wtorek, 30 października 2012

Rozdział 5. When I fall in love it will be forever

-Cieszę się,że w końcu zgodziłeś się ze mną spotkać. – powiedziała Wiola i przytuliła się na powitanie do Łukasza – Co się z Tobą działo?
- Przepraszam,po prostu trudno mi było uwierzyć, że wróciłaś do kolesia, przez którego tyle płakałaś.
- I potrzebowałeś aż tygodnia, żeby się z tym oswoić?
- Wiola, na ostatniej imprezie naprawdę dobrze się bawiłem, mówiłem ci, że mi na Tobie zależy, nie tylko jako przyjaciółce. Chciałbym… tzn. miałem nadzieję, że mogłoby być z tego coś więcej między nami. Myślałem, że Ty też byś tego chciała, dlatego musiałem sobie przemyśleć kilka spraw. Teraz już wiem, że możemy być tylko przyjaciółmi i cieszę się, że jesteś szczęśliwa. I mam nadzieję, że będzie między nami tak jak wcześniej.
- Łukasz –Wiola wzięła go za rękę – jesteś moim najlepszym przyjacielem i nic tego nie zmieni. Wiesz o mnie wszystko i chcę, żeby między nami było wszystko po staremu. Gdybym wcześniej wiedziała co do mnie czujesz, kto wie, może wszystko potoczyło by się inaczej, ale teraz… ja naprawdę kocham Zbyszka. Cały czas pamiętam o tym co się stało, ale widzę, że On się stara i że Mu zależy. Marzę o tym, żeby między nami było tak jak jest teraz. Chociaż muszę Ci się przyznać,że boję się. Zawsze pierwsza grzmiałam, że jeżeli facet raz coś zrobi- nie zawaha się  po raz kolejny, a teraz sama się w to pakuję.
- Ale mam nadzieję, że nie masz żadnych podejrzeń co do jego nieszczerości?
- Absolutnie!Stara się  i wie, że jeżeli coś zrobi nie tak, kolejnej szansy nie dostanie.
-Aż nie wiem czemu kibicować, żeby coś wywinął czy nie. – uśmiechnął się szeroko Łukasz.
- No wiesz! Powinieneś dobrze życzyć swojej podkreślam NAJLEPSZEJ przyjaciółce. –zaśmiała się Wiola. – dobra, teraz to muszę spadać na zajęcia. Odezwę się później.

Kiedy wieczorem Wiola wróciła z zajęć, była tak zmęczona, że nie miała na nic siły ani ochoty.Zjadła tylko jabłko i poszła się wykąpać. Później wzięła książkę i zaczęła czytać w łóżku. Sama nie wie, który to już raz czyta Harrego Pottera, ale wie,że nigdy jej się nie znudzi. W pewnym momencie znad książki wyrwały ją słowa koleżanki.
- Wiolka! Tym razem już nie odpuszczę. Musimy pogadać i mam coś na przełamanie milczenia,. –powiedziała Karolina i postawiła na stoliku butelkę wódki.
- Fakt. Chyba najwyższa pora żebyś mi powiedziała, dlaczego to zrobiłaś.
- Przepraszam,sama nie wiem co mną kierowało. Wiedziałam, że to Twój facet, a jednak stało się.
- Chcesz mi powiedzieć, że nie kontrolowałaś tego jak sadzasz dupę na kolanach mojego chłopaka, a później wciskasz mu język w usta?
- Nie tak bym to ujęła. To była impreza, wszyscy już dużo wypili, a po alkoholu trudniej jest zachować rozsądek. Kiedy zobaczyłam Zbycha, który tak siedział sam, nie było Cię w pobliżu, zaczęłam z nim flirtować i po prostu stało się. Wiem, że nic mnie nie usprawiedliwia.
- Chyba się pogrążasz. Skorzystałaś z okazji, bo ja poszłam po drinka czy go kibla? No błagam Cię! Ja też nie raz zostawałam sam na sam z Twoimi facetami, ale rozmawiałam z nimi o nowych filmach, ostatnim odcinku „Jak poznałem waszą matkę” czy po prostu o pieprzonej pogodzie! Nigdy nie posunęłabym się do czegoś takiego!
- Wiem, że jestem okropna i taka przyjaciółka jak ja jest do dupy, ale kocham Cię. Byłyśmy nierozłączne, a teraz czuję się jak intruz. I wiem, że nasi znajomi, przynajmniej niektórzy, wiedzą co się stało i traktują mnie jak trędowatą.
- Dziwisz się?Tak szczerze, jak zachowałabyś się na moim miejscu? Poklepałabyś mnie po plecach i powiedziała, że nic się nie stało i cieszysz się, że dobrze się bawię?- wybuchła Wiola.- proszę Cię, kurwa!
- Błagam  Cię, nie chcę, żeby nasza przyjaźń się skończyła. Miałam nadzieję, że skoro wróciłaś do Zbyszka, między nami też wszystko wróci do normy.
- To nie jest łatwe.
-Zdaję sobie z tego sprawę, ale pragnę, żeby było jak dawniej. Żebyśmy chodziły razem na zajęcia, imprezy z darmowymi drinkami, grać w siatkę, oglądać mecze, żebyśmy organizowały seanse filmowe albo po prostu leżały na łóżku i obgadywały osoby,których nie lubimy. Brakuje mi tego.
- Mi też,ale….
- Proszę.Spróbuj o tym zapomnieć. Bądź szczęśliwa z Zibim i bądź znowu moją przyjaciółką.
- Spróbuję.
- Tak się cieszę! – Karolina przytuliła Wiolę- tak bardzo mi Ciebie brakowało.
- Mi Ciebie też.
- A teraz to dla mnie trzeba  znaleźć jakiegoś przystojniaka. – zmieniła zdanie Karolina- Ten Twój brunecik z zespołu, Łukasz,nie ma dziewczyny, prawda?
-Zapomnij! – Wiola poczuła zazdrość co ją trochę zszokowało. – Szkoda chłopaka,na taką babę jak ty!

Kiedy następnego dnia Wiola wychodziła z uczelni zdziwiła się, kiedy przed wejściem zobaczyła zaparkowane czarne Volvo i siedzącego na masce Zbigniewa Bartmana.Podeszła do niego i z uśmiechem pocałowała na powitanie.
- Co Ty tu robisz w środku tygodnia?
- Wiesz, sezon klubowy się skończył, więc mam tydzień wolnego i jestem! Nie cieszysz się?! –zapytał z przekąsem.
- Oczywiście,że się cieszę. Po prostu jestem zaskoczona!
- Dobra! W zasadzie nie mogę tu parkować, więc wskakuj do auta! Porywam Cię do Zakopanego!
- Co? Chyba żartujesz! Jest wtorek, a ja mam przecież zajęcia!
- Spokojnie.Pamiętasz, że mama Kubiaka jest lekarzem? – wręczył Wioli jakąś kartkę – To jest zwolnienie do końca tygodnia. Mam nadziej , że szybko wyleczysz się z tej grypy.- widać było, że Zibi jest z siebie dumny.
- Widzę, że wszystko skrzętnie wymyśliłeś!- uśmiechnęła się Wiola.
- Oczywiście!Mamy 5 dni tylko dla siebie, z dala od wszystkich. Ale teraz musimy już jechać,bo nie zdążymy przed północą.
- Ale ja się jeszcze muszę spakować!
- Wszystko co potrzebne jest w bagażniku, a jak czegoś nie będzie, to się kupi. Spoko! –Bartman zakończył dyskusję i obdarował swoją dziewczynę najpiękniejszym uśmiechem na świecie.
- No to jedziemy!- zadecydowała.
Podczas drogi dużo rozmawiali. O tym jak minął dzień, dlaczego są takie korki, jak będą wyglądały wakacje. Największe emocje wywołała dyskusja na temat kolejnego sezonu PlusLigi. Wiola cały czas starała się dogryzać Zibiemu i tym bardziej jej się to podobało im bardziej się denerwował. Kiedy zaczął obrażać wszystkich dookoła, od kierowcy, który zajechał im drogę, po panią na stacji benzynowe,która upuściła resztę, w końcu powiedziała mu , że się zbija i żeby wyluzował bo zepsuje wyjazd. Zbyszek jest jednak przewrażliwiony na swoim punkcie. Wiola stwierdziła, że na razie pomilczy, żeby nie drażnić lwa. Rozmyślała o tym jak nadrobi zaległości na studiach. Nie była kujonem, ale zbliżała się sesja, więc każda chwila na uczelni była na wagę złota, a raczej na wagę notatek z wykładów, na które nie chciało się chodzić. Z drugiej strony taki wyjazd w środku tygodnia, bez jakiejkolwiek zapowiedzi, wszystko zapięte na ostatni guzik- no, no (!), Mr Bartman jednak potrafi być romantyczny, a nie tylko jak ten człowiek pierwotny: upolować coś do jedzenia, a później zaciągnąć babę za włosy do jaskini, w celu zaspokojenia żądz. Z tych przemyśleń wyrwał ją dzwonek telefonu.
- No cześć Karola, co tam? – powiedziała na początku rozmowy.
- Gdzie jesteś? Miałyśmy biegać, a zaraz zrobi się ciemno i trochę strach zapuszczać się na osiedle.- usłyszała w słuchawce.
- Kurde!Kompletnie zapomniałam do Ciebie zadzwonić, sorry. Zibi zorganizował spontaniczny wyjazd i właśnie jesteśmy w drodze. Tylko nie mów nic na uczelni!Jakby co, to mam grypę i leżę z gorączką.
- eh! Tobie to dobrze. Chyba na serio muszę sobie jakiegoś faceta znaleźć. Bawcie się dobrze.Pa!
Wiola rozłączyła się i czuła na sobie zdziwiony wzrok swojego towarzysza.
- Co się tak przyglądasz?- spytała.
- Czy ja dobrze zrozumiałem? Pogodziłaś się z Karoliną?
- Tak.
- Kiedy?Dlaczego nic nie powiedziałaś?
- Bo to było zaledwie wczoraj i nie było jakoś okazji.
- Aha.
- Jesteś zaskoczony?
- Trochę.Byłaś na nią ostro wkurzona.
- Hipokryta!Na Ciebie też, gdybyś zapomniał! Może lepiej nie zaczynaj tego tematu, bo zaraz będziesz mnie odwoził do Lublina.
- Nie, nie,Kochanie. Nie będzie żadnych kłótni. Cieszę się, że Twoje życie odzyskało dawny porządek. Masz blisko swoich przyjaciół i masz mnie- faceta, który wskoczyłby za Tobą w ogień. Jedziesz na jeden z najlepszych urlopów w Twoim życiu.Wszystko jest idealne. Tak jak Ty. – powiedział Zbyszek i położył rękę na dłoni Wioli, a ich palce splotły się,
- Tak,wszystko wraca do normy, ale żeby było jasne, prosiłabym, żebyś się nie spoufalał z Karoliną. Oczywiście, że będziecie się spotykali w różnych okolicznościach, ale przyjaciółmi nie będziecie, jasne? To, że się pogodziliśmy i to, że do siebie wróciliśmy, nie znaczy, że zapomniałam.
- Spokojnie.Będę traktował ją, jak zło konieczne. – podniósł dłoń Wioli do swoich ust i pocałował.
- Oby, bo wiesz, Ty też masz wielu przystojnych Kumpli, więc w razie czego też bym się mogła zakręcić. – powiedziała z przekąsem.
- Zapomnij! –zagrzmiał Zibi.- Jeżeli jakikolwiek koleś będzie moim zdaniem zbyt blisko Ciebie skończy na OIOMie.
- Dobra,dobra, nie zapędzaj się tak.
- Lepiej nie testuj mojej cierpliwości. – Zbyszek zrobił się czerwony na twarzy z nerwów.
- Grozisz mi?  - Wiola bawiła się w najlepsze.
- Ostrzegam.
- Ohoho!Człowieku, hamuj piętą! Taki luzak i kozak z Ciebie, a na żartach się nie znasz.
- Nie bawią mnie takie rzeczy.
- A to dziwne.– dodała pod nosem.
Przez jakiś czas jechali w ciszy, bo żyła na czole Zibiego niebezpiecznie pulsowała, więc Wiola nie chciała Go bardziej denerwować. Jeszcze dostanie wylewu i się rozbiją na jakimś drzewie. Co prawda, bawiła ją ta sytuacja. Kto by pomyślał, że taki playboy jest taki zaborczy. Aż zaczęła się zastanawiać, jak naprawdę zachowałby się , gdyby u jej boku pojawił się inny mężczyzna. Po chwili przypomniało jej się, że siniak pod okiem jeszcze trochę boli, więc jego konkurent nie był by bezpieczny.
- Masz zamiar tak milczeć cała drogę?- zaczęła Wiola.
-Przepraszam,trochę mnie poniosło. Ale dopiero Cię odzyskałem i na samą myśl, że jakiś fagas mógłby Cię mieć, tzn. kręciłby się koło Ciebie dostaję białej gorączki.
- Oj Zibi,Zibi. Nie drążmy tego, bo widzę że ciśnienie Ci się podnosi.  – zaśmiała się Wiola. – Jak tam za ile dojedziemy? Trochę już zmęczona jestem.
- Jeszcze z pół godziny. Bardzo jesteś zmęczona? Myślałem, że może gdzieś pójdziemy.
- Może jutro.Miałam dzisiaj kolokwium, straszne kolokwium. Dzisiaj bym od razu poszła spać.– spojrzała na Zibiego wzrokiem kota ze Shreka.
- Nie ma sprawy. Dzisiaj idziemy wcześnie spać a jutro dzień pełen wrażeń.
Kiedy dotarli do hotelu Zibi zamówił coś do jedzenia, a Wiola poszła się wykąpać. Przejrzała zawartość walizki pakowanej przez jej lubego i faktycznie- Bartman zapakował wiele, ale o piżamie zapomniał  -podstępny cwaniak. Dziewczyna wyjęła więc z jego walizki pierwszy lepszy  t-shirt i założyła go po wyjściu spod prysznica. Ona i tak wygląda lepiej w jego ciuchach.
- Kochanie!Kolacja!- z szerokim uśmiechem wszedł do sypialni, ale zobaczył, że nie będzie romantycznego posiłku. Jego wybranka smacznie spała w ogromnym łóżku. Tak więc nie pozostało mu nic innego jak wsunąć coś na szybko i też zasnąć. Objął Wiolę ramieniem i szepnął do ucha „ dobranoc”.

-Po-bu-deczka! – Krzyknął Zibi co spowodowało, że Wiola zerwała się na równe nogi.
- Posrało Cię?! Po co się drzesz z samego rana. Daj żyć! – powiedziała Wiola i z powrotem zaczęła wdrapywać się pod pierzynę.
- O nie moja panno! – Zibi dobrze się bawił. Zerwał kołdrę ze swojej dziewczyny. – Nie ma spania!
- Ale ja chcę.Jest rano, Zibi, proszę. :)
- Wiola, jest dokładnie 12.34. Mieliśmy się dzisiaj dobrze bawić. Tak więc wstawaj i idziemy na Kasprowy.
- Jęczysz gorzej niż moja mama.
Dzień spędzili na łażeniu po górach i odwiedzeniu chyba wszystkich knajp na Krupówkach. W końcu Wiola zaprotestowała, że więcej już w siebie nie wciśnie, więc wrócili do hotelu. Oboje umówili się, że na czas wyjazdu wyłączają komórki, żeby móc cieszyć się tylko sobą. Usiedli na balkonie, z którego był piękny widok na góry. To w sumie nie powinno dziwić, bo tam chyba zawsze widać góry. Wiola i Zbyszek łapali pierwszą opaleniznę w tym roku. Dziewczyna cieszyła się, że dała się porwać Bartmanowi. Przyda im się czas , kiedy mogą być tylko we dwoje, bez pytań, czy aby na pewno wszystko jest w porządku, jak im się układa, dlaczego postanowiła mu wybaczyć. Daję słowo, ten czas od kiedy się pogodzili to był istny koszmar- wszyscy dawali jej złote rady, specjaliści od siedmiu boleści.
- Idę się wykąpać. – Rzucił Zibi.
Fakt. Zrobiło się już trochę późno. Na dworze zrobiło się już ciemno i dosyć chłodno, więc trzeba było wracać do pokoju. Szkoda, że ten dzień już się skończył. Nawet jeżeli po powrocie z przechadzek byli tak zmęczeni, że nawet nie chciało im się rozmawiać, sama obecność bliskiej osoby działała pozytywnie. Wiola stwierdziła,że w czasie kiedy Zibi jest w łazience zacznie przygotowywać miejsce do spania.Po sterroryzowaniu jej rano zostawili taki bałagan na łóżku, podłodze,szafkach, wszędzie, że trudno było gdzieś nogę postawić. Kiedy skończyła ścielić łóżko z łazienki wyszedł Bartman w samych bokserkach. Teraz już wiadomo co to znaczy wyglądać jak młody Bóg. Już nie raz widziała go w takim stroju, ale dzisiaj wyglądał wyjątkowo korzystnie.
- No Kochana.Nie gap się tak na mnie. – Zibi posłał jej najpiękniejszy uśmiech na świecie.
- Phi! Są lepsze widoki! Teraz moja kolej na kąpiel, więc będę mogła je podziwiać w lustrze.
- Muszę przyznać, że w tej kwestii nie będę się spierał. Ale pospiesz się to obejrzymy coś fajnego.
Kiedy Wiola wyszła z łazienki dostała od razu do ręki kieliszek wina.
- To co,„Titanic” czy „Uwierz w ducha”?
- Ooo, widzę,że same premierowe produkcje przygotowałeś.
- Co się czepiasz. – zaśmiał się.
- Mogłeś się bardziej postarać.
- O nie!Pożałujesz! – wziął ją na ręce i pocałował.
- Kurde,  już czuję się ukarana.
- Dobra koniec żartów. Ja proponuję Titanica, Ty będziesz podziwiać Leo, a ja akty, które on rysował.
- A co powiesz na przełożenie seansu na jutro.
- No nie!Tylko mi nie mów, że jesteś zmęczona.
-Tego nie powiedziałam. Możemy spędzić ten czas inaczej, przyjemniej. – uśmiechnęła się i spojrzała mu prosto w oczy.
- Myślisz o tym samym co ja?
- Nie jestem pewna,wydaje mi się, że Ty myślisz tylko o tym, jak zaatakować w sam róg boiska. –zażartowała.
- Kiedy jestem z Tobą myślę o czymś zupełnie innym.
Zibi obdarował Wiolę pocałunkiem. Było to jednak inaczej niż zawsze, teraz był znacznie delikatniejszy niż zwykle. Wziął Wiolę na ręce a ona oplotła go nogami i ściągnęła koszulkę. Poczuła na swoim ciele jego twarde mięśnie. Chłopak przeniósł ją na łóżko. Zaczął całować jej szyję a paznokciami przejechał po jej boku, tak że łaskotki przypomniały o swoim istnieniu i Wiola zaśmiała się.
- Trochę się denerwuję. – przyznała.
- Nie bój się,wszystko będzie dobrze. – powiedział i znowu zamknął jej usta swoimi.
Zibi pozbył się swoich ubrań i ubrań Wioli. Wiedział, że jeszcze nigdy nie kochała się z żadnym mężczyzną, więc starał się być jak najbardziej delikatny. Pieścił jej ciało językiem i dłońmi. Wiola poczuła jak Zibi wypełnia ją od środka i cicho syknęła z bólu. Była jednak szczęśliwa, ich ciała połączyły się w jedno.
Kiedy Zbyszek  obudził się rano Wiola spała wtulona w jego tors. Pocałował ją w czoło i głaskał po włosach. Chciałby, żeby ta chwila trwała wiecznie. Chciałby, żeby już nigdy nie musieli wypuszczać siebie z objęć.  Wiedział, że obok leży kobieta jego życia i nie znajdzie już innej. Pomyślał, że nigdy nie pozwoli jej odejść.
- Dzień dobry.– Wiola otworzyła oczy i uśmiechnęła się do swojego towarzysza.
- Dzień dobry,kocham Cię, już posmarowałem Tobą chleb. – zaintonował Zibi.
- Błagam,wszystko tylko nie śpiewaj.
- Ok.! Będę robił to co wychodzi mi o wiele lepiej. – zaśmiał się, pocałował Wiolę, przyciągnął jej ciało do swojego.
-Zboczeniec!  - zdołała tylko krzyknąć zanim przygniótł ją swoim ciężarem.





1 komentarz:

  1. O matko, przy tym jak Zibi zaczął z tym ,,Dzień dobry, Kocham Cię. Już posmarowałem tobą chleb.'' zwróciłam herbatę z powrotem do kubka ze śmiechu! :D
    Świetnie się bawię przy twoich opowiadaniach. :)

    OdpowiedzUsuń