piątek, 16 listopada 2012

Rozdział 19. Więć spleć palce z moimi palcami i chodź, prowadź i daj sie prowadzić


W końcu weekend. Mimo że był to dopiero pierwszy tydzień zajęć Wiola czuła się tak zmęczona, jakby przez cały dzień kopała doły.  Może to właśnie tutaj tkwił problem- jeszcze nie wdrożyła się w wir edukacji. Przebudziła się w sobotni poranek około siódmej. Wyjrzała przez ogromne sypialniane okno i zauważyła, że właśnie nadchodzi koniec cudownej, ciepłej aury. Trawa, samochody, latarnie pokryte były delikatnym białym nalotem pierwszego przymrozku. Wioleta całe życie nie znosiła zimy i marzyła o zamieszkaniu gdzieś w ciepłym kraju. Świadomość tego, że znowu rozpoczynają się co najmniej cztery miesiące bez promieni słonecznych ogrzewających odsłoniętego ciała nieco zepsuła Jej humor. Poczuła ręce zaciskające się na Jej talii i gorące wargi dotykające Jej szyi.
- Wszystkiego najlepszego! – szepnął do ucha właściciel tych ust.
- Dziękuję. – uśmiechnęła się Wioleta. – Jeszcze do mnie nie dotarło, że mam dziś urodziny. Może wypieram ze świadomości, że się starzeję.
- Jak na sypiącą się dwudziestodwulatkę całkiem dobrze się trzymasz. – mówiąc to, Zbyszek włożył dłonie pod piżamę swojej dziewczyny i gładził Jej ciało. Odwrócił Ją twarzą do siebie i spojrzał w niebieskie tęczówki. – Co powiesz na małe co nieco ? – puścił Jej oko i biorąc Wiolę na ręce zaniósł Ją z powrotem do łóżka. Wiola pocałowała Go, ale chwilę później odsunęła się lekko od Jego ciała.
- Chętnie, ale później. – odpowiedziała.
- Daj spokój. – z uśmiechem błądził wzrokiem po delikatnej, blado beżowej skórze Wiolety. Podciągnął Jej koszulkę odsłaniając brzuch dziewczyny. Złożył pocałunek na tej części Jej ciała i splótł palce ich dłoni.
- Zibi, ja rozumiem, że mężczyźni chcieliby się kochać non stop, ale kobiety nie zawsze mają ochotę.
- Na mnie nie masz ochoty? – powiedział śmiejąc się. – W takim razie muszę Cię jakoś zachęcić. – wstał z łóżka i włączył radio. W rytm dobiegającego z głośników „It’s raining Man” zaczął ruszać biodrami i powoli ściągać z siebie strój do spania. Wiola oparła się na łokciach i obserwowała popis Bartmana.
- Przykro mi Kochanie, ale musisz poćwiczyć! Idę robić śniadanie. – pokazała Mu język.
- Jezu, ale z Ciebie kobieta o zimnym sercu! – Wiola tylko uśmiechnęła się i wychodząc z pokoju klepnęła Zbyszka w umięśnione pośladki.
Zajęła się przygotowywaniem posiłku. Ten weekend jest ostatnim zanim zaczną się rozgrywki ligowe, więc tylko jeszcze przez te dwa dni będą mieli dużo czasu dla siebie. Okazało się bowiem, że kontuzja kolana, to był fałszywy alarm i już w poniedziałek Zbyszek wraca do treningów. Miała nadzieję, że dzisiaj nie będą mieli żadnych nieproszonych gości. Kiedy Wiola nakładała na talerz plastry szynki, do Jej nosa dotarł silny zapach wędzonego mięsa i poczuła jak robi Jej się niedobrze. Zauważyła, że światło w łazience jest zaświecone, więc Zbyszek musi być w środku. Czuła, że musi zwymiotować.
- Zibi, co robisz? – krzyknęła pod drzwiami.
- Golę się! – otworzył drzwi i Wiola wpadła z prędkością światła do pomieszczenia. – Co? Jednak nabrałaś ochoty na moje gorące ciało? – uśmiechnął się i napiął mięśnie. Gdyby nie to, że Wioleta musiała walczyć z zawartością żołądka podchodzącą do gardła, pewnie bardziej skupiła by się na gołej klatce Bartmana. Minęła Go jednak i klękając przed muszlą klozetową zwróciła wczorajszą kolację. – Aż tak bardzo Ci się nie podobam? – powiedział udając smutnego.
- Weź. – odparła lekko poirytowana, zachrypniętym głosem i od razu wyszorowała zęby.
- Żartowałem. Co się dzieje?
- Nie wiem. Pewnie ten wczorajszy kebab o północy nie był najlepszym pomysłem. – uśmiechnęła się lekko. Musiała tak powiedzieć, nie chciała Mu przekazywać informacji, która odmieni ich życie o 180 stopni w otoczeniu wanny i umywalki. Poza tym musi się do tego przygotować. Do bycia rodzicem trzeba dojrzeć. Zbyszek dopiero zaczyna pracę w nowym klubie, ale nie wykluczał tego, że w przyszłym sezonie mógłby grać za granicą. Bycie ojcem trochę komplikuje te sprawy. Gdyby miało do tego dojść Zibi nie pozwoliłby, żeby Wiola z dzieckiem została w Polsce, a wtedy musiałaby rzucić studia. Z drugiej strony nie chciałaby, żeby ta niezaplanowana ciąża przeszkodziła Jego marzeniom. Wiolka wiedziała, że musi Mu to powiedzieć, tylko musi wyczekać odpowiedni moment.

- Mam coś dla Ciebie. – powiedział Zbyszek, kiedy leżeli w południe na kanapie.
- A co? – odparła z uśmiechem. Do rąk Zibi wręczył Jej czerwoną kopertę. Wiola popatrzyła podejrzliwie i zajrzała do środka. W jej wnętrzu znalazła dwa karnety do szkoły tańca latynoamerykańskiego. – Co to ma być? – spytała.
-Sama dzisiaj mówiłaś, że musze poćwiczyć! To idziemy nauczyć się tańczyć! Dzisiaj o 17 mamy pierwsze zajęcia. Nie podoba Ci się?
- Wręcz przeciwnie. Dziękuję! – dała Mu buziaka w policzek. – Już nie mogę się doczekać, aż zobaczę jak dwumetrowy facet kręci biodrami w rytm salsy! – zaczęła się śmiać.
- Jeszcze się zdziwisz!  - powiedział mrużąc oczy, jakby chciał Jej zagrozić.

Po południu dotarli do szkoły tańca „Baila con Jose”. Po przekroczeniu progu sali zauważyli, że nie są tu najdziwniejszą parą. Furorę robiło małżeństwo dobijające do siedemdziesiątki. Widocznie marzenia można spełniać w każdym wieku. Nagle z impetem otworzyły się drzwi i w pomieszczeniu pojawił się Latynos w obcisłych legginsach  i równie przylegającej koszulce. Minął wszystkich kręcąc pupą jak modelka na wybiegu.
- Buenas tardes! Jestem Jose Antono. Jestem Kubańczykiem, ale od 10 lat mieszkam w Polsce. Witam wszystkich na naszych pierwszych zajęciach tańca latynoamerykańskiego. Mam nadzieję, że przez te 60minut będziecie się dobrze bawić. – po krótkim przemówieniu włączył odtwarzacz muzyczny. – Vamos! Powtarzajcie za mną! – pokazywał kroki rumby. Wiola od razu załapała jak poprawnie wykonywać ruchy, ale jeżeli chodzi o Zbyszka- mistrzem to On nie zostanie. Ruch Jego bioder wyglądał jakby bez przerwy kopał Go prąd. Nie poddawał się jednak i z uporem maniaka próbował dalej. Wiola starała się nie śmiać ze swojego faceta, ale kiedy Jego ruchy bardziej zaczęły przypominać flamenco niż rumbę, nie wytrzymała i wybuchła śmiechem.

- No już! Nie gniewaj się! – powiedziała, kiedy wrócili do domu. Twarz Zbyszka jednak wykazywała klasycznego focha. – Zbysiu. Chciałeś, żebyśmy się fantastycznie bawili i tak było! Nie bądź na mnie zły. – patrzyła na Niego prosząc o wybaczenie.
- Kurde! Śmiałaś się ze mnie! Nie pójdę tam więcej!
- Nie wkurzaj się. Jakbyś zobaczył moją grę w siatkówkę to byś pękał ze śmiechu. Nie musimy być dobrzy we wszystkim. Poza tym Jose Antono był zadowolony, że może Ci pomóc kładąc swoje dłonie na Twoich biodrach. Widocznie Cię podrywał. Już zaczynałam być zazdrosna! – puściła Mu oczko.
- Daj spokój. Gdybym wiedział, że te zajęcia będzie prowadził gej to bym się wstrzymał. Liczyłem na gorącą latynoskę z dużymi… oczami. – zawahał się.
- Ej! – walnęła go z całej siły w ramię.
- Żartowałem. – rozczochrał Jej włosy. – A teraz idź się zajmij sobą, bo to nie koniec niespodzianek na dziś i potrzebuję pół godziny.
- Co Ty kombinujesz? – popatrzyła na Niego podejrzliwie.
- Tajemnica lasu.

Po trzydziestu minutach spędzonych na przeglądaniu portali plotkarskich, Wiolka z niecierpliwością czekała na rozwiązanie zagadki. Zastanawiała się czego może się spodziewać, tym bardziej, że jakiś czas temu ktoś zadzwonił do drzwi i przywiózł jedzenie. „Może Zibi położy się na stole o obłoży sushi?” – pomyślała Wiolka wyobrażając sobie swojego faceta obklejonego ryżem. Cóż, mężczyźni mają takie fantazje, a po Bartmanie wszystkiego można się spodziewać. Po chwili usłyszała, że już może przyjść do salonu. Kiedy tam weszła zobaczyła ustawione na stole pyszne dania i butelkę Clarendelle Rouge.
- Musimy porządnie uczcić Twoje urodziny. Pomyślałem, że nie będzie Ci się chciało iść do restauracji więc to restauracja przyszła do nas. Więc. Jeszcze raz chciałem Ci życzyć wszystkiego najlepszego. Mam nadzieję, że zawsze będziesz tak samo uśmiechnięta, że Twoje życie będzie właśnie takie jak sobie wymarzyłaś, że będziesz miała faceta, który zawsze będzie przy Tobie i mówię tu o sobie. Chciałbym, żebyś zawsze była taka jaka jesteś.
- Dziękuję! – powiedziała i pocałowała swojego mężczyznę. Zasiedli do kolacji. Wszystko było tak pyszne, że Wioleta objadła się jak nigdy. Ułożyła się wygodnie na kanapie  i patrzyła z uśmiechem na Zbyszka. On w tym samym czasie nalał wina i podał Wioli kieliszek. „Jak to zrobić, żeby nie wypić”- pomyślała, przecież teraz nie może. Nie chce jednak, żeby Zbyszek sam się domyślił.
- Ja na razie dziękuję. – odstawiła kieliszek.
- Przecież to Twoje ulubione. – zdziwił się.
- Wiem, później się pewnie skuszę. Poza tym brałam tabletkę, bo bolała mnie głowa i nie chcę za dużo pić, żeby nie odpłynąć. – skłamała.
- Gwarantuję Ci, że dzisiaj odpłyniesz z zupełnie innego powodu.  – wyszczerzył się.
- Co Ty nie powiesz?
- Zobaczysz. A teraz mam dla Ciebie coś jeszcze. – podał Jej złote pudełeczko ozdobione zgrabną kokardką.
- Ale przecież już mi dałeś prezent. Te karnety, kolacja. Zibi…
- Daj spokój. Otwórz i powiedz czy Ci się podoba. – Wiola spełniła Jego prośbę i zajrzała do środka. Z uśmiechem spojrzała na Niego widząc to co jest w środku. Zastanawiała się, czy to prezent dla Niej, czy jednak dla Niego. Wyjęła zawartość ukazując komplet koronkowej, granatowej bielizny,
-  Śliczna. Dziękuję. – przytuliła Zibiego.
- Nie przymierzysz? – spytał z nadzieją.
- Może później. Też mam coś dla Ciebie.
- Ty sama jesteś dla mnie największym prezentem.
- Wiem, wiem. Ale to jest poważne. – wyszła na chwilę i wróciła z mocno bijącym sercem trzymając w dłoni białą kartkę.
- Co to? – zapytał, ale Wiola nie odpowiedziała tylko spuściła głowę. Zbyszek rozłożył kartkę i ujrzał zdjęcie USG. Na dole przyczepiona była mała karteczka, gdzie napisane było „Wioleta Markowska. Pierwsze dziecko, 9 tydzień ciąży, rozwój prawidłowy”. Patrzył z niedowierzaniem na ten kawałek papieru  i milczał.  Z jego twarzy nie dało się wyczytać żadnych emocji. Spojrzał na Wiolę, która wpatrzona była w Jego tęczówki.
- To dlatego nie pijesz alkoholu, wymiotowałaś rano, ciągle masz ochotę na coś słodkiego.  – składał części układanki.
- Tak. – powiedziała z ulgą, że nie jest już sama z tą wiadomością.
- I co teraz?
- Nie wiem. Boję się. Nasze życie przewróci się do góry nogami. Ja muszę skończyć studia,
Ty prowadzisz aktywny tryb życia, często wyjeżdżasz. Nie będzie łatwo.
- Nie będzie, ale ja się cieszę! – wziął Wiolą w ramiona i złożył pocałunek na Jej włosach, a uśmiech nie schodził Mu  z twarzy. – Będę miał syna z kobietą, którą kocham nad wszystko!
- Bałam się, że zareagujesz inaczej.
- Zwariowałaś?! To najlepsza wiadomość! I niczym się nie przejmuj, damy radę! Będę miał następcę, mam nadzieję, że nasz syn pójdzie w ślady taty!
- Skąd wiesz, że to będzie chłopiec? – śmiała się Wiola.
- Bo wiem! Jestem facetem kipiącym testosteronem i to będzie nasz syn! – znowu przytuliła Ją z całej siły. Wiola oplotła Go szczelnie ramionami. Cieszyła się, że Zbyszek tak zareagował i miała nadzieję, że poradzą sobie w najtrudniejszej roli swojego życie, w roli rodziców.
- Wioluś? Wiesz co jest jeszcze jedną zaletą tego, że będziesz mama?
- Co? – spytała z zaciekawieniem.
- Podobno kobiety w ciąży mają cały czas ochotę na seks. A Twoje piersi… - uśmiechał się jak głupi do sera.
- Cały Ty! – pocałowała go i wtuliła się w umięśniony tors.  

                                         ****

aż dziwnie mi się pisze same pozytywne rzeczy! ale chyba już nie będę stwarzała problemów :) podkreślam bardzo gruba kreską słowo "chyba". mam pewien plan na dalszy rozwój i myślę, że to by było coś, co niejedna dziewczyna chciałaby przeżyć! :) trochę mi smutno, że zbliżamy się do końca, ale nie można ciągnąć w nieskończoność ;)

Czy tylko ja oglądając Bartmana u Kuby nie mogłam powstrzymać się do śmiechu? Ta opowieść z mydłem mnie rozwaliła totalnie! Chociaż z przykrością muszę stwierdzić, że w niektórych momentach miałam wrażenie, że stara się pokazać "patrzcie jaki jestem zajebisty". Ale i tak go lubię! :) 

Mecz Skry z Dynamem był świetny! Nie sądziłam, że będzie aż tak powiedzmy łatwo :) szkoda, że nie grał Bartosz, ale fajnie, że chociaż przyjechał na stare śmieci ;)

pozdrawiam, Embouteillages! ;*  

10 komentarzy:

  1. W końcu Wiola powiedziała Zbyszkowi o ciąży ;) Wiedziałam, że będzie szczęśliwy, a obawy Wiolki były niepotrzebne ;) Mam nadzieję, że tu już żadna Magda i żaden Filip nie namiesza i wszystko będzie cacy ;)
    Pozdrawiam, Kinga ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak właśnie sobie to wyobrażałam. Cieszę się, że nie wymyśliłaś nic złego, i Zbyszek ucieszył się że za parę miesięcy przyjdzie na świat jego dziecko, oczywiście synek ;)Myślę, że Wiola zapamięta te urodziny na długo ;)
    P.S Popęd Zbyszka jest rozbrajający :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Co ja mogę powiedzieć? Jak tak dalej pójdzie, libido Zbyszka przekroczy wszelkie normy. Że niby mój Bartman jest erotomanem? A kogo to nawija bez przerwy o seksie i tematach do niego nawiązujących, hm? :D
    Widzę, że Zbyś-ideał powraca, lubię to, zdecydowanie! Powiem ci szczerze, że spodziewałam się takiej reakcji na wieść o ciąży, w innym wypadku ta jego śliczna buźka z pewnością zostałaby obita nie tylko przez Wiolkę, ale i przeze mnie. :P
    Ja cież pierdzielę, czy istnieje możliwość, abym zobaczyła na żywo te bartmanowe wywijasy w sypialni, jak i w szkole tańca? Z chęcią bym na to popatrzyła, wcześniej konsultując się z kardiologiem, obawiam się, że moje serce mogłoby takiego histerycznego śmiechu nie wytrzymać. :DD
    Tak ma być do końca, czy jasno się wyraziłam? :*
    Pozdrawiam cieplutko :*

    + Zibi u Kuby - dla mnie bajka. Lubię oglądać go, kiedy ukazuje swój prawdziwy charakter, mimo drobnego gwiazdorzenia. *-*

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam! Z góry z całego serca przepraszam za spam, jednak wiadomo, każdy chce zdobyć czytelników, prawda? :) Jeśli nie jesteś zainteresowana, po prostu zignoruj ten komentarz. Będę jednak bardzo szczęśliwa, jeśli chociaż rzucisz okiem. Może treść cię zainteresuje? :)

    Poznaj piątkę młodych ludzi, którzy mają podobne spojrzenie na świat, jednak są zupełnie inni. Każde z nich zmaga się z własnymi problemami, nałogami, lękami, słabościami i trudami własnego życia. Są samotni i nie wierzą w dobro czy sprawiedliwość. Na skutek pewnych wydarzeń, zostają ukarani i wspólnie muszą odremontować bibliotekę. Żadne z nich nie spodziewa się jednak, że w tej grupie znajdą osoby, z którymi połączy je przyjaźń a nawet coś więcej. Poznaj historię rozwijającej się przyjaźni oraz losy nastolatków którzy nauczyli się ufać i kochać.
    http://brytyjski-akcent.blogspot.com/

    Z góry bardzo dziękuję za wstąpienie na bloga. Liczę, że treść cię zaciekawi i jeszcze raz przepraszam za spam. ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. pięknie! Ale ten kurs tańca... uśmiałam się :D
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeżeli masz ochotę to zapraszam na 4 rozdział http://ja-ty-oni.bloog.pl/ oraz na 13 http://zapomniecoprzeszlosci.bloog.pl/ ;)
    Pozdrawiam, Kinga ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Zbyszek zareagował prawidłowo na wieść o tym, ze zostanie tatuśkiem. Wioli teraz będzie potrzeba duuuuuuuuuuużo wsparcia!

    OdpowiedzUsuń
  8. Hej :) Chciałam poinformować że na http://lekcja-milosci-fc.blogspot.com/ pojawił się nowy rozdział, także serdecznie zapraszam ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. oo! jak ja się stęskniłam za naszym erotomanem gawędziarzem. :) normalnie nie wyobrażam sobie jak głupio musiał się poczuć na lekcji tańca. mam za małą wyobraźnie żeby to sobie zobrazować. wreszcie Wiolka powiedziała Zbychowi o dziecku i normalnie innej reakcji być nie mogło. nie wyobrażam sobie tego :) Jaki koniec, gdzie koniec. Teraz to ja będę cię namawiała na coś nowego!

    zapraszam na nowy rozdział http://wloskie-pocieszenie.blogspot.com/. życze miłej lektury. Pozdrawiam, lula ;*

    OdpowiedzUsuń
  10. hahah :D nie mogę ze Zbyszka na lekcji tańca ale jestem z niego dumna za jego postawę po dowiedzeniu się, że zostanie ojcem ;) mam nadzieję, że była Zbycha już nie będzie się wpychała gdzie jej nie chcą .
    i zapraszam na nowy rozdział na http://wiem-potrzebuje-cie.blog.onet.pl/ ;*

    OdpowiedzUsuń