czwartek, 3 stycznia 2013

Rozdział 24. Ever worry that it might be ruined?


W głośnikach wielkiego telewizora rozbrzmiał potworny ryk. Cały ten hałas spowodowali kibice rzeszowskiej drużyny, którzy cieszyli się z wygranej swojego klubu. Udało się to, o czym marzyli. Obronili tytuł mistrza. Wiola patrzyła na ekran, na którym widziała Zbyszka i Jego kolegów cieszących się i skaczących dookoła boiska. Było Jej szkoda, że nie może tego widzieć na żywo, ale przecież nie zostawi dziecka samego, a tym bardziej nie weźmie go ze sobą w miejsce, gdzie są takie decybele. Od razu wzięła do ręki telefon o napisała wiadomość „Gratuluję!” do Zbigniewa. Wiedziała, jak bardzo tego chciał, więc i Ona cieszyła się jeszcze bardziej. Pięć dni wolnych, które czekały Bartmana tym bardziej poprawiało mu humor. Kiedy właśnie miała nakarmić syna usłyszała dźwięk domofonu. Zdziwiła się lekko, bo nie spodziewała się nikogo. Kiedy odebrała i usłyszała gościa od razu się ucieszyła. Dosłownie pół sekundy po pukaniu do drzwi, otworzyła je i rzuciła gościowi na szyję, czując mocny uścisk na swojej talii.
- Boże! Jak dawno Cię nie widziałam! – ucieszyła się.
- Też się cieszę, że Cię widzę! – gość pocałował Wiolę w czubek głowy.
- Panie Kubiak! Od czasu kiedy Zbycho wyprowadził się tutaj do Rzeszowa, widziałam Cię tylko na ekranie telewizora! – skarciła go wzrokiem. – Napijesz się czegoś?
- Herbaty. – poszedł do kuchni razem z Wiolką i nie odzywał się przez dłuższą chwilę. Wiola postawiła przed nim kubek i usiadła naprzeciwko.
- Co się dzieje? – spytała zmartwiona – Nie przyjeżdżałeś, nie dzwoniłeś, nawet nie odbierałeś telefonów. Martwiłam się o Ciebie. Już myślałam, że pokłóciłeś się ze Zbyszkiem. – Kubiak spuścił głowę. – Aha. To o co się pokłóciliście?
- Wiola. Przepraszam, ale nie chcę o tym rozmawiać. Nie z Tobą, a przynajmniej nie teraz. Przyjechałem pogadać ze Zbychem. I nie martw się o mnie. Lepiej powiedz jak Ty się czujesz. – Wiola zrelacjonowała mu wszystko co działo się w ciągu ostatnich kilku miesięcy; mówiła o nieplanowanej ciąży, oświadczynach, studiach, spotkaniu z rodzicami, podejrzeniach o zdradę. Michał słuchał uważnie, zapisując w swojej głowie każde słowo.
- Gratuluję Ci wszystkiego i szczerzę cieszę się Twoim szczęściem.
- Dzięki! – obdarzyła go uśmiechem. – A jak tam, znalazłeś jakąś dziewczynę? – spojrzała podejrzliwie.
- Proszę Cię. Jestem zbyt zajętym człowiekiem. – cały czas mówił z poważną miną, nie patrząc na Wioletę.
- Ok. Widzę, że nie pogadamy za bardzo. Cieszę się, że w tym roku macie trzecie miejsce! Uwierz mi, że najbardziej cieszyłabym się, gdyby na waszych szyjach zawisło złoto, ale niestety. I jeszcze jedno. Proszę się nie wymigiwać tylko opowiedzieć mi szybko co się stało! – położyła dłoń na jego ramieniu.
W tej samej chwili w domu pojawił się Zbyszek. Podbiegł do Wioli i podniósł Ją do góry. Cieszył się jak dziecko, które wygrało misia w wesołym miasteczku. Po krótkim pocałunku postawił narzeczoną na ziemi i zwrócił uwagę na gościa.
- Hej? – powiedział krótko.
- No cześć. – odpowiedział Michał. – Gratuluję pierwszego miejsca, dokonałeś tego, po co tutaj przyszedłeś. – mówił bez jakichkolwiek emocji.
- Do czego pijesz?
- Wyluzuj się. Chciałbym z Tobą pogadać, masz chwilę?
- Sorry, ale nie mam zbyt wiele czasu, bo idziemy świętować na rynek. Więc streszczaj się.
- Świętujecie wszyscy, czy wybieracie sobie po jednej… osobie do towarzystwa? – Zbyszek obrzucił go lodowatym spojrzeniem, a Wiola przysłuchiwała się z ciekawością.
- Wiesz co? Nie chce mi się z tobą teraz gadać. Kochanie będę wieczorem. – musnął wargi Wiolety i wyszedł z mieszkania,
- Co się z Wami stało?- powiedziała Markowska, a Kubiak tylko usiadł bezradnie na stołku.

„We are the champions, my friends” wyrwałoWiolkę ze snu około 1 w nocy. Wściekła wpadła na przedpokój i od razu napadła na Zbyszka.
- Ocipiałeś?! Wiesz która jest godzina?! Jak obudzisz Marcela sam go będziesz usypiał idioto!
- Przepraszam! Już będę cicho! – pokazał dłonie w geście prośby o uniewinnienie i chwiejnym krokiem pomaszerował do sypialni. Wioli nie umknął najważniejszy szczegół przybycia Bartmana do domu- szczupłe ramię długonogiej brunetki, na którym się opierał.
- Nie musisz już iść? – powiedziała zirytowana.
- Tak, będę spadać, nie martw się. Mam tylko jedno pytanie. Ostatnio tak się złożyło, że byłam tu. Nie zostawiłam przypadkiem kolczyka? Nigdzie nie mogę go znaleźć. – odpowiedziała Magda z ironicznym uśmiechem.
- Tak, zostawiłaś. Ale go wyrzuciłam. Uznałam, że taka tandeta nie znajdzie miejsca w tym domu.
- Słucham? Wiesz ile on był warty?!
- Serio? Tak mi przykro. – zatrzasnęła jej drzwi przed nosem.

Mimo że była dopiero 7:30 Wiola postanowiła zabawić się w perfekcyjną panią domu. Złapał za odkurzacz i sprzątała wszystkie kąty, była ku temu okazja, bo najmłodszy mieszkaniec tego domu już dawno nie spał. Więc, po włączeniu najnowszej płyty Pezeta, Wiola chodziła po pokoju, z rurą od odkurzacza, śpiewając i nie przejmując się Zbyszkiem. Ten, właśnie stanął w drzwiach opierając się o futrynę
- Ej! Mogłabyś ciszej? Mam książkowego kaca i łeb mi pęka. – rzucił. Wiolka jednak totalnie nie zwracając na Niego uwagi pogłośniła muzykę i mijając go w progu śpiewała:
Drugą znam tak długo, że przecież moglibyśmy mieć dom i dwójkę dzieci
Przeżyła moje dwa związki, trzeci pewnie przeczeka też aż się rozleci
Lubi seks i zna każdy mój fetysz i odzywa się zawsze gdy ja
Jestem samotny i nie mam kobiety i ma dla mnie zawsze otwarte drzwi
Nie wiem skąd ona to ma, bo na pierwszy rzut oka wygląda jakby była spokojna, ale
Ma kilka rzeczy, o których codziennie faceci marzą w swoich przykładnych domach
Ma apetyt na coś co przesunie jej granice i przeszyje ją jakoś na wskroś
Czasem razem kupujemy gadżety, raz na jakiś czas spędzimy noc”.
- Jesteś na mnie wkurzona. – stwierdził łapiąc Ją w talii.
- Nie no skąd? Niby dlaczego? Dlatego że ja siedzę w domu, a Ty łazisz gdzieś cały czas? Dlatego, że spławiłeś swojego podobno najlepszego przyjaciela, jakby był kimś nic nieznaczącym? A może dlatego, że Twoja była laska non stop ostatnio przewija się w naszym życiu? – spojrzała mu w oczy.
- Wiola, ile razy znowu mam Ci mówić…
- Gówno mnie obchodzi to co masz mi teraz do powiedzenia. Albo raz na zawsze skończysz znajomość z tą larwą, albo się rozstajemy. Wybacz, ale ja nie zamierzam zachodzić w głowę, czy coś między wami jest.
- Wiesz co? Widzisz rzeczy, których nie ma. A kiedy ja się ostatnio z nią widziałem? Tylko po obrączki, a to było w związku ze mną i z Tobą.
- A to, że przyprowadziła Cię zalanego w nocy to już nie pamiętasz? – spuścił głowę jak pies, który właśnie zjadł ze stołu kawałek mięsa.
- Wioluś…
- Wal się! – wyszła na balkon, żeby odetchnąć.
 Miała świadomość, że przegięła, i to ostro przegięła. Mimo to nie miała zamiaru odpuszczać. Od samego początku nie podobało Jej się, że Zibi będzie pracował ze swoją ex, zwróciła Mu na to uwagę, później milczała wiele miesięcy. Teraz miarka się przebrała, ta kobieta zbyt często krzyżuje swoje drogi ze ścieżkami Bartmana. Wioleta, jak każda kobieta, nie ma zamiaru dopuścić do tego, żeby jakaś inna samica weszła na Jej terytorium. Jeżeli Bartman nie rozumie tego po dobroci, to będzie musiał przeżyć terapię szokową. Jedyne co teraz może zadziałać to konsekwencja. Wiola przysięgła sobie, że tym razem nie odpuści i nie przemilczy. Będzie dotąd truła Mu tyłek, aż dopnie swego.
-Wioleto! Nie rozumiem Twojego zachowania. – stanął za Nią.
- Widzę. Nie rozumiesz, że potrzebuję Twojej pomocy. Ja rozumiem, że wykonujesz zawód jaki wykonujesz i bardziej jesteś gościem w domu, niż jego mieszkańcem. Jednak kiedy jesteś, chciałabym odczuć, że jesteś przy mnie, że wspierasz mnie w moich decyzjach, zachowaniach, że kiedy trzeba ustawisz mnie do pionu. A ja tego nie czuję. Mam wrażenie, że jestem z tym wszystkim sama. Nie wiem czy mam tyle siły, żeby ze wszystkim sobie poradzić. Może to zabrzmi dziwnie, ale czasem czuję się samotna. Wiem, że co chcesz mi powiedzieć. – dodała od razu, kiedy zobaczyła, że Zbyszek nabrał powietrze, żeby zabrać głos. – Milion razy słyszałam jak to mnie kochasz. Problem w tym, że nie chcę tego słyszeć, ale to widzieć.
- Chcesz mi powiedzieć, że niewystarczająco Cię wspieram?
- Chcę Ci powiedzieć, że inaczej to wszystko sobie wyobrażałam. Od początku dawałam Ci do zrozumienia, że potrzebuję dużo ciepła, zależy mi na bliskości, nie tylko w formie cielesnej.
- Obiecuję Ci, że zrobię wszystko co w mojej mocy, żebyś czuła się szczęśliwa. –położył dłoń na Jej policzku.
- A o co chodzi z Kubiakiem? – zmieniła szybko temat.
- Przykro mi, ale to jest sprawa między nim, a mną.
- Dziwne, on też nie chciał o tym mówić. Ale proszę Cię powiedz mi, bo ja się martwię o was. Kiedyś byliście nierozłączni, a teraz? Unikacie się, nawet na boisku zamienicie ledwo dwa słowa.
- Michał chyba powinien zająć się własnym życiem. Powiedziałem mu kilka słów prawdy, bo nie mogłem już wytrzymać ciągłego wpieprzania się w nasze życie. Chciał mi dawać złote rady jak mam postępować, bo takie szczęście jak  Ty więcej mi się nie powtórzy w życiu. Po tym jak mu powiedziałem, że Magda tu pracuje, zaczął mnie tak jakby kontrolować. Nie wytrzymałem tego, bo kim on jest, żeby mnie tak pilnować? – Zbyszek widocznie się zdenerwował.
- Twoim najlepszym przyjacielem. Żałuję, że go nie słuchałeś.
- Co masz na myśli?
- To, że ma rację. Twoja była dziewczyna jest wszechobecna. Widzisz ją w klubie, jeździ z wami na wyjazdy, świętujecie razem. Kto wie co jeszcze? I ja wiem, że ona stara się nas skłócić. Nie omieszkała mnie wczoraj poinformować o waszych spotkaniach. Nie wiem czy Ty byłbyś zadowolony, gdybym to ja spotykała się z jakimiś facetami. Dobrze pamiętam jak nie tolerujesz Łukasza.
- Wiola, ale co ja mogę zrobić? Pracujemy razem, to normalne, że się spotykamy.
- W takim razie możesz mi coś obiecać?
- Dla Ciebie wszystko.
- Przemyśl jeszcze raz to, gdzie będziesz grał w przyszłym sezonie. Raz już się przeprowadziłam dla Ciebie, więc wiesz, że mogę to zrobić ponownie. – wróciła do domu, żeby zająć się synem. Zbyszek z niedowierzaniem przetwarzał w głowie to co usłyszał. Bał się, że może stracić Wiolkę. Bał się, że w końcu dowie się całej prawdy o tym, dlaczego pokłócił się z Kubiakiem. Bał się, że mimo tego jakim uczuciem darzy swoją narzeczoną, nie będzie potrafił opanować męskiej rządzy.
-Wiola! – krzyknął o podszedł do Niej. – Przepraszam za to, że czujesz się opuszczona. Daj mi jeszcze jedną szansę. – patrzył na Nią oczami pełnymi wyrzutów sumienia.
- Ostatnią. – mówiła stanowczo. – Nawalisz raz i się żegnamy.

2 miesiące później.
Wreszcie nadszedł czas, na który tyle czekali. Już jutro staną na ślubnym kobiercu i powiedzą sobie słowo, które zwiąże ich do końca życia. Żadne z Nich nie kryło podekscytowania i zdenerwowania. Wątpliwości towarzyszące temu dniu, również i Ich nie ominęły. Czy to na pewna ta jedyna osoba? Czy wytrzymamy ze sobą do końca życia. I Wiola, i Zbyszek zadawali sobie to pytanie przygotowując się do tego, żeby wszystko wyszło tak jak należy.
Jeden mały szczegół poprzedzał wielkie jutrzejsze show. Wieczór kawalerski i wieczór panieński. Zbyszek umówił się na imprezę z kumplami z drużyny, Wioleta z koleżankami z roku. Nawet Jej siostra przyjechała z Zielonej Góry, żeby móc przeżyć to wszystko z Wiolą. Obiecali sobie jednak, że nie będą przeginać.
Jak to bywa w szalonym damskich towarzystwie obiecanki- cacanki. Wiola nigdy nie miała spokojnych koleżanek, ale tym razem przeszły same siebie. Zarezerwowały stolik w klubie Chippendalesów. Same lepiej się bawiły obserwując umięśnione torsy przystojnych tancerzy, odzianych jedynie w skąpe stringi. Swoją drogą mężczyzna w takiej bieliźnie wygląda co najmniej komicznie.  Wiola patrzyła jak jeden po drugim pozbywają się swoich majtek i tylko zasłaniała sobie oczy. Nie robiła tego jednak dokładnie, było to tak samo jak małe dziecko, które ogląda z rodzicami film i nagle jest scena całowania: dziecko zgodnie z prośbą rodziców zasłania sobie wzrok, jednak przez małą szczelinę między palcami wszystko widzi. Czuła jak pieką Ją policzki i cieszyła się, że jest ciemno, bo byłby wstyd, że stara baba czerwieni się na widok gołego tyłka. Jednak największym zaskoczeniem była sytuacja, kiedy nagle zza zasłony wyszedł ogromny, napakowany mężczyzna w stroju policjanta. Nie zawracał on sobie głowy wyginaniem się na scenie, tylko od razu pomaszerował do Wiolki. Ona, po wypiciu kilku lampek szampana, nie była już taka nieśmiała, jednak zaskoczona spojrzała na swoje towarzyszki. Udało Jej się tylko wyczytać z ust „korzystaj póki możesz”. W tej samej chwili mężczyzna zaczął wić się dookoła Jej ciała i ocierać o Nią. To wszystko było tak komiczne, że Wiolka nie mogła opanować śmiechu. A biedny tancerz załamał się, kiedy zdjął stringi przed Wioletą, a ona wybuchła histerycznym śmiechem. Zmartwiła się, że mogła wpędzić faceta w kompleksy. Później razem z kumpelami wtargnęła na parkiet. Nie było piosenki, którą by przepuściła. Ruszała biodrami w rytm hitów lat 70. i 80. Tańczyła z jakimiś mężczyznami, którzy stawiali Jej drinki. Stwierdziła, że to ostatni raz, kiedy może się zabawić, więc nie zamierzała luzować. I chociaż nie zamierzała, to coś sprawiło, że nagle zachciała błyskawicznie wrócić do domu. Krótka wiadomość od nieznajomego numeru „Jak myślisz, co teraz robi twój facet?”, to zdanie okraszone było zdjęciem drzwi Ich mieszkania i fragmentem damskiej sylwetki. Wiolka w jednej sekundzie otrzeźwiała. Bez większego tłumaczenia wyskoczyła z klubu i wzięła pierwszą lepszą taksówkę. Z drżeniem rąk i serca wchodziła po schodach na górę. Z przerażeniem nacisnęła na klamkę i po cichu weszła do środka. Pierwsze co rzuciło Jej się w oczy, to neonowe szpilki stojące przy wejściu. Byłą pewna, że już kiedyś je widziała. 

************************************************
Witam Was w nowym roku :) Niestety było miło, ale się skończyło i jutro witam pierwszy dzień w szkole. Swoją drogą gdzie tu sens zaczynać przed weekendem? 

Jeżeli w trakcie pisania nie zmienię jeszcze raz (czyli po raz tysiąc czterysta trzydziesty siódmy) swojej koncepcji, to jest to przedostatni rozdział. Kończę właśnie historię i oczywiście nie byłabym sobą, gdyby, w ostatnim akapicie nie doznała olśnienia na kolejne co najmniej dziesięć rozdziałów! :) Ale nie wiem, czy jest sens ciągnąć to wszystko w "nieskończoność". Również dlatego, że chyba jednak zabiorę się za nowe opowiadanie! Nie jestem jeszcze pewna, czy pozostanę "wierna" Zbysławowi, bo goni go Kosok ;p ale ale, zobaczymy, bo nie wykluczone, że wybiorę sobie jeszcze inną ofiarę! :)

Była  Bartmana- temat rzeka. Mogłabym pisać intrygi z nią w roli głównej do końca życia!

Pozdrawiam Was i całuję, moje słodkie dziewczęta! Embouteillages! ;*    

  

11 komentarzy:

  1. czy ze mna jest cos nie tak? dlaczego jak przeczytałam - wieczór kawalerki, to pomyslałam o tej pizdolinie? wiedziałam, wiedziałam, wiedziałam, wiedziałam. a jednak to prawda, zamienił się mózgiem ze swym penisem i nie myśli juz w ogóle. głupim trzeba być, żeby odwalac takie cyrki. panie Z, czy pan myśli, ze jak ma się dziecko i przyszło-niedoszłą już żonę to można balować do samego rana? otóż nie! jest to szczególnie niewskazane w połączeniu z obślizgłą larwą- byłą narzeczoną w neonowych szpilkach. szczególnie jeśli zerwano odwieczny bromance z kubiakiem, nad czym osobiście ubolewam( ach te spojrzenia na meczach) znając Cię moja droga, to w momencie wejścia do domu larwiątko siedzi na Z. a wkurwiona W. wyjedzie z małym w pizdu. mam racje, nie? jednak jako głupiutkie dziecko licze na piękny hepi end i koniec. :) myśl nad kolejną historią- będę ci wdzięczna! :*
    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie, że Michał wrócił do opowiadania, szkoda tylko, że w takich okolicznościach. Ze Zbyszkiem to musiała byc jakaś większa kłótnia, i jestem prawie pewna, że poszło o dziewczynę. Mam przeczucia, którą, ale poczekam :) Zbyszek musi w końcu przestać przepraszać i obiecywać poprawę, bo to na prawdę robi się nudne, a co gorsza, powtarzanie tego w kółko, sprawia, że te słowa przestają już cokolwiek znaczyć. Nie dziwię się, że Wiola podeszła do tego tak radykalnie i postawiła sprawę na ostrzu noża. Prawda, kocha Zbyszka, ale ciągłe życie w niepewności nie jest dla niej. Jest przecież młoda, i może sobie jeszcze ułożyć życie. Zbyszek chyba o tym zapomniał. Co tym razem skłoniło panią fizjoterapeutkę do odwiedzenia ich mieszkania? I kto wysłał Wioli tą wiadomość? Liczę, że na te nurtujące pytania znajdę odpowiedź w kolejnym rozdziale. I jeżeli dobrze rozumiem, niestety ostatnim... Szkoda, bo to opowiadanie na prawdę jest świetne. :) Jestem przekonana, że kolejne będzie takie samo a nawet lepsze, bo pewnie nie tylko ja, ale reszta Twoich czytelniczek mocno kibicujemy aby takie powstało ;)
    Pozdrawiam! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jeśli masz czas i ochotę to zapraszam na lekcję 10 :)
      http://lekcja-milosci-fc.blogspot.com/

      Usuń
  3. No jak możesz Zbysia z Grzesiem zdradzać? :c Chociaż, z drugiej strony to cię rozumiem, czasami zdarza mi się wymienić Bartmana na Kadziewicza, ale tylko czasami. :D Już prawie koniec? No nie, nie ma mowy! Give me more, baby! *.*

    wiesz, te neonowe szpilki na mój gust nie wróżą niczego dobrego, a ten esemes tym bardziej. czy ja mam naprawdę osobiście zadźgać tę kałamarnicę, jak ty to mówisz? po jaką cholerę wtrynia się tam, gdzie jej nos i całe ciało w ogóle nie powinno się pojawiać?! ja od początku wiedziałam, że te wieczory kawalerskie i panieńskie to nie będzie dobry pomysł. panieński jeszcze ujdzie, ale kawalerski? mowy nie ma! czy co, Zbysiu zabawił się z Magdą na dzień przed swoim ślubem? ładnie to tak, panie Bartman, ładnie? oj, jeżeli naprawdę między nim a jego fizjoterapeutką do czegoś doszło, to jestem pewna, że głowy polecą. a przynajmniej obrączki. :)
    ciekawe, czy Michał o tym wszystkim wiedział i tylko dlatego jego kontakty z brunetem znacząco się ochłodziły.
    oj, Zbychu, niezłe z ciebie ziółko. :P
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  4. wieczór kawalerski=ta franca. I wszystko się posypie. No i szlak jasny mnie trafił, a ty doprowadzisz do zawału neonowymi szpilkami!
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Madzia tak? Ojej jak mi przykro, że zaraz jej żywot dobiegnie końca, bo uduszę ją własnymi rękami! Niech się trzyma z daleka od Zbyszka i Wiolki ta jędza jedna!
    No jak już wszystko zaczyna się układać to ona się wpieprza i są problemy. Mam jednak nadzieję, że to jest jakaś zwykła pomyłka, a miłość Zbyszka i Wioli przetrwa ;)
    Pozdrawiam cieplutko, Kinga ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. No nieee... Tej pani już podziękujemy, a jeśli Bartman świadomie dopuścił się zdrady, to go normalnie ubiję jak... nie powiem co! Mam nadzieję, że to tylko jakiś przypadek i Wiolka wcale nie zastanie w łóżku Bartmana i Magdy. No i co wie Kubiak i czemu nie chce nic powiedzieć? Czekam niecierpliwie na kolejny, ale wcale nie chcę końca tej historii...
    Pozdrawiam, nulka :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Szkoda, że następny rozdział będzie ostatni :(
    Wkurza mnie ta Magda. Ale patrząc na to z innej strony bez niej nie było by tak ciekawie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Pisz o nich jak najdłużej, dla mnie może to trwać nawet w nieskończoność. Pozostań wierna Zbysławowi :) A wracając do rozdziału, w tej chwili jestem mega wściekła na Zibiego, co on sobie wyobraża?? Najchętniej skopałabym mu tyłek i w ogóle nie wiem co jeszcze. Coś czuję, że Kubiak wiedział o nocnych schadzkach Bartmana i Magdy, a Wiola... Zostanie teraz sama, a mam jeszcze taką koncepcję, że może jednak to Kubiak okaże się mężczyzną jej życia. :) Dobra, nie będę snuła tutaj historyjek. Po prostu czekam z wielką niecierpliwością na następny, pozdrawiam, Kinga :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie fajnie się porobiło, bardzo nie fajnie. Teraz to już na kilometr czuć kłamstwo od Zbyszka i to mi się nie podoba. Ale wiadomo, że nawet w opowiadaniach jaki taki realizm musi być, a przecież w życiu cały czas kolorowo nie jest. I jeżeli mogłabym prosić to chciałabym chociaż jeszcze jeden rozdział, a później epilog, choć osobiście wolałabym czytać o przygodach Wioli do końca świata i jeden dzień dłużej. ; ) To jak? Może uproszę ten rozdział, hm? Mam pewien sentyment do tego opowiadania, tym bardziej dlatego, że często motywowało mnie do pracy nad swoim blogiem i dlatego nie chcę by już się kończyło... W każdym bądź razie, jeżeli ma być koniec to tylko happy end, bo jakiejś dramaturgii nie zdzierżę, zryję sobie przez to psychikę i będziesz mnie miała na sumieniu. :D Pozdrawiam, niekryta. :**** ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Na http://lekcja-milosci-fc.blogspot.com/ pojawiła się lekcja 11. Serdecznie zapraszam ;)

    OdpowiedzUsuń