego i uderzył go z całej siły w twarz. Napastnik upadł na ziemię łapiąc się za złamany nos. Bartman usiadł na nim i pięściami zaczął okładać go po głowie, aż na jego kostkach pojawiła się krew.
- Przestań! Zabijesz go!- Wiolka złapała Zibiego za ramię.
- I właśnie tomu się należy. – zagrzmiał Zbyszek. Pod namowami dziewczyny przestał go jednak bić i podszedł do ukochanej. Napastnik wykorzystał chwilę i uciekł potykając się o korzenie drzew. Bartman objął ramionami Wiolę jednak Ona nie odwzajemniła uścisku. Łzy spływały jej po twarzy, a serce o mało co nie wyskoczyło z piersi.
- Już w porządku? – zapytał Zibi.
- Nie! –odpowiedziała i wyrwała się z Jego rąk.
- Ale już po wszystkim. On uciekł i jesteś bezpieczna.
- To Twoja wina! Gdybyś nie robił scen nie wracałabym sama! A co by było gdybyś jednak nie poszedł za mną? On by mnie zgwałcił.
- Przepraszam.– Zibi wziął rękę dziewczyny jednak Ona ją wyrwała. Szli do domu w milczeniu.Kiedy weszli do domu Wiolka od razu wykąpała się i poszła spać bez słowa.Zbyszek ułożył się obok niej.
- Wiesz, że musimy pójść na policję, prawda? – powiedział.
- Nigdzie nie pójdę. I w ogóle nikomu o tym nie mów. – odwróciła się plecami.
- Chyba zwariowałaś.
- Nie mówmy o tym.
- Pogadamy jutro, nie odpuszczę. – przytulił Wiolę.
- Nie dotykaj mnie, proszę. – powiedziała dziewczyna.
- Przepraszam.– Zibi pocałował Ją w szyję. Położył się na plecach i gapił  sufit. Tej nocy to On nie mógł zasnąć. Wiola miała rację, to jest jego wina. Nie darowałby gdyby jakiś facet zrobił jej krzywdę. Jest pewien, że by go zabił. Przypomniał sobie to co działo się wstarym parku i przerażone oczy i głos Wioli. Po raz pierwszy od wielu lat po policzku spłynęła mu łza. Był wściekły na siebie. Nigdy sobie tego nie daruje. Obiecywał,że zawsze będzie bezpieczna.
Zbyszek wstał pierwszy i zrobił herbatę. Patrzył przez okno i czekał aż Wiola się obudzi. W pewnej chwili drzwi od mieszkania otworzyły się i do kuchni weszła Karolina.
-  Ale mam kaca. Suszy mnie jak po ostatnim sylwestrze. – powiedziała i sięgnęła po wodę do lodówki  wypinając pośladki w kierunki Bartmana. Nie zareagował więc ciągnęła dalej. – jak wam minęła noc? Już pogodzeni?  Specjalnie nie wróciłam, żebyście mogli się pogodzić. Ale teraz już możesz zmienić obiekt i zająć się mną. – puściła mu oczko. – Wiesz, że mi się podobasz i chętnie poznałabym Cię bliżej, dogłębniej.Wiolka jest nudna, facet taki jak Ty, z takim charakterem powinien mieć przebojową laskę, która będzie godnie prezentowała się u jego boku.  
- Odpieprz się ode mnie. – odpowiedział Bartman.
Wiola słyszała słowa „przyjaciółki”. Była zła na siebie, że zaufała Karolinie ponownie, a ona znowu kopie dołki za jej plecami. Nie chce już dłużej przebywać w jej towarzystwie. Teraz już wie, że jest fałszywa suką i nie chce jej znać. Wstała z łóżka i sięgnęła po walizkę. Wrzuciła do niej ubrania z szafy, trochę książek i większość swoich rzeczy. Przez przypadek zrzuciła kubek z parapetu robiąc przy tym dużo hałasu. To spowodowało, że w drzwiach stanął Zibi, podszedł do Wioli i przytulił ją mocno.
- Jak się czujesz? – zapytał.
- Źle. Moje życie to jakaś czarna komedia. – odpowiedziała.
- Czasem może komedia romantyczna. – uśmiechnął się do dziewczyny, żeby rozluźnić ją, ale w jej oczach zobaczył tylko smutek.
- Jedziesz do domu? – do pokoju weszła Karolina.
- Nie. –odpowiedziała krótko Wiola.
- Więc po co się pakujesz?
- Bo się wyprowadzam.
- Co? Teraz?! –Karolina wkurzyła się – chcesz mnie tak zostawić z czynszem? Przecież teraz nikogo nie znajdę. Poza tym gdzie się wyprowadzisz?
- Nie twoja sprawa. Zibi, pomożesz mi przewieźć rzeczy? – zwróciła się do chłopaka.
- Jasne. –odpowiedział i od razu zaczął znosić rzeczy do samochodu.
- A możesz mi powiedzieć dlaczego się wyprowadzasz? – spytała Karolina.
- Bo nie chcę z tobą mieszkać. Jesteś wredną suką. Odwal się ode mnie, mojego życia i mojego faceta.  Jedź na to stypendium i najlepiej nie wracaj. Mam  nadzieję, że nie będę cię oglądała w przyszłości. Tak więc nie dziw się, że nie życzę ci wszystkiego najlepszego.
- I tak cię zostawi. – rzuciła ze śmiechem Karola. Wiolka nie chciał z nią dyskutować bo wiedziała, że to nie ma sensu. Odpięła klucze ze smyczy i położyła na stole. Zabrała ostatnią torbę zamykając drzwi swojego kochanego mieszkania.
- To dokąd jedziemy? – zapytał Zibi kiedy zapięli pasy.
- Piłsudskiego12/7.
- się robi. –włączył GPS i ruszyli w drogę. – Domyślam się, że słyszałaś to co mówiła w kuchni. Możesz mi tylko powiedzieć jakim cudem znalazłaś coś tak szybko dla siebie?
- Mam jeszcze dobrych znajomych. Na miesiąc mnie przygarną, a później są wakacje więc po problemie.
- Chyba sobie żartujesz. – powiedział Zibi podjeżdżając pod nowy blok Wiolki.
- Ale o co Ci chodzi?
- Będziesz mieszkała … z NIM… pod jednym dachem? – podniósł głos kiedy zobaczył, że pod drzwiami do klatki stoi Łukasz.
- Tak, i pogódź się z tym.
- Nie wiem czy potrafię – odpowiedział smutno rysując w głowie miliony scenariuszy.

1 komentarz:

  1. Oj, Zbychu. Niby taki poczciwy chłopaczyna, a po pijaku takie cyrki odstawia. Aż strach pomyśleć co by się stało jak nie wyszedłby za Wiolką z lokalu. Powinien podziękować Łukaszowi, że go w miarę szybko ocucił, a nie ciągle szukać pretekstu do oddalenie go od Wiolki. A Karolina... Szkoda gadać. Wredna żmija, a jeszcze ten kpiący śmiech, żałosna jest. NIECH WIOLKA ZAMIESZKA ZE ZBYCHEM! :D :D

    OdpowiedzUsuń