wtorek, 30 października 2012

Rozdział 4. My heart is full and my door's always open, You come anytime you want


Wiola otworzyła oczy i zauważyła, że słońce jest już wysoko, więc musi być już dosyć późno. Nie chciało jej się jednak jeszcze wstawać, tym bardziej, że strasznie bolała ją głowa. Dochodziło do niej wszystko to, co działo się poprzedniego wieczoru. Dotknęła swojego lewego oka i poczuła ból- czyli to jednak nie był sen. „Co mnie podkusiło? Wskakiwać między dwóch samców?!” pomyślała.Zastanawiała się jak dotarła do domu, ale to tylko umocniło ją w przekonaniu,że Łukasz naprawdę jest jej najlepszym przyjacielem. Szkoda, że dopiero teraz zaczęła go doceniać. W tym momencie poczuła, że cudza ręka ściska ją w talii.Stwierdziła, że będzie dalej udawać, że śpi, po co psuć taki miły poranek u boku przyjaciela. Znowu zaczęła zapadać w sen, gdy obudziła ją muzyka „I’m sexyand I know it”. Kurcze co to ma być? Od kiedy ona albo jej znajomi ustawiają sobie takie rzeczy na dzwonek komórki? Odwróciła się do swojego towarzysza,żeby zapytać od kiedy takie zmiany w repertuarze.
- To Ty?! Co Ty tutaj robisz?
-Przyprowadziłem Cię i zostałem w razie gdybyś źle się czuła. Spodziewałaś się kogoś innego?
- Żebyś wiedział.
- Pewnie tego przygłupa, który kręcił się wczoraj koło Ciebie cały wieczór.
- Jedyny przygłup, który mnie wczoraj pilnował właśnie do mnie przemawia.
-Zaopiekowałem się Tobą, mogłabyś to docenić.
- A możesz mi powiedzieć dlaczego leżysz w moim łóżku? Chyba mogłeś się domyślić, że sobie tego nie życzę.
- A wolałabyś żebym spał w łóżku Karoliny?
- Wiesz co? Nie bądź bezczelny. – Wiola wstała i wzięła świeże ubrania z szafy.
- Mam nadzieję, że tym razem mi nie uciekniesz. – Zibi złapał ją za rękę –porozmawiajmy.
- Mogę się wykąpać?
- Jasne.
- Dzięki łaskawco.
Wiola wzięła długą, gorącą kąpiel. Zastanawiała się co powie Zbyszkowi. Czy najpierw nazwie go świnią, a później mu walnie, czy najpierw mu walnie a później nazwie świnią.Wiedziała, że teraz już rozmowa się odbędzie i z jednej strony cieszyła się z tego a z drugiej bała. Sama sobie się dziwiła, bo czego się bać?
W łazience spędziła chyba z godzinę. Nie stroiła się, nie malowała, nie miała na to ani siły ani ochoty. Gdy wyszła z łazienki zobaczyła Zbyszka krzątającego się po kuchni;  właśnie kończył śniadanie, a na stole już czekała herbata. Stwierdziła, że nie będzie czekać z rozmową i weszła do kuchni.
- Więc co masz mi do powiedzenia?
- Przepraszam.
- To wszystko?To słabo.
Zbyszek wziął ją za dłonie i spojrzał głęboko w oczy mówiąc ponownie „przepraszam”. Zawsze te oczy sprawiała, że na wszystko się zgadzała. W dodatku ten głos. Ale tym razem nie mogła się poddawać.
- Za co?-zapytała.
- Przecież wiesz.
- Nie wiem. Powiedz mi.
- Kurde, Ty chyba lubisz torturować siebie i innych. – uśmiechnął się niepewnie –Przepraszam, że zostawiłem Cię wtedy na imprezie, całowałem się z Twoją przyjaciółką, wmawiałem Ci, że to Twoja wina, bo nic nie wiedziałem o Twoim życiu, że wczoraj robiłem afery, rozmawiałem z Karoliną, ale przysięgam, że nie miałem pojęcia, że ona tam będzie (!), i za to, że przeze mnie masz tego siniaka pod okiem, ale uwierz mi, że był przeznaczony dla kogoś innego. I jeszcze przeprasza za to, że Cię kocham i nie potrafię sobie poradzić bez Ciebie.
-Interesujące. Z czym ten omlet?
- Jezu, jesteś okropna! Co mam jeszcze zrobić, żebyś mi wybaczyła?
- A co już zrobiłeś? Najpierw chciałeś rozmawiać ze mną w obecności tej larwy Karoliny,którą muszę tolerować w mieszkaniu i na uczelni, później obarczałeś mnie winą,a później robiłeś sceny. Myślisz, że jakieś śniadanie pomoże Ci w tym, że Ci wybaczę? Bez jaj. Przepraszam- odepchnęła Zbyszka i sięgnęła do lodówki po piwo. Po pierwszym łyku od razu poczuła się lepiej.
- Chyba nie powinnaś już pić.
- Chyba nie powinieneś mi prawić morałów. – zimne piwo było najlepszym lekarstwem na jej ból głowy. Zbyszek patrzył na Wiolę i zdawał sobie sprawę jak jest jej ciężko.Pamiętał dobrze swój dawny związek. Wtedy też miał podobną sytuacje: poszedł z kumplami do klubu, żeby świętować wygrany mecz. Tańczył z jakąś dziewczyną i sam nie wiedział kiedy ich usta spotkały się w pocałunku. Pech chciał, że jego dziewczyna wybrała  się z przyjaciółkami do tego samego klubu i wszystko widziała. Wtedy wystarczyło zwykłe„przepraszam” i udany seks. Jednak Zibi wiedział, że Wiola nie wybacza łatwo. A przecież nic strasznego się nie stało- w końcu pocałunek to nie zdrada.Przecież nie przespał się z Karoliną.
- Możesz się tak na mnie nie gapić? – wyrwała go z myśli Wiola.
- Jasne. –podstawił jej talerz z omletem. – Smacznego.
- Dzięki. –powiedziała bez entuzjazmu chociaż wiedziała, że stoi przed nią najlepszy omlet na świecie.
- Posłuchaj mnie proszę. – Bartman usiadł naprzeciwko swojej ukochanej – Wiem, że jestem dupkiem. Gorzej. Jestem skończonym kutasem. Miałem obok siebie najwspanialszą dziewczynę na świecie. Cały czas trwałaś u mojego boku. Chociaż w tzw.„oficjalnym związku” byliśmy zaledwie dwa miesiące to wiem, że dużo łączyło nas już wcześniej. Pamiętam jak się poznaliśmy. To było prawie rok temu.Przyjechałem do Lublina bo poproszono mnie o spotkanie w domu dziecka. Kręciłem się po Krakowskim Przedmieściu, żeby znaleźć drogę do ulicy Narutowicza.Stwierdziłem, że potrzebna mi pomoc i zapytałem Cię o drogę. Widziałem po Twojej minie, że nie jesteś z tego zadowolona – teraz już wiem, że nienawidzisz jak ktoś do Ciebie zagaduje gdy masz w uszach słuchawki. Nie bardzo kumałem drogę, więc powiedziałaś, że idziesz kawałek w tamtą stronę więc możesz mnie podprowadzić. Rozmawialiśmy o mieście, o tym co można tu zobaczyć, bo była to moja pierwsza wizyta na Lubelszczyźnie. Dobrze mi się z Tobą rozmawiało więc wieczorem w ramach rewanżu zaprosiłem Cię na kawę.  Miałaś na sobie jeansy i zieloną koszulę,która była kontrastem do Twoich czerwonych włosów.  Dopiero po czasie przyznałaś, że wiesz kim jestem i nie chciałaś wyjść na napaloną nastkę. I nawet przyznałaś, że JW to Twój ulubiony klub, ale z Lublina nic tam nie jeździ, więc bywasz na meczach w Bełchatowie i Rzeszowie. Wtedy wiedziałem już, że nie chcę kończyć znajomości na tym jednym spotkaniu. Przyjeżdżałem do Ciebie tak często jak było to możliwe i po kilku miesiącach wyznałem Ci miłość, a Ty spuściłaś głowę i po policzku spłynęła Ci łza. Nie wiedziałem o co chodzi, ale wytłumaczyłaś mi, że nigdy nie byłaś w związku, że boisz się uczuć, że na razie nie możesz mi odpowiedzieć tym samym, ale nie jestem Ci obojętny i jest Ci ze mną dobrze. Po prostu potrzebowałaś więcej czasu. Robiłem wszystko żebyś czuła się kochana i żebyś pokochała mnie…
- I Ci się udało. – przerwała Wiola. – w końcu na dobre zakochałam się w Tobie; w Twoim głosie, dłoniach, poczuciu humoru, zielonych tęczówkach, w sposobie w jakim mówisz o ludziach, na których Ci zależy, w tym jak układasz stopy gdy siadasz na kanapie, w głupich minach, które robisz gdy się golisz- w skrócie pokochałam Cię takiego jaki jesteś i nie chciałam Cię zmieniać. Chciałam, żeby nasze szczęście trwało wiecznie, ale bałam się, że pewnego razy czar pryśnie. I stało się- mój Zbyszek przelizał się z moją przyjaciółką. Pewnie zachodzisz w głowę,dlaczego tak się o to czepiam, w końcu pocałunek to nie zdrada. Ale mylisz się.Możesz być pewien, że gdybyś przespał się z Karoliną nie zamieniłabym z Tobą słowa, a i mógłbyś się martwić o pewną część swojego ciała. Dla mnie pocałunek jest bardzo ważny, tym bardziej TAKI pocałunek. Wtedy do mnie dotarło, że jednak nie jesteś taki idealny, że kocham osobę, która zapewnia mnie o miłości,a za chwilę oddaje się uniesieniom z kolejną ważną osobą mojego życia. Nie wyobrażasz sobie jak to boli.
- Czyli jednak mnie kochasz.
- Tak.Przecież powiedziałam Ci to na odchodne jak byłam ostatnio u Ciebie w mieszkaniu.
- Wiem, ale bałem się, że może jednak mnie znienawidziłaś.
- To nie jest takie łatwe w jednej chwili znienawidzić osobę, którą się kocha. Chociaż gdyby to było możliwe byłoby mi łatwiej i nie zachodziłabym w głowę „co by było gdyby”.
- Wiola,kochanie, ja wiem że zachowałem się jak gówniarz, ale błagam daj mi jeszcze jedną szansę. Chcę być z Tobą.
- Musisz zrozumieć, że boję się. Nie chcę cierpieć. I tak miałam przesrane życie więc chciałam, kiedy już na dobre wchodzę w dorosłość, żeby cokolwiek było ułożone.Mam wystarczająco dużo stresów na studiach i w domu.
- Wiem. Teraz już wiem. Jak wtedy mnie zostawiłaś w mieszkaniu, kilka razy przeczytałem ten Twój wpis z forum. I nie mogłem w to uwierzyć. Jesteś totalną optymistką,wydajesz się niczym nie przejmować, a miałaś trudne dzieciństwo.
- Przecież się nie potnę z tego powodu. Nie moja wina, że mam pojebanego ojca. Żyję własnym życiem.
- I właśnie tow Tobie kocham. To, że jesteś po prostu sobą, kocham to w jaki sposób się śmiejesz, jak wkurzasz się na studia, jak opowiadasz o rzeczach, które robiłaś ze znajomymi, a ja nic nie mogę zrozumieć, bo śmiejesz się tak, że nie jesteś wstanie dokończyć historii, to że masz lekko zadarty nos, nawet wszystkie Twoje pieprzyki a masz ich 37! Po prostu jesteś dla mnie wszystkim.
Wiola uśmiechnęła się. Nie wiedziała co robić. Kocha Go, ale boi się kolejnego rozczarowania.
- I właśnie tego najbardziej mi brakowało, Twojego uśmiechu. – powiedział Zbyszek.
- Zibi, daj mi chwilę. – Wiola wzięła kubek z herbatą i poszła na balkon. Była szczęśliwa, że szczerze porozmawiała ze Zbyszkiem i duma z siebie, że nie dała mu w twarz. Zawsze dawała rady swoim koleżankom, pomagała pozbyć się natrętów, wyleczyć złamane serce, a teraz sama nie wie co ma robić. W końcu zawsze w takich sprawach radziła się Karoliny, wspólnie zawsze znajdowały rozwiązanie. A teraz? Musi sobie radzić sama. Dotarło też do niej, że było kilka wcześniejszych sytuacji,w których Karolina flirtowała z Bartmanem, wiem już wtedy na niego leciała. A jednak on chciał być z Wiolą, ten pocałunek to był jednorazowy wyskok. Ale jednak miał miejsce. Boże! Dlaczego to wszystko jest takie trudne. Co robić?Ukryła twarz w dłoniach. W tym momencie poczuła dotyk na swoim barku. Odwróciła się, a Zbyszek objął ją swoimi ramionami. Na początku czuła się dziwnie, ale w końcu wtuliła się w jego tors. To było cudowne uczucie- jej prywatna ostoja,zawsze w jego ramionach czuła się taka bezpieczna.
- Kocham Cię.– powiedział jej do ucha. Nie odpowiedziała. Łza pociekła jej po policzku a zaraz za nią następne. W końcu Zbyszek zorientował się, że ma mokrą koszulkę. –nie płacz proszę. Wiem, że obawiasz się, ale przysięgam, że nigdy więcej Cię nie zranię.  – wziął jej twarz w swoje dłonie i popatrzyła jej głęboko w oczy. – Ja naprawdę Cię kocham. – odważył się i pocałował ją.  Wiola po chwili odwzajemniła pocałunek. Oboje w tym momencie czuli się najszczęśliwszymi ludźmi na świecie. Tydzień rozpaczy zamienił się na cudowny poranek w ramionach ukochanej osoby.
- Ja też Cię kocham. Nie spieprz tego. – powiedziała Wiola i obdarowała Zibiego namiętnym pocałunkiem.
W końcu wrócili do pokoju, żeby ogarnąć bałagan jaki tam panował. Tak to jest, jak szykuje się na imprezę, a później wraca się po pijaku. Po porządkach położyli się na łóżku i po prostu w siebie wtulili. Nie rozmawiali, po co psuć taki czas, bywa, że nie trzeba rozmawiać, wystarczy tylko milczenie. Z tej chwili spokoju wyrwał ich dzwonek telefonu i Wiola zerwała się, żeby odebrać.Spojrzała na ekran i zobaczyła „Łukanio”
- Cześć.Żyjesz? – usłyszała w słuchawce wesoły głos swojego przyjaciela.
- ha! Teraz już tak! Wstrząs mózgu już minął, obyło się nawet bez szwów. Trochę boli mnie głowa, ale to raczej wina alkoholu.
- A oko?
- Nie jest źle. Trochę sine, ale nałożę tapetę i nie będzie prawie widać.
- A ten troglodyta Cię nie połamał po drodze? Chciałem Cię odstawić do domu, ale zaczął na mnie wrzeszczeć i skakać z łapami, jeszcze przyłączył się do niego ten jego koleżka no i nie miałem szans z tymi koksami.
- Spokojnie,jestem cała i zdrowa.
- To może spotkamy się wieczorem. –zapytał przyjaciel. Miał nadzieję, że Wiola pamięta ich wczorajsze rozmowy.
- Dzisiaj nie dam rady, muszę się zregenerować.
Zbyszek siedział obok więc słyszał całą rozmowę. Wkurzał go Łukasz bo przystawiał się do jego kobiety. Nie pozwoli na to, żeby jakikolwiek samiec kręcił się koło Wioli z nadzieją na coś więcej. Pociągnął Wiolę, która siedziała na kanapie,tak, że wylądowała na plecach na łóżku i zaczęła się śmiać.
- Wszystko w porządku? – zapytał Łukasz.
- Taak! –śmiała się Wiola bo Zibi zaczął się do niej przybliżać.- Bartman nie całuj mnie jak rozmawiam!
- Słucham? –Łukasz poczuł jak coś wbija mu się w sam środek serca. – Tylko mi nie mów, że wróciłaś do tego idioty!
- Łukasz,przecież wiesz, że go kocham. To nie było i nie będzie proste, ale chcę spróbować jeszcze raz.
- Żebyś tego nie żałowała.
- Hej, trochę więcej optymizmu.
- Jasne, życzę szczęścia. Na razie.
- Halo?Łukasz. – rozłączył się. „super” pomyślała i odłożyła telefon. – no to chyba straciłam przyjaciela.
- Przeeeestań,wkurzył się, bo liczył na coś więcej, ma na Ciebie ochotę, a Ty wróciłaś do tego Sukinsyna Bartmana. – uśmiechnął się szyderczo Zbyszek.
- Daj spokój,to jest mój przyjaciel.
- Który Cię kocha. Ale od teraz to ja będę Twoim NAJLEPSZYM przyjacielem! A nim się nie  przejmuj, takich cieniasów jest dużo, więc może znajdziesz sobie nowego kolegę,najlepiej geja.
- Ej, nie obrażaj moich znajomych! I tak już masz minusa na samym początku więc się pilnuj!
- Za co?! –nie wiedział o co chodzi.
- Przechodzisz do Resovii? Do wroga? Już Ci nie będę kibicowała.
- Wiesz,Rzeszów jest bliżej Lublina….
- Jaaasne, nie próbuj mnie przekonywać, teraz Kubiak i Łasko będą moimi ulubionymi zawodnikami!
- Jeszcze zmienisz zdanie.  A w ogóle to skąd wiesz, myślałem, że nie chciałaś nic słyszeć na mój temat.
- Mam facebooka, a tam wszyscy się tym podniecali.
- Oprócz Ciebie. Ale obiecuję, że oddam Ci wszystkie moje koszulki z JW. – zaśmiał się.
- A dasz mi na nich autograf? Jeszcze na nich zarobię!
- W życiu nie będziesz musiała zarabiać. Będziesz leżeć i pachnieć! – Zibi wpił się w usta swojej dziewczyny. Tak! Znów miał u boku Wioletę – najcudowniejszą osobę na świecie!


1 komentarz:

  1. Taaaak! Razem... again. Suma sumarum żal trochę Łukasza, Wiolka narobiła mu nadziei. Ale z drugiej strony nie powinien brać wczorajszych słów na poważnie, przecież Wiolka była tak zalana, że ... no. ;d

    OdpowiedzUsuń