- To powodzenia. Pa. – Wioleta usłyszała w słuchawce.
- Nie dziękuję! I nawzajem! – odpowiedziała i zakończyła
połączenie.
Dzisiaj Resovia gra w
Łodzi mecz z Jastrzębskim Węglem. Co prawda jest to tylko spotkanie
towarzyskie, ale wygrana zawsze cieszy. Wiola miała dylemat komu ma kibicować i
mimo wszystko po cichu trzymała kciuki za Kubiaka i spółkę. Dzisiaj też, Wiola
zaczyna rok akademicki na nowej uczelni, więc powodzenie na pewno Jej się
przyda. Była zaskoczona tym, że wakacje minęły w oka mgnieniu. Nie zna tu
praktycznie nikogo, nie zna miasta, a mimo to czas nie dłużył Jej się w nieskończoność.
Z jednej strony bała się tam iść, a raczej tego jak przyjmą Ją ludzie z
kierunku. W końcu oni znają się już dwa lata i są zgrani, a Ona będzie kimś
obcym; miała tylko nadzieję, że nie będzie piątym kołem u wozu. Z drugiej
strony cieszyła się, że będzie miała własne zajęcia, obowiązki, będzie miała
powód do opuszczenia czterech ścian i nie będzie już dłużej bawiła się w „perfekcyjną
panią domu”. Pierwszego dnia miała dopiero na 14 więc na szczęście nie musiała
zrywać się z samego rana. Był jeszcze jeden powód do dobrego humoru, mimo że
był 1 października pogoda była iście wakacyjna. Wiola po godzinie 13 ruszyła
pewnym krokiem na uczelnię. Nie obyło się bez trudności w odnalezieniu
odpowiedniej auli, ale w końcu znalazła salę numer 134. Stało przed nią blisko
30 osób pogrążonych w wesołej rozmowie. To co zaskoczyło Wioletę, to że
zauważyła tam trzech chłopców, a faceci zazwyczaj nie wybierają kierunków
filologicznych.
- Hej. – wszyscy spojrzeli na Nią zdziwieni. – Jestem Wiola
Markowska i będę z wami studiować w tym roku. – uśmiechnęła się niepewnie.
- Cześć, hej, siema. – odpowiedzieli wszyscy na raz i po
kolei zaczęli się przedstawiać. Wiolka wiedziała, że nie zapamięta tak łatwo
imion, ale formalności to formalności. Zapamiętała Marysię, niewysoką brunetkę
o czarnych oczach oraz imiona chłopaków: Patryka, Filipa i Karola. Wszyscy wydawali
się bardzo mili i od razu zaproponowali integrację. To rozumiem! Najlepsze chwilę
studenckiego życia! Jako że był pierwszy dzień zajęć i głownie wszyscy zaczęli
od organizacji roku, zamiast o 20:30 Wiola skończyła zajęcia kilka minut po 18.
Zebrała swoje rzeczy i ruszyła do mieszkania.
- W którą stronę idziesz? – zapytał na przejściu nowy kolega
Filip.
- Na Staszica, a Ty?
- Nie gadaj! Ja też! No to super, nie będę musiał łazić sam!
Dawno przyjechałaś do Rzeszowa?
- Na początku lipca.
- A czego zmieniłaś uczelnię? Przecież w Lublinie jest wyższy
poziom, sam chciałem tam studiować, bo jestem rodowitym Rzeszowianinem i
chciałem się wyrwać od rodziców, ale rozumiesz, za wyskokie progi.
- Bez przesady. Głównie przeniosłam się ze względu na mojego
chłopaka i z powodu moich byłych już przyjaciół, ale o tym nie chce mi się gadać.
- Ok., nie naciskam. Podoba Ci się miasto?
- Trudno powiedzieć. W zasadzie to nie wiem. Nie znam tu nikogo i nigdzie nie chodzę.
- To musimy to zmienić! – Filip popadł w widoczny entuzjazm.
– Bardzo dobrze trafiłaś! Masz przed sobą człowieka, przed którym żaden klub w
tym mieście nie ma tajemnic! To co powiesz na wieczorny maraton imprezowy? Dzisiaj?
– Wiolka mogła się tego spodziewać. Jej nowy kolega wygląda na imprezowicza,
pewny siebie luzak i trzeba przyznać, że cholernie przystojny, kasztanowe
błyszczące oczy, duże usta, nawet wysportowane, nawet te jego blond włosy nie
są wadą.
- Dzisiaj odpada. Zbyszek, to znaczy mój chłopak wraca z
wyjazdu więc pewnie nie będzie mu się chciało.
- Zbyszek? Ile on ma lat?!- zaśmiał się Filip. – Z wyjazdu
wraca? Co on kierowcą tira jest?
- Ej! Nie zbijaj się! – Wiola walnęła go lekko w ramię –
Imię jak imię. I kierowcą nie jest.
- Ok., nie drążę tematu. To jakoś się zgadamy na
imprezowanie. A teraz muszę Cię opuścić bo to mój blok.
- Żartujesz sobie? – palnęła Markowska.
- Ok., niech stracę, mogę Cię odprowadzić.
- Nie o to mi chodzi. Ja też tu mieszkam, na czwartym
piętrze, a Ty?
- Ja na siódmym. Że też się jeszcze nie spotkaliśmy.
- Widocznie świat nie jest aż taki mały.
Po powrocie do mieszkania Wiola zrobiła sobie kanapkę i
siadła na kanapie włączając telewizor. Akurat leciały wiadomości sportowe. No
tak ,mecz! Zupełnie zapomniała.
- Dzisiaj dwie drużyny Asseco Resovia i Jastrzębski Węgiel
rozegrały w Łodzi spotkanie towarzyskie. Zagrano pięć setów i w końcu zawodnicy
z Podkarpacia wygrali w stanie 3 do 2. Mecz był wyrównany, widać było, że
zadbano o dobre widowisko dla kibiców. Niestety zdarzył się przykry incydent. Nowy
nabytek Resovii, atakujący Zbigniew Bartman, doznał kontuzji przy próbie
ratowania piłki. Nie mamy jeszcze informacji jak poważne jest to uszkodzenie
ciała. Miejmy nadzieję, że to nic poważnego, tym bardziej, że już w sobotę
startuje PlusLiga.
Wiolka zerwała się z siedzenia i rzuciła po telefon. 2
nieodebrane połączenia od Zibiego. Wybrała Jego numer, na szczęście od razu
odebrał.
- Widziałam wiadomości. Boże, co Ci się stało? – zapytała roztrzęsiona.
- Kolano, znowu. Będę żył.
- Ale jaka jest diagnoza? Poważna ta kontuzja?
- Raczej przez najbliższy miesiąc nie wyjdę na boisko, ale
czuję się dobrze. Za jakieś 2 godziny będę w domu.
- Cieszę się. I przykro mi z powodu urazu.
- Niepotrzebnie, dam radę. Powiedz lepiej, jak tam na
uczelni.
- Fajnie, w domu Ci opowiem. Ale wiesz co? Studiuje ze mną
taki Filip i mieszka w tym samym bloku co my!
- Przystojny?
- Jak cholera!
- Pakuj się. Wyprowadzamy się.
- Głupek. – zaczęła się śmiać.
Skoro Jej mężczyzna niedługo wraca postanowiła przygotować
Mu coś pożywnego do jedzenia. Cieszyła się, że zaraz będą razem, tym bardziej,
że Bartman wraca z bitwy ranny. No może nie dosłownie. Dawniej, jak mężczyźni wracali
z wojny, ich kobiety ze łzą w oku dumnie ich witały. Szczególnie kiedy ta wojna
była wygrana. Zdecydowała więc, że zrobi domową pizzę- dużo mięsa, czyli to co
faceci lubią najbardziej. Nastawiła posiłek w piekarniku i wygospodarowała
kilka minut dla siebie, aby i Ona osobiście mogła zrobić wrażenie. Kiedy po
prawie 40 minutach posiłek był gotowy, a Zbycha jak nie było tak nie było,
postanowiła go Niego zadzwonić. W tym samym momencie, kiedy miała już wybierać
Jego numer usłyszała pod drzwiami Jego głos.
- Jestem! – krzyknął. Pobiegła do Niego żeby się przywitać. Tego
jaki miała wyraz twarzy kiedy Go zobaczyła nie da się tak po prostu opisać. Nie
było to jednak spowodowane widokiem usztywnionej nogi Zbigniewa, ale tym, że
nie przybył sam. Pomagała mu ustać kobieta. I to nie była jakaś tam kobieta,
ale wyglądała jak top modelka: wysoka, długie nogi, brązowe włosy do pasa,
błyszczące piwne oczy. Brakowało Wioli tylko jednego szczegółu, kto to jest,
więc patrzyła pytająco na Zbycha.
- Cześć. – powiedziała. – Jak się czujesz?
- Dobrze. Nie boli jakoś strasznie, ale ciężko było mi wejść
po schodach, więc Magda mi pomogła. – Wiola zaświeciła się w głowie czerwona
lampka, na dźwięk imienia kobiety.
- Dziękujemy za pomoc. – powiedziała do niej Wiolka.
- Nie ma za co. Zawsze staram się mu pomagać. –
odpowiedziała Magda i zmierzyła wzrokiem Wioletę.
- Może zostaniesz na kolacji, czuję jakieś smakowite
zapachy. – zwrócił się do niej Zbyszek, a Wiolka miała minę, jakby ktoś dał Jej
w twarz.
- Myślę, że Twoja znajoma jest zmęczona. – powiedziała.
- Masz rację. Jutro wpadnę do Ciebie Zbyszek, to zobaczę jak
noga i zmienię Ci bandaże, żebyś nie musiał fatygować się do klubu.
- Nie ma potrzeby. – powiedziała Wioleta. – Z tym sobie
poradzimy.
- Jednak przyjdę. Trzeba kogoś kompetentnego – Magda złośliwie podkreśliła to słowo – żeby nie
pogorszyć stanu nogi. Zibi robi dobrą minę do złej gry, ale tak naprawdę nie
jest zbyt kolorowo. Więc do jutra. – powiedziała fizjoterapeutka i z ironicznym
uśmiechem przejechała dłonią po plecach Zbyszka. Kiedy opuściła mieszkanie
Wiola patrzyła na Niego z zaskoczeniem.
- No co? – zapytał jakby nigdy nic.
- Nic. – powiedziała wkurzona i poszła do kuchni nie
zważając na to, że Zibi będzie musiał sam przykuśtykać po ścianie. Usiadł na
krześle w kuchni, kiedy Jego dziewczyna szykowała posiłek.
- Smacznego. – życzyła Mu.
- Dziękuję. Wygląda pysznie!
- Wiem.
- Obraziłaś się?
- Nie.
- Przecież widzę.
- Nie obraziłam się. Po prostu Cię nie rozumiem.
- Tylko mi pomogła.
- Wiem, ale mówiłeś wcześniej, że nie chcesz mieć z nią nic
wspólnego, a ja tu widzę, że się zaprzyjaźniliście, nie chwaliłeś się.
- Oj Wiolka. – złapał Jej dłoń.
- Weź się. – zabrała dłoń.- Jedz bo Ci wystygnie.
- A ty nie jesz?
- Nie jestem głodna.
- Ej! Nie bądź zazdrosna, bo nie masz powodu.
- Nie jestem. – skłamała, choć wewnątrz czuła zupełnie coś
innego i wyszła z kuchni. Poszła do sypialni, żeby się położyć. Świetnie,
jeszcze tylko tej larwy brakowało. Była wkurzona i gotowa na wszystko, żeby
tylko ta menda niczego nie zepsuła. Po chwili przyszedł do niej Bartman i
położył się obok.
- Przesadzasz. – powiedział.
- Według Ciebie. Nie wierzę w takie słodkie relacje z eks,
tym bardziej po tym jak mówiłeś, że Cię zostawiła. Sam przestrzegałeś mnie
przed Łukaszem, a teraz sam nie zauważasz o co jej chodzi. Mogę Cię o coś
prosić? Ogranicz z nią kontakty, ok?
- Wiola…
- Ok.? – powtórzyła.
- No skoro chcesz. Lepiej powiedz jak było na zajęciach.
- Fajnie. Mili ludzie, mili prowadzący.
- A ten Filip?
- Mieszka na siódmym piętrze. Wydaje się super i chce się
wybrać na imprezę, ale chyba poczekamy, aż wyleczysz nogę.
- Jak chcesz to idź sama.
- Ale ja nie chce iść sama.
- To się bardzo cieszę. – pocałował Jej dłoń.
- A jak doszło do kontuzji i ile to potrwa? – zmieniła temat.
- Biegłem do piłki, jakoś się potknąłem i uderzyłem kolanem
o bandy reklamowe. A że były ledowe to rozwaliłem nogę, trochę krwi się polało,
spuchła mi, coś tam się przesunęło czy pękło, ale będzie dobrze. Dwa tygodnie
mam siedzieć w domu, a potem jakieś ćwiczenia rehabilitacyjne i w sumie po
miesiącu wrócę do treningów.
- Pechowo zacząłeś.
- Ważne, żebym dobrze skończył. – objął Ją ramieniem, ale
zignorowała to.
- Dobranoc. – powiedziała i odwróciła się od Niego.
- Wioluś, widzę, że jesteś na mnie wkurzona. – nie dawał za
wygraną.
- Nie da się ukryć. Mam rozumieć, że teraz ta kobieta będzie
tu przychodziła codziennie, żeby zmieniać Ci bandaże jakbyś miał 5 lat? Weź
sobie nie rób jaj!
- Ok., zadzwonię do niej, że damy sobie radę sami, wyluzuj
się. – mówił lekceważącym tonem, jakby Wiolka robiła aferę o przewróconą
szklankę.
- Posłuchaj, nie chcę żebyś robił coś z litości, tylko żebyś
to przemyślał i zrozumiał dlaczego tak się zachowuję. Jakbyś się czuł, gdybym
to ja się spoufalała z moim byłym chłopakiem?
- Po pierwsze, nic dla Ciebie nie robię z litości, ale z
miłości. – przeczesał dłonią Jej włosy. – A po drugie, nie możesz się zakumulować
ze swoim eks, bo jestem Twoim jedynym facetem. – pokazał Jej język.
- Fakt, dowaliłeś mi. A co jeśli chciałabym się pogodzić z
Łukaszem? Tak naprawdę to mi go brakuje.
- Nie zgrywaj się. Sama mówiłaś, że nie chcesz go znać.
- Ty też jeszcze tak nie dawno mówiłeś, że nie chcesz mieć z
Magdą nic wspólnego.
- Zamierzasz mnie teraz szantażować? – zirytował się.
- Nie, tak tylko mówię.
- Dobrze, nie kłóćmy się. Ograniczę z nią kontakty i jeszcze
więcej czasu będę poświęcał Tobie. – złożył pocałunek na Jej czole. –
Zaplanowałem dla nas życie tylko w różowych barwach.
- Trzymam Cię za słowo! – ułożyła się i wkrótce zasnęła.
***************
nie da sie ukryć, opuściłam onet, bo nie mam już do niego siły. ileż razy można próbować dodać post, czy też komentarz i okazuje się to bezskuteczne? nie zdziwię się jeżeli wkrótce wszystkie blogi przeniosą się na inne platformy.
Musiałam wprowadzić wątek Magdy, po to jest odpowiedni egzemplarz na czarną owcę, prawda? :) Muszę jakoś powoli dążyć ku końcowi tego powiadania, bo niedługo zrobi się z tego m jak miłość.
I've got the autumn time sadness. Nie znoszę 1 listopada i łażenia po cmentarzach, nie znoszę takiej pogody, w ogóle nie znoszę jesieni. Jedyny plus to cztery dni wolnego.
pozdrawiam, Embouteillages ;*
jeżeli czytasz, zostaw nawet najkrótszy komentarz, łatwiej wtedy o motywację.
wiedziałam!przyjacielskie relacje z eks? nie wierzę w to! za jakiś czas koleżanka M. pewnie zapomni o tym, ze Z. ma W. [:)] i zacznie się do niego przystawiać. larwa. a jako,że nie mogłabym tego nie napisać, to czy Filip nie zostanie nowym przyjacielem Wiolci. takim bliższym może? nie dam sobie ręki uciąć. nie tm razem :) pozdrawiam i do następnego! ;*
OdpowiedzUsuńBardzo dobra decyzja, onet potrafi wyprowadzić z równowagi nawet najbardziej cierpliwego. I żadnego zbliżania się do końca opowiadania! Dla mnie to może być M jak miłość, nawet Moda na sukces, byle tylko trwało jak najdłużej! Zbyt jestem uzależniona od erotomana Zbyszka i Wioli, żeby mieli tak po prostu zniknąć. :) :*
OdpowiedzUsuńI tak, pierwszy listopada to zdecydowanie również nie mój klimat.
No to ładnie Bartman zaczął sezon rozwalonym kolankiem. Szkoda tylko, że panna Magda doczepiła się do niego jak rzep do psiego ogona. Rozumiem, że fizjoterapeutka, ale bez przesady, przecież ten babsztyl zachowuje się, jakby zielonooki wyziewał ducha. Jeszcze trochę, a będzie nawet sypialnię kontrolować, czy oby mu coś w rzepce nie przeskoczyło podczas stosunku. -.- Poza tym, jakoś cholernie denerwująco się przymila, a Zibi jakoś nic przeciwko temu nie ma. Wiola musi wykurzyć wroga i to migiem!
Mam bardzo dziwne odczucia względem Filipa. Z pozoru wydaje się być sympatyczny, ale może posunąć się o wiele dalej niż kontakty typowo przyjacielskie.
A spróbuj mi tylko rozwalić związek Zbyszka i Wiolki, a gwarantuję, że łeb ukręcę! :*
Pozdrawiam gorąco :*
Ja nie będę miała nić przeciwko, jeżeli z tego zrobisz nam M jak Miłość;) Nie znoszę tej Magdy! Wredna baba!
OdpowiedzUsuńNie dziwię się Wioli, że tak zareagowała jak ją zobaczyła. Ja to bym chyba nie wytrzymała na jej miejscu i ta cała kompetentna Madzia dostała by w pysk.
Szkoda Zbyszka. Nie najlepiej zaczął rozgrywki, ale mam nadzieję, że szybko wróci do zdrowia ;)
I właśnie! Tylko spróbuj popsuć związek Zbyszka i Wioli, a pomogę Caroline ukręcić ci łeb ;d
Pozdrawiam cieplutko, Kinga ;*
Trzymam Zbyszka za słowo, że ograniczy swoje kontakty z panią "kompetentną" fizjoterapeutką. Na miejscu Wiolki też bym się wkurzyła. Bardzo dobrze, że powiedziała Zbyszkowi, że tak samo było z nią i Łukaszem. Nie może sobie pozwolić, zeby ta baba wlazła z buciorami w ich nowe, wspólne życie. Zbych niech szybko wraca do zdrowia, a za Wiole trzymam kciuki, niech trzyma Bartmana krótko ;)
OdpowiedzUsuńMagda, wredna poczwara, grrrr, jak ja nie trawię tego babska! Ei, możesz zrobić z tego story m jak miłość i będzie to bardzo trafny ruch, jeżeli wybierać między tym, a zakończeniem opowiadania! : )
OdpowiedzUsuńMiędzyczasie zapraszam do mnie :) informuj mnie na moim blogu o nowych rozdziałach. :)
http://seemingly-inconspicuous.blog.pl/
zapraszam na kolejny rozdział http://wloskie-pocieszenie.blogspot.com/, pozdrawiam. lula;*
OdpowiedzUsuń