- Czego Cię nie było cały tydzień na uczelni? – spytał Filip
kiedy odwiedził w piątek swoją sąsiadkę.
- Oj wiesz, nie chciało mi się. – nie skłamała. – Chociaż
dopiero początek roku, mój zapał do nauki jest znikomy. Poza tym Zbyszek ma
możliwość załatwienia mi zwolnienia lekarskiego, więc korzystam. Poza tym musiałam
odwiedzić siostrę bo nie widziałyśmy się od wieków. A zmieniając temat, co z
naszym projektem?
- Zrobiłem sam. Prześlę Ci to i powiesz czy może być. Jestem
otwarty na zmiany.
- Serio? Zrobiłeś? Jesteś wielki!
- Spoko. Zabierzesz mnie kiedyś na piwo to się odwdzięczysz.
- Chyba jednak nie. – Wiola uśmiechnęła się. - W najbliższym
czasie muszę unikać alkoholu, więc pójdziemy na ciastko, ok.? – powiedziała
kładąc dłoń na swoim brzuchu.
- Słucham? Chcesz mi powiedzieć, że jesteś w ciąży? – spytał
zaskoczony.
- Owszem. Ale zostaw to dla siebie, ok.? – puściła mu oko.
- Jasne. Strasznie się cieszę i oczywiście gratuluję. –
przytulił Ją i pocałował w policzek. – Czyli rozumiem, że między Tobą i
Zbyszkiem wszystko w porządku?
- W jak najlepszym.
Znowu jest między nami jak na początku i trochę mnie to śmieszy, że
musimy się żreć, żeby później było idealnie.
- Burzliwy romans. – oboje zaczęli się śmiać.
Wiola przez ostatni
czas oswoiła się z myślą, że za siedem miesięcy na świat przyjdzie Jej dziecko
i cieszyła się, że będą tworzyli pełną rodzinę. Filip kiedy patrzył na
rozpromienioną twarz Wiolety cieszył się, że nie doszło wtedy między nimi do
pocałunku. Uważał, że Wiolka jest fantastyczną dziewczyną i nie zasługuje na
spieprzenie Jej życia. Cieszył się też, że doszedł do tego wniosku zanim się
zakochał.
- „Czego ona chce, ona chce byś się postarał usłyszeć jej
subtelny alarm. Czego ona chce,
ona chce byś docenił powaby ciała jej, ale nie od razu za nią szalał!” – w mieszkaniu pojawił się śpiewający, żeby nie powiedzieć fałszujący, Zbigniew. Wiola z Filipem spojrzeli po sobie i wybuchli śmiechem. – No co? – powiedział Zibi patrząc oczami kota ze Shreka.
ona chce byś docenił powaby ciała jej, ale nie od razu za nią szalał!” – w mieszkaniu pojawił się śpiewający, żeby nie powiedzieć fałszujący, Zbigniew. Wiola z Filipem spojrzeli po sobie i wybuchli śmiechem. – No co? – powiedział Zibi patrząc oczami kota ze Shreka.
- Nic kochanie, nic. – śmiała się Wiola. – Co Ty w takim
dobrym humorze?
- Bo jutro będzie cudowny dzień.
- A to dlaczego?
- No przecież gramy mecz ze Skrą, pierwszy w tym sezonie, i
zamierzamy go wygrać! Mam 4 bilety. Masz ochotę się wybrać? Uwierz mi, że
takiego meczu jeszcze nie było. – spytał Filipa.
- Jasne! – odpowiedział. – Liczę na jakieś dobre miejsca. –
zażartował.- Tak w ogóle to ja już muszę lecieć, więc do jutra! – zostawił
Wiolę i Zbyszka samych.
- Jak Ci minął dzień? – spytał Zibi.
- Cudownie leniwie. – uśmiechnęła się szeroko. Zbyszek
odpowiedział tym samym i bez słowa wziął Ją na ręce. Przewiesił sobie Ją przez
ramię i zaniósł do sypialni, a potem rzucił na łóżko.
- Co to ma znaczyć? – patrzyła na Niego roześmianymi oczami.
Zbyszek zdjął z siebie koszulę i oparł się na rękach nad ciałem swojej
dziewczyny.
- You’re
beautiful, You’re beautiful, You’re beautiful it’s true. – zaintonował.
- Głupek. – Zbyszek już nie odpowiedział tylko zadbał o to,
żeby przez najbliższy czas towarzyszyła Im fala przyjemności.
Kiedy Wiola dotarła razem z Filipem, Marysią i jej
chłopakiem Danielem na Podpromie, była już zapełniona prawie cała hala. Zbyszek
postarał się, mieli najlepsze miejsca w pierwszym rzędzie. Wszyscy ubrani byli
w meczowe koszulki Resovii: Igły, Nowakowskiego, Kosoka, no i oczywiście
Bartmana! Na trybunach przeważała biel i czerwień, ale nie zabrakło grupy
Bełchatowian udekorowanych w żółto- czarne kolory. Po kilkunastu minutach
rozbrzmiała pierwszy gwizdek i zawodnicy SKRY posłali w górę pierwszą piłkę
tego spotkania. Nie obyło się bez emocji, bo mecz był wyrównany. Poza tym
również pod siatką iskrzyło między dwiema drużynami. Na trybunach dało się
również zauważyć bohatera narodowego- Andreę Anastasiego, który bacznie
przyglądał się blisko trzygodzinnemu spotkaniu. W końcu Piotr Nowakowski
zakończył mecz, pieczętując wygraną swojego zespołu. Kibice oszaleli, a
Bełchatowianie nie mogli sobie darować przegranego do dwunastu tie-breake.
Jednak taki właśnie jest sport. W końcu głos zabrał komentator ogłaszającym
Bartmana MVP spotkania. To co zaskoczyło wszystkich to to, że po odebraniu
symbolicznej statuetki zabrał głos.
- Chciałem wszystkim podziękować za fantastyczny doping, bo
dzięki Wam udało nam się wygrać! Szczególnie chciałbym jednak podziękować mojej
dziewczynie. Wioluś, mogę Cię prosić? – mówił patrząc na Nią, a wszyscy kibice
dopingowali Ją i krzyczeli Jej imię. Wiolka patrzyła zdezorientowana na
przyjaciół i Zibiego, ale w końcu stanęła u Jego boku.
- Co Ty dajesz?- spytała czerwona jak burak.
- Wiola. – mówił do mikrofonu. – Chciałbym, żeby wszyscy
dowiedzieli się jakie masz szczęście w życiu i że nigdy nie wypuszczę go z rąk.
Dlatego pragnę Cię zapytać w obecności tych wszystkich osób czy wyjdziesz za
mnie. – ukląkł na jedno kolano i
wyciągnął w Jej kierunku rękę z przepięknym pierścionkiem. Wiola patrzyła na
Niego z otwartymi ustami, a do Jej uszu nie docierały żadne dźwięki. W jednej
sekundzie zmaterializował się obok Nich pan zajmujący się oprawą meczu i
wyciągnął ich stronę mikrofon.
- Zibi! Ty oszalałeś! – odezwała się w końcu.
- Tak, na Twoim punkcie. – Bartman cały czas miał na twarzy
uśmiech. – Ale chciałbym, żebyś odpowiedziała na pytanie, bo już mnie kolano
boli. – po tym słowach wszyscy kibice zaczęli się śmiać.
- Wariat! – odpowiedziała Wiola. – Oczywiści, że za Ciebie
wyjdę. – na hali rozległ się aplauz i słowa „gorzko, gorzko”. Zbyszkowi nie
trzeba było dwa razy powtarzać. Błyskawicznie włożył pierścionek na palec i
zatonął w Jej ustach. Wiola była w tym momencie najszczęśliwszą osobą na
świecie. Teraz już nie była dziewczyną Zibiego, ale Jego narzeczoną. Wtuliła
się mocno w Bartmanowy tors, a z oczu poleciały Jej łzy. Zbyszek niczym nie
zdradził się co planuje. Kiedyś Wiolka marzyła, żeby mężczyzna oświadczył Jej
się pod wierzą Eiffla, ale teraz nie zamieniła by tej chwili na nic innego.
Każda kobieta chciałaby mieć takie oświadczyny, z zaskoczenia, na oczach kilku
tysięcy ludzi.
- Proszę Państwa. Tego mury naszej hali jeszcze nie
widziały! Zawodnik naszej drużyny oświadczył się przed wszystkimi kibicami. W
takim razie możemy tylko pogratulować. – mówił ich „statyw”. – Zbyszku, powiedz
nam jak się czujesz.
- I’m so lucky, lucky, lucky, lucky! – zaśpiewał.
- Ok. widzimy, że jesteś człowiekiem o stu talentach! A Ty
Wiolu jak się czujesz? Spodziewałaś się? Było romantycznie?
- Nie spodziewałam się i jest mi głupio bo wszyscy na nas
patrzą. A czy było romantycznie? „Romantyzmem tego widoku spokojnie można by
obdzielić ponad cztery sezony seriali z Wenezueli”- zaintonowała.
- Moi drodzy widzę, że jesteście rozśpiewani. W takim razie
cała hala „sto lat, sto lat!”.
Po tym wszystkim do Wioli podeszli zawodnicy obu drużyn i
zaczęli Jej gratulować. Była jeszcze bardziej podekscytowana, bo osoby, które
podziwiała teraz przytulały Ją i życzyły wszystkiego najlepszego. Czuła się jak
we śnie i miała nadzieję, że nigdy się nie obudzi. W końcu jednak zawodnicy
musieli wrócić do obowiązków zawodowych, nie mogli przecież pozbawić kibiców
możliwości zrobienia sobie wspólnego zdjęcia czy tez wzięcia autografu. Wiola
wróciła więc do przyjaciół, którzy oczywiście też zaczęli Ją przytulać i
składać gratulacje.
- Boże! To było takie romantyczne! – krzyczała Marysia. –
Widzisz Daniel? Ty też mógłbyś zrobić
coś takiego!
- Ok., też mogę Ci się oświadczyć po skończonej pracy, tylko
będziesz musiała przyjść na budowę. – odpowiedział ze śmiechem Jej chłopak.
- Wiolka! Widzisz?! Mówiłem, że wszystko się ułoży!
Gratuluję! To kiedy bawimy się na weselu? – krzyczał Filip.
- Dajcie spokój, to wszystko jeszcze do mnie nie dociera.
Kiedy opuszczali halę większość ludzi gratulowała Jej i
krzyczała „wszystkiego najlepszego”. Były też dziewczyny, które patrzyły na Nią
jakby chciały Ją zabić, ale postanowiła nie zwracać na to uwagi. Dzisiaj nic
nie było w stanie zepsuć Jej
humoru. To był dotychczas
najszczęśliwszy dzień w Jej życiu i nie zamierzała zaprzątać sobie głowy głupotami.
Nawet Magdą, która właśnie zaszła Jej drogę.
- No udało Ci się Go usidlić. Nie łudź się, że na stałe. Pamiętaj,
że jestem obok. – zadrwiła. Wiola tylko się zaśmiała i pokazała jej środkowy
palec. Nie ma dzisiaj takiej mocy, która zmąci Jej humor. Kiedy wyszli na
parking zobaczyli, że Zibi siedzi już w swoim samochodzie. Przyjaciele
zostawili Wiolę samą, a Ona wsiadła do pojazdu. Patrzyła z uśmiechem na
rozradowaną twarz swojego mężczyzny. Już miała Ją pocałować, ale przerwał Im
dźwięk Jego telefonu. To był ojciec Zbyszka, który oczywiście im gratulował. Oboje
ciągle dostawali smsy i telefony z życzeniami. Czuli, że zrobili show.
Po powrocie do domu Wiola ugotowała szybki obiad, a Zbyszek
poszedł pod prysznic. Wieczorem siedli na kanapie i włączyli romantyczny film. Wiola
już dziesiątki razy oglądała „Jeden dzień”, ale zawsze płakała na końcu. Przytuliła
się do Zbyszka, a On położył dłoń na Jej brzuchu.
- Ale mi dzisiaj zrobiłeś niespodziankę. A pierścionek –
wyciągnęła dłoń przed siebie – przepiękny. Musiał kosztować majątek!
- Fakt, ale moja narzeczona zasługuje na coś specjalnego. –
zbliżył się do Niej, by Ją pocałować, ale znów przerwał im telefon. Tym razem
Wiolki.
- Słucham. - spytała dziewczyna
po odebraniu połączenia.
- Wiola! Córeńko! Dzwoniła Twoja siostra i mówiła co się
dzisiaj stało! To prawda, że ten Twój Batman oświadczył Ci się przy tych
wszystkich ludziach? – mama Wiolety była wzruszona.
- To prawda. I jestem cholernie szczęśliwa.
- W takim razie ja też. Mam tylko nadzieję, że w końcu Go
poznam. Tylko pamiętajcie, że najpierw musisz skończyć studia, a dopiero
później myślcie o dzieciach! – powiedziała Pani Markowska.
- Mamo… chyba muszę Ci coś powiedzieć.
- No nie! Jesteś w ciąży! I co teraz? Jak pogodzisz
macierzyństwo z nauką? – lamentowała Jej mama.
- Poradzimy sobie.
- Mam nadzieję. W takim razie już niedługo wyjdziesz za mąż.
- Mam nadzieję. W takim razie już niedługo wyjdziesz za mąż.
- Oj spokojnie, spokojnie…
- Dobrze. W takim razie nie będę Wam przeszkadzać. Do usłyszenia
Pani Batman!
- Mamo! Ile razy mam Ci powtarzać. Bartman, a nie Batman. –
roześmiała się Wiola.
- No tak, tak. Pa. – rozłączyła się.
- Batman? – śmiała się Zibi. – też mi się podoba!
- Mama nam gratuluje, jest przerażona tym, że jestem w ciąży
i chce Cię poznać.
- To musimy zaprosić Twoich rodziców.
- Nie wiem czy towarzystwo mojego ojca jest tym czego teraz
chcę.
- Wioluś. Nie można tak. Ja wiem, że było ciężko, ale to
jest Twój tata.
- Ok. Dobra, nie zamierzam się dzisiaj dołować. Na czym to
skończyliśmy? – Zbyszek od razu złożył pocałunek na Jej słodkich ustach.
- Kocham Cię. – powiedziała.
- Ja Ciebie bardziej. I to do końca świata. – ponownie zatonął
w miękkich wargach.
*******************
aż się sama sobie dziwię, jakie farmazony piszę ;) ale jakoś ostatnio mam tak dobry humor, że nie byłam w stanie niczego zepsuć. ;p kuuuuurde, takie oświadczyny to moje marzenie. nie mówię tu, że oświadczającym miałby być Mr ZB9 , może to być nawet jakiś zapyziały informatyk, ale takie zaskoczenie przy tylu osobach, fajnie by było ;)
muszę znaleźć sposób na rozciągnięcie doby! :)
pozdrawiam :*
aawwwwwww *.* tyle mogę powiedzieć o tym co zrobił Zibi po meczu .
OdpowiedzUsuńi chyba każda dziewczyna zakochana w siatkówce marzy o takich zaręczynach :)
a jak znajdziesz ten sposób na rozciągnięcie doby to się podziel bo mi też by sę przydało więcej godzin ;D
O, jak naprawdę znajdziesz dany sposób, to błagam, podziel się. :) no, takie zaręczyny to ja również poproszę, nawet z mr. Bartmanem! pomarzyć zawsze można. :)
OdpowiedzUsuńKamień spadł mi z serca, kiedy Filip postanowił zaprzestać amorzyć wokół Wiolki. Wychodzi jednak na to, że co do niego się myliłam, ech. :P Co najwyżej szumu może narobić jeszcze zazdrosna Magda. Wrr, mam ochotę tę, jak ty to mówisz, kałamarnicę, wytrzepać jak dywan!
Nie wiem, który raz to mówię, ale Zbysiu to ideał, po prostu ideał. *.* I co z tego, że wyje jak wygłodzony mors, ważne, że kocha i nie ma zamiaru zostawić. :)
Byle tylko ojczulek rudowłosej nie zepsuł tej sielanki :)
Pozdrawiam serdecznie :*
Brawo dla Filipa ;) Ja już się bałam, że on za wszelką cenę będzie próbował zdobyć Wiolkę, ale na szczęście nie :D
OdpowiedzUsuńAaaa ja też tak chcę!To Wiola to taka szczęściara ;d Zibi się postarał nie ma co ;) Mam nadzieję, że w tym opowiadaniu pozwolisz nam wziąć udział w uroczystości ich ślub i narodzinach dziecka ;)
Pozdrawiam, Kinga ;*
Ale my bardzo lubimy czytać takie farmazony. Nawet bardzo bardzo lubimy, prawda? :) Genialny rozdział, a te oświadczyny... Aaaaaa :D Czekamy na następne ;>
OdpowiedzUsuńAh, też tak chcę! Ta Wiolcia to szczęściara ogromna! :) Obawiam się, że tę sielankę może zniszczyć Magda, ale oby to były tylko moje głupie obawy :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, czekam z niecierpliwością (jak zwykle) na następny, :*
No jak by mi się ktoś oswiadczył przy tylu ludziach to zamiast zostać panem młodym, zostałby niedoszłym wdowcem! Przecież zeszła bym na zawał!!! Jeśli był by to Zbyszek i bym to przeżyła to zaciągnełabym go między trybuny i porządnie obcałowała:)
OdpowiedzUsuńKurczę, piękny rozdział :D Oświadczyny były tak romantyczne i pięknie zaaranżowane, pomimo że odbywały się na hali meczowej :D Mam nadzieję, że nie planujesz już nic popsuć w tym pięknym życiu Zbyszka i Wiolki, bo to by było po prostu grzechem :D:D
OdpowiedzUsuńMamciu, ależ to wszystko bjutiful. *.* Same pozytywy co do tego rozdziału. :) Cieszę, się że ruda zostanie żoną Bartmana, a te oświadczyny... to... to po prostu najpiękniejsze co może spotkać kobietę i to jeszcze w stanie błogosławionym. No i tak jak Zbyszek oczywiście, liczę na chłopczyka. ;p
OdpowiedzUsuńzdrówka. :**
Zapraszam na czwórkę i piątkę do siebie. :)
Usuńhttp://seemingly-inconspicuous.blogspot.com
buuziaki. :*
Zapraszam na szóstkę na http://seemingly-inconspicuous.blogspot.com/ .
Usuńbuuuuuuuźka. :*
Zapraszam na lekcję 7 na : http://lekcja-milosci-fc.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
o kurczę! normalnie zaręczyny jak marzenie! to się Zibi postarał :) coś czuję, że ogólna radośc i szczęście niedługo zostanie przerwana, prawda ;> wątpie, ażeby madzia dała sobie spokój tylko dlatego, że zielonooki będzie się chajtać. dla niektórych to żadna przeszkoda :) oby Wiolcia była mądra i nie dała się nabrac na dziwne gierki tej pani lekki obyczajów i wysłała ją na księżyc :)
OdpowiedzUsuńjak znajdziesz sposób to daj znać! przyda się i to bardzo ;*
,pozdrawiam ;**
zapraszam na nowy na:http://wloskie-pocieszenie.blogspot.com pozdrawiam ;*
UsuńNie sądziłam, że kiedykolwiek to powiem, ale Zbyszek to ideał (mam na myśli Twojego Zbyszka ;p;p) :) Mam tylko nadzieję, że Wiolka nie da się złapać w sidła tej durnej Magdzie bo ta ciągle coś knuje i nie poprzestanie dopóki nie osiągnie zamierzonego celu, ale jej niedoczekanie ;)
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że ostatnio nie komentowałam, ale problemy zdrowotne skutecznie wyeliminowały mnie z życia ;)
Pozdrawiam i niecierpliwie czekam na kolejny, nulka :*
Jeżeli masz ochotę to zapraszam na 5 rozdział http://ja-ty-oni.bloog.pl/ oraz na 14 http://zapomniecoprzeszlosci.bloog.pl/ ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Kinga ;*
Lekcja 8 na http://lekcja-milosci-fc.blogspot.com. Jeśli masz czas i ochotę, serdecznie zapraszam :)
OdpowiedzUsuń